This url does not meet the site security guidelines.
Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji
Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.
Ciekawe…
Fajna:)
Wysłuchałem ostatniego wywiadu z Howardem. Opowiadał o swojej rozmowie z Jezusem na temat tego co powinien robić kiedy wróci na Ziemię. Storm zadeklarował, że wybuduje Bogu piękny kościół o formie zwracającej uwagę wszystkich. Jezus – Możesz, jeśli Ci to sprawi satysfakcję, ale ja tego nie potrzebuję. Howard – Więc co mam robić? Jezus – kochaj osobę z która jesteś! Ktoś kochany odpowiada miłością i może kochać następną osobę. Kochać to troszczyć się i pamiętać o kimś. Howard – Naprawdę może to zmienić świat ? Jezus – Tak, to samo robią inni chrześcijanie i moi aniołowie. W końcu miłość ogarnie świat! Ps. Odtwarzam rozmowę z pamięci i nie jest to dosłowne jej tłumaczenie tylko coś oddające sens.
Przykazanie miłości… Tyle razy czytamy o nim w Piśmie, ale czy zdajemy sobie sprawę, że jest kluczowe do metanoi świata?
Czytałem komentarze pod wywiadami Krzysztofa i wiele niestety jest zjadliwych. Zastanawia mnie to… Dlaczego tak irytuje ludzi Krzysztof? Oczywiście zawsze zostaje uniwersalny motyw złości z powodu lustra. Cudze nawrócenie oświetla mojego brak, co jest bardzo wewnętrznie nieprzyjemne i zawsze wywoływało nienawiść do proroków. Chyba też drugi motyw, już nawet uwzględniony w przypowieści o synu marnotrawnym ma swoje miejsce… Starszy brat źle patrzy na młodszego wracającego, bo „przetracił majątek z nierządnicami” i teraz jest kochany przez Ojca! Ja wolę z Bogiem powtarzać: ten brat nasz był martwy, a ożył i JEST się z czego cieszyć. Ps. My oczywiście lepsi od niego nie jesteśmy!
Gdzie jest Bóg pyta ktoś:) Odpowiedź jaką poznałem: jest obecny dla nas w osobie Jezusa Mesjasza. Jak spotkać Jezusa? Jedna z najlepszych odpowiedzi to: w Eucharystii! Tego właśnie doświadczył Andre ku swojemu totalnemu zaskoczeniu. Jezus daje siebie wierzącym jako pokarm: chleb i wino i tam można go wręcz dotknąć. To jest moje doświadczenie od wieku lat! Kościół z Eucharystią jest takim portalem do Nieba. Wystarczy wejść poklęczeć czy posiedzieć trochę i … czuje się smak Miłości Boga! Niemożliwe? Sprawdź sam. Wybierz się do cichego kościoła, powiedz Bogu, ze Ty chcesz go spotkać jeśli tam jest i daj mu czasu trochę. Czasu ciszy i otwartego umysłu.
Dla mnie to bardzo ciekawe. Nawet jeśli niektóre wersety mają znaczenie symboliczne, to ta wizualizacja pokazuje symbole w sposób obrazowy i nadal je można odczytywać jako przenośnię. Jeszcze jedno … TERAZ wydaje się wieczne, ale czas nam w tym wymiarze się kiedyś skończy. Przyjdzie rzeczywistość , już inna od znanej. Oglądając, jakoś poczułem tego smak!
Znam to z własnego życia. W młodości jakiś kontakt z wiarą i kościołem, a potem odejście w kolorowy świat w poszukiwaniu wolności. Eeeech … Głupota, ale chyba jakoś ludzka. Teraz Radosław już nie żyje w „obciętych wymiarach” rzeczywistości. On już odnosi się do wiecznego Boga miłości! Tylu ludzi pojęcia nie ma, że to jest PRAWDA. Nie chcesz Boga, on się nie narzuca, ale to nie jest prawdziwe życie!
Doświadczenie spotkania z Bogiem – Miłością jest marzeniem do realizacji bez tak drastycznych okoliczności! Na tysiące sposobów, z których opiszę dwa:) Znaleźć czas codziennie na medytację w ciszy wersetów biblijnych, prosząc Boga o Obecności! Drugi, to spędzać chwile w ciszy w otwartym kościele. Cisza pomaga! Pamiętajmy, że kołaczącemu są otwierane drzwi, jak Jezus obiecuje w Ewangelii. 🙂
Ps. Zbliżając się do Światła zaczynamy też widzieć ciemność w sobie i naszym otoczeniu. Nie da się więc niczego osiągnąć bez wytrwałości i gotowości do stawienia czoła przeszkodom.
Niesamowite naprawdę … Jej umierający mózg dokonał 3D przeglądu dwudziestu lat życia, łącznie z odczuciami osób trzecich, wykreował Jezusa i jego mękę, a stworzony Bóg jej wyjaśnił cierpienia rodziny po jej śmierci. Do wszystkiego zobaczyła czyściec samobójców…
Teoria chemicznej genezy takiego NDE wygląda dosyć marnie w tym kontekście.
Efektem jest zupełna odmiana życia, bo Angie jest kobieta sukcesu teraz. Ufff … Dobrze, że Bóg JEST!
Mnie wydają się ważne dwa momenty w świadectwie Verlinde. Pierwszy to potęga tej fali kłamstwa antychrześcijańskiego jaką doświadczamy w Europie. Przedstawienie wymagań wartości jako zła zakazów i nieuczciwa krytyka Kościoła. Sugerowanie, że życie bez celu i wartości w obciętych wymiarach Kosmosu tylko do materii, jest czymś dobrym. Ten chór głosów, medialnie powiększony, może wytrącić zdolność do życia duchowego wielu młodych ludzi. Drugi moment to niesłychanie dokładne przedstawienie opcji wyboru między Jezusem, a tradycja Wschodu. Co wybieramy: Miłość pomimo bólu drogi czy smutek nirwany? Właśnie smutek nirwany może byłby lepszym tytułem tego artykułu.
To było około dwa tysiące lat temu… Jednak jest faktem mocno potwierdzającym realność wiary. Szaweł zupełnie nie spodziewał się interwencji Jezusa, którego zwalczał. Nie miał pojęcia, że prześladując chrześcijan prześladuję Osobę Syna… Natomiast potwierdził swoje doświadczenie całym późniejszym życiem, zakończonym śmiercią męczennika.
Ojej … Powiem wam, że skala cierpliwości Pana naszego wobec zniewolonego umysłu przez Islam okazana w tej historii mnie zadziwia. Pomimo gigantyczne głodu w sercu szyity, trudno było do niego dotrzeć nawet Panu.
Doświadczenie miłości i dobra – Boga, zmienia nas. Pamiętam zdziwienie Howarda Storma, kiedy spotkany poza materią Jezus wyjaśnia mu, że plan Boga polega na wciągnięciu ludzkości w miłość… Środkiem ma być nasze posłuszeństwu przykazaniu miłości. Jezus nie chciał od Storma zbudowania kościoła, ale wolał by troszczył się o osoby z którymi jest. Jak to działa? Pietro nie mógł zapomnieć oczu Jezusa i … całkowicie zmienił swoje życie.
Pingback: Jak BBC fałszuje obraz świata ukrywając Jezusa… – Perły świetlne
Pingback: Błogosławieństwo dodania sił i energii życiowej – Perły świetlne
Pingback: Jennifer Fulwiler – Bóg jej dziecka! – Perły świetlne
Bardzo ciekawa jest historia Klasztoru Świętej Katarzyny na Synaju, w miejscu Krzewu Gorejącego!
Pingback: Andrea Bocelli – utwory wiary – Perły świetlne
Pingback: Polubić hip-hop. Tau – Perły świetlne
Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych:)
Był „Cud Słońca” w Fatimie. Kamil zapewne dostał swój znak 🙂
Mój pierwszy post na Perłach Świetlnych:) być może lakoniczny trochę,ale ważna jest muzyka:)
Cieszę się w imieniu portalu i … od tej chwili Ty też jesteś portalem:)
Ogromnie ważne świadectwo, bo uzmysławia, jak może i jak działa szatan. Bo największym sukcesem złego jest ośmieszenie w oczach ludzi jego obrazu, przedstawianego jako diabełek z rogami…wiara w to, że diabeł to legenda.
Dal wielu ich ślepota jest powodem do dumy … Eeeech
Wielu wierzy w „energie”, papierowe karty i nadal nie widzi złego…
Niezwykle interesujące:)
Niby wszystko, co mówi Artur Pawłowski jest nam znane. Trzeba jednak tak mocnego świadectwa, żeby uświadomić sobie, czego Pan wymaga od nas.
„Za głoszenie Ewangelii człowiek płaci cenę”
„Nie można bać się, bo Bóg jest zawsze z nami”
I najmocniejsze, według mnie : świadectwo o neopogaństwie Kanady
Mnie też bardzo mocno przekonuje obraz serca Boga -Ojca… Jezus cierpiał na krzyżu, ale Ojciec to widział i nie anihilował ludzkości.
Pingback: Hymn. Luxtorpeda – Perły świetlne
Wystarczy uwierzyć Panu. Jest problem- zwrócić się do Boga. Tam gdzie była nienawiść, rodzi się Miłość. W rodzinie Marka ucieleśniona w nowo narodzonym dziecku. Pan jest wielki!
Trzeba się do niego zwrócić… Jeśli tylko nasza wolność pozwala mu działać – działa.
Zgodzić się na wolę Pana i jeszcze przyjąć jego moc i Obecność… To brzmi jak szansa na udział w dziełach Światłości. 🙂 Jesteśmy na gigantyczną skalę nieużyteczni.Bycie częścią upadłej cywilizacji oznacza kosmicznej skali potrzebę pracy łaski w nas. Mimo to niech się stanie Ziemia bliższą Niebu!
Tak niesamowicie dramatyczne… Nie potrafię przestać analizować uzależnienia z naukowego i duchowego punktu widzenia. Wszystkie typy są jakoś podobne. Jedynym bezpiecznym wyjściem jest poznać Boga, ale by to się stało trzeba go chcieć. Pamiętam świadectwo – http://perlyswietlne.net/wieslawa-jindraczka-wolanie-z-otchlani-ciemnosci-do-nieistniejacego/. Wiesław był narkomanem dwadzieścia lat! Aż Pan dał mu w Medjugorie doświadczenie największego przerażenia i ciemności, bu mógł zawołać do Niego i zostać uratowany. Jacy my potrafimy byc pokręceni!
Moment odsłaniający wiele i faktycznie wart medytacji. Dziękuję za podzielenie się. 🙂
Piękny tekst… niespodziewane spotkanie zrozpaczonej i zakochanej kobiety ze swoim Mistrzem… Jednakże odbieram, że jest to spotkanie już w innej rzeczywistości dla Niego… ON nie „stąpa” już „twardo po ziemi” tak jak wtedy gdy chodził i nauczał przed swoją śmiercią; odnoszę wrażenie, że Jezus jest jak gdyby przelotnie w tym miejscu, zaabsorbowany czymś ważniejszym… jest w Drodze do swojego Ojca, do Boga …. Jezus powierza natomiast Marii Magdalenie misję przekazania innym wiadomości o Nim… misję ewangelizacji o Nim, o Ojcu i Bogu Jego i naszym…
Inna rzeczywistość… Bardzo trafne nazwanie. Jezus nie jest już po prostu człowiekiem zanurzonym w materii, ukrywającym swoje Bóstwo.
Nowy etap w historii zbawienia.
Tak, to sedno mojego komentarza…. :))
Thomas Merton: „(…) muszę nauczyć się w samotności stanąć twarzą w twarz z własną nieprawdą, przygotowując się na przerażający fakt nieodwracalnego zmierzenia się z nią w chwili śmierci, kiedy nie będę już mógł pokładać nadziei w niczym ziemskim, niczym poza Bogiem(…)”. Tak…. przemijanie… ciągle nie umiem się z nim pogodzić… ciągle się z nim „boksuję”… ciągle nie przyjmuję do wiadomości…ciągle nie wierzę, że mnie to również dotyczy…a wszystkie zewnętrzne jego oznaki… nie zauważam… a jednak ciągle, nieodwracalnie, z minuty na minutę zbliżam się do mojej śmierci… a może do nowego życia…???
Boże, daj mi siłę…. Proszę…
To jest przerażające, ale mnie od pewnego czasu przestało przerażać. Pan ma taką łaskę… Można Go o to prosić!
Bo taka jest kondycja człowieka… bo taka jest jego nędza….
Dawid uwikłał się nie tylko w cudzołostwo, ale nawet w zabójstwo! W tym wszystkim dziwiła mnie łagodność Boga wobec niego. Naprawdę Pan jest miłosierny! Z drugiej strony grzeszny Dawid troszczy sie dziecko poczęte w jego grzechu. Jakiż kontrast do współczesnych „Dawidów” uciekajacych sie do aborcji. Eeech … Wiele prawdy o nas w tym wydarzeniu.
Jak tu nie kochać Polski i Polaków skoro się podziela miłość tu żyjących. Michał Archanioł dla mnie też jest bardzo ważny. Jest uosobieniem najważniejszej decyzji wobec wieczności: ZA Bogiem, bo on jest wyjatkowy. Nikt nie jest jak Bóg! Micha El Którz jak Bóg! Dziękuję dowódco wojsk niebiańskich:) Ale też Mirello za nastrojowa galerię:).
Piękna piosenka…aktualna dla wielu…często tracimy Jego ślad… i znowu Go szukamy… bo wiemy i czujemy, że bez Niego życie tak naprawdę nie ma sensu…do Niego uciekamy kiedy nam ciężko… On prostuje nasze kręte drogi…
Tak Mario 🙂 Pan nie obiecał, że drogi naszego życia będą proste i łatwe…ale dał nam obietnicę, że zawsze będzie z nami:)))
Pingback: John Bashobora, po prostu kapłan w służbie Jezusa! – Perły świetlne
Wstrząsające świadectwo…. I TYLKO BÓG MOŻE ZMIENIĆ NASZ ŚWIAT…NASZE ŻYCIE…
… DAĆ NAM ŁASKĘ ZMIANY SIEBIE…
To jedna z najważniejszch lekcji do nauczenia sie w czasie życia – potrzebujemy Boga! Nie ma szczęścia ani spełnienia tylko w materii. Nie ma nas takich jakimi chcielibyśmy być bez Boga:)
Dla mnie wszelkie świadectwa dają ogromne poczucie radości, że nikt i nigdy nie jest stracony w oczach Boga. Najpiękniejszym zaś komentarzem niech będzie dzisiejsza Ewangelia i Synu Marnotrawnym
Sądziłem, że te świadectwa są dla osób szukajacych Boga, ale … jak najbardziej są dla tych, którzy juz go znają. Na przykład mnie bardzo umacniają w zaufaniu do Pana:) Pomagają zobaczyć szerszy obraz – jacy my jesteśmy i jaki jest Bóg.
Wydaje mi się, że nie możemy powiedzieć że znamy Boga… Ciągle do końca naszego ziemskiego życia będziemy Go szukać, poznawać na nowo i inaczej… Jest niepoznawalny do końca przez ludzką niedoskonałość i ograniczoność….Wydaje mi się, że wiąże się to z ciągle nowym wymiarem w naszych relacjach międzyludzkich, które się zmieniają, w wyniku naszego osobistego rozwoju duchowego i wzrostu naszego człowieczeństwa… Wtedy poznajemy tez działanie Boga w tych relacjach zawsze w innym wymiarze… Boga poznajemy przez piękno przyrody, przez inne stworzenia ale też przez innego człowieka (choćby vide świadectwa…)… Sama doświadczałam niejednokrotnie, iż wydawało mi się, że Boga poznałam, że jest dla mnie uchwytny… ale nagle gdzieś znikał… i znowu musiałam Go szukać…. Mamy tendencję aby Go sobie wyobrażać i gdzieś umiejscawiać… Trudne jest zrozumienie wiary….ale trzeba próbować…Myślę, że na tym też polega nasza droga do świętości, do zbawienia…
Użyłem skrótu – znać Boga, czyli po prostu wiedzieć, że jest. Dla wielu Go nie ma, albo jest niewyobrażalnie daleko… Tak widziałem cel portalu- pokazać ludziom nieświadomym życia w Duchu jak ono jest odkrywane. Ale skutki dobre są dużo większe.
Dla mnie opowiadanie o „Synu marnotrawnym” jest też … dowodem na istnienie Boga. Ta historia ma tak niesamowitą głebokość i prawdę w niej zawartą, że może pochodzić wyłącznie od Boga!
Co za wartość dla człowieka stanowi wiara, wartości chrześcijańskie, wspólnota Kościoła… to studnia bez dna płynącego dobra, zmieniającego indywidualnie człowieka, doskonalącego go a w konsekwencji całe społeczności (społeczeństwa)… Ku takim wartością powinien dążyć świat a wszystko zaczyna się w zmianie (nawróceniu) i doskonaleniu pojedyńczego człowieka…
Dlatego uważam, że nauki płynące z Ewangelii, ich głębia, sens, pokazujące nam drogę w naszym życiu, jej rozwój i dążenie do świętości, nie mogą być wytworem słabego, grzesznego człowieka, który sam ich przecież potrzebuje. Są one dla mnie doskonałe, więc ich Autorem może być tylko Ktoś, Kto jest ponad nami… Bóg….
Już dawno uważam, że psychologia wzorowana jest na Biblii…zresztą tak jak pewne działy techniki na doskonałości funkcjonalnej komórek i organów stworzonego człowieka…
To takie moje poszukiwania….
Jest też niestety psychologia obca Biblii… Ale to Duch daje człowiekowi samozrozumienie!
Ciemność w sercach owocuje nawet wojną …
Potem uświadomiłam sobie własnie ten sens …
🙂
Każde dobro jest nam dane od Pana. Nie inaczej jest z pokojem…wystarczy zapomnieć o Bogu i zacząć myśleć egoistycznie o sobie…
Wiele czasu spędziłem kiedyś na rozmowach z protestantami, takimi otwartymi i niepotępiającymi katolików, czyli elitą bo bardzo wielu oskarża nas o bałwochwalstwo właśnie. Ten kontrast między Obecnością Pana w Eucharystii, a tym co oni o tym myślą, jest ciężki do wytrzymania. Nie zmienia to faktu, że wiele innych darów Ducha, którymi żyją jest autentyczna. W KK można znaleźć wszystko co u nich jest dobre, ale juz Newman zauwazył, że Eucharystia jest bezcenna! Ciekawa postać Scott Hahn…
Czy to nie święty Ojciec Pio powiedział, że gdyby ludzie wiedzieli, co dzieje się podczas Eucharystii, nie wychodziliby z kościołów?
Ubolewam bardzo nad wtórnym analfabetyzmem wierzących, nad ich letniością, obojętnością wręcz. Należy docierać w każdy możliwy sposób do świadomości ludzi, że Eucharystia to największy cud jaki ofiarował nam Pan
Eucharystia nasz przemienia… daje nam siłę i pokój serca w trudnych momentach naszego życia…często tęsknimy za przyjęciem Pana w Komunii Św. i wtedy Duch Św. prowadzi nas do Kościoła….I uczymy się przeżywać w Niej Tajemnicę Pana Jezusa…
To kilka moich doświadczeń…
Jest takie nieporozumienie, że należy być idealnym by przystąpić do Ołtarza Pańskiego…oczywiście, musi być stan łaski uświęcającej, nie można być w stanie grzechu ciężkiego… Ale wielu myśli, że jeśli znów upadłem, nie mogę przyjąć Pana do swego serca. A Eucharystia to nie jest nagroda dla ideałów, to wręcz Święte Lekarstwo, które uzdrawia nasze, częstokroć poharatane dusze.
Pisze Hahn
„Im bardziej świadomie przeżywamy Mszę Świętą, tym większe łaski otrzymujemy. I pamiętajmy, że łaski udzielane podczas Eucharystii są nieskończone, gdyż zawierają w sobie całe niebo. Jedynym ograniczeniem jest nasza zdolność przyjmowania tych darów”
Uczestnictwo w Eucharystii bez przyjęcia Pana w Komunii Świętej jest niepełne…Człowiek nie czuje do końca spełnienia w Tej Modlitwie Dziękczynienia.. Przyjmując Pana do swojego serca, łączy się w jakiś sposób z Jego Tajemnicą…
Zainteresował mnie Scott Hahn i Jego przeżycia związane z Eucharystią… dziękuję, chętnie ją przeczytam…
Piękne:)
Na mnie też robi wrażenie…Bycie księdzem to piękne powołanie, pomimo całego błota jakie może się na człowieka wylać. Bycie misjonarzem, to jeszcze piękniejsze.
Pingback: Rebecca Kiessling odnalazła swoją wartość w ofierze Jezusa! Poczęła się poprzez gwałt i tylko zakaz prawny ocalił jej życie – Perły świetlne
Wspaniała… jedyna…. jest Łaska Boża…. Tylko ona może dać szczęście człowiekowi…. Tylko ona pozwoli pokochać siebie….
Rebeka po ludzku była w wyjątkowo podłej sytuacji braku miłości u poczęcia, ale Pan jest fundamentem nawet jak zawodzą ludzie. 🙂
Wiara to relacja, to powierzenie się Bogu z pełną ufnością… normalne jest, że człowiek szuka zrozumienia wiary….jeśli w nas jest wiara, to ona ma wpływ na nasze decyzje i na nasze wybory… i myślę, że wiara Bogu wynika z naszej wiary a nie z naszej woli… może się mylę…
By się Bogu powierzyć, trzeba najpierw przyjąć, że On jest. Inaczej dla kogoś kto nie przyjmuje istnienia Boga całe Pismo Święte to tylko zapis „wierzeń”. Wielu ludzi w czasach współczesnych wybiera sobie własne przekonania, własne wartości, odrzucając Słowo. Tu jest kluczowy moment… Bo czy da się kogoś przekonać do wiary w Boga i do zawierzenia mu? Moim zdaniem Abraham mówi dziś , że tylko wtedy kiedy ten ktoś chce świata Boga! Tu się pojawia wola. Dokładniej: Jeśli któryś z braci bogacza otworzyłby drzwi domu i zobaczył zmarłego bogacza przekonywującego go do nawrócenia, to nie uwierzyłby! Nazwałby to halucynacją, oszustwem sąsiada czy wizytą demona. Problem woli. Uwierzy ten kto chce. Wiadomo, że nie od razu. Jest to czasem bolesny proces, ale warunkiem jest CHCĘ. 🙂
Wszystko co robimy to musimy CHCIEĆ…Też aby iść drogą Chrystusa…. I to zapewnia nam wolność dana przez Boga, w którą On nie ingeruje… Myślę, że działanie łaski Bożej jest w jakimś sensie niezależne od naszej woli… Nie kieruje nami wtedy nasz wybór ale właśnie działanie łaski, która jak gdyby „za nas decyduje”… wszystko co dzieje się z nami w sprawach wiary to ŁASKA, którą możemy otrzymać… i o którą się modlimy…Przecież, jeśli mówimy, że wierzymy to przyjmujemy, że Bóg jest i takie jest założenie aby wierzyć Bogu…
A jeśli chodzi o Pismo Święte to dla mnie, niezależnie czy człowiek jest wierzący czy nie, Jego Słowa są naturalną odpowiedzią na potrzebę człowieka co do poczucia bezpieczeństwa, sensu życia w świetle przemijania, relacji z bliźnimi, niezależności świata… Ta droga Słowa Bożego wynikająca z Pisma Świętego ma niezaprzeczalny sens dla naszego dojrzewania, doskonalenia czysto ludzkiego… Może się mylę, ale tak myślę…
Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec… Tak mówi Jezus. Tylko czy to znaczy, że łaska decyduje za nas? Według mojego zrozumienia i zresztą kościelnego powiedzenia łaska buduje na naturze. Gdzieś w nas musi być pragnienie dobra. Pan nam może uświadomić sytuację, dać zobaczyć prawdę i to jest konieczne. Ale musi trafić na chcę gdzieś głęboko w sercu. Na chcę dobra, prawdy, świata opartego na fundamentach… Pan mógł strącić Szawła z konia przerywając jego szalone prześladowanie chrześcijan, bo Szaweł z głupoty to robił. To nie jest polemika , ale uzupełnienie :)) Dobrego czasu:)
Bardzo lubię czytać Wasze dialogi, Mario i Tomaszu:)) Ja widzę to tak: wiara wypływa z wolności danej przez Pana; bo przecież można wierzyć we wszystko, nie tylko w Boga… I wolność wypływa z wiary.
Ewangelia o bogaczu i Łazarzu. Jestem przekonana, że Pan nie chciał w sposób łatwy napiętnować bogatych, ani wychwalać biedy. Chodzi o to by dążenie do dobrobytu nie przysłoniło zbawienia. Ludzie stale zapominają, że obok rzeczywistości Nieba, współistnieje rzeczywistość Piekła.
Na kazaniu usłyszałam słowa : Pan codziennie kładzie u bram naszych serc biednych ludzi, depozyt miłości. Dostrzeżenie człowieka, pomoc, będzie świadczyć za nami na Sądzie Ostatecznym
Myślę, że może w naszej dyskusji nie rozdzieliłam „wiary w Boga” i „wiary Bogu”. Czy wiara Bogu nie jest konsekwencją wiary w Boga? Myślę, że jest i jest pełniejsza: przyjmuję, że jest Bóg, przyjmuję Jego prawdy… – wiara w Boga i powierzam Mu się, ufam Mu …- wiara Bogu….
Dochodzę więc do tego, że wiara Bogu jest wynikiem wiary w Boga, jest więc problemem rozumu, woli i pomocy łaski…Bo: wiara szuka zawsze zrozumienia… a istotą wolności chrześcijańskiej jest ograniczenie możliwości wolnego wyboru; wolność jest wyłącznie w Bogu a więc w wyborze dobra. Rzeczywiście, możemy mieć „dobrą wolę” czynienia dobra ale ta wola może nie być konsekwentna…i wtedy musi być dodatkowe nasze „chcę”. A co do łaski to buduje ona na naturze i taka jest rzeczywiście nauka Kościoła… To takie inżynierskiego rozumu dywagacje za co przepraszam ale tez za nie dziękuję…:)
Nawet w sensie tylko ludzkim musimy od siebie wymagać więcej…. to gwarancja rozwoju naszego człowieczeństwa… 🙂
Tak Mario:) Jednak wydaje mi się, że osoba która wymaga od siebie i nie wierzy, robi to tylko dla siebie. Rozwój mojego człowieczeństwa, karmiony Miłością, prowadzi do ukochania innych ludzi:))
Mirello, myślę, że każdy rozwój naszego człowieczeństwa jest ważny i pozytywny… Człowiek = ciało + dusza… Myślę, że człowiek rozwija się łącznie w tych dwóch aspektach… Nie umiem sobie wyobrazić inaczej…. Jedno pociąga drugie i na zmianę… Myślę, że rozwój człowieka niewierzącego w konsekwencji doprowadza go do wiary…..Do Boga… Oczywiście każdego w zakresie jego indywidualnych możliwości i ograniczeń…
Z własnych przemyśleń: uważam, że najważniejsza w życiu człowieka jest relacja z drugim człowiekiem, życie zasadami miłości chrześcijańskiej…W tym względzie musimy od siebie ciągle wymagać… Tam spotykamy Boga… Dzięki temu się rozwijamy…
Tyle wieków chrześcijaństwa, modlitwy i to na każdym kroku w Polsce. Wyciagnijmy z tego pełne konsekwencje. Zapraszajmy Pana do naszego życia i czasu, a On zdziała piękne dzieła!
Zdajemy sobie sprawę…. bardzo mądra rozmowa…. tylko miłością i jej rozlaniem możemy zmienić świat…. uważam, że ciągle musimy podnosić świadomość w sobie, w ludziach…. ewangelizacja w każdej formie, na TT też…:)
Podobne doświadczenia opisuje Eben Alexander w swojej książce Dowód, amerykański neurochirurg, który jak pisze, przekroczył granicę śmierci i odkrył niebo…
Ciekawa historia… Kiedyś ją opiszemy na Perłach.
Okropne są te roboty…. mam nadzieję, że wszystkich ludzkich prac nigdy nie potrafią zastąpić….
Ilość zastępowalnych prac się ciągle zwiększa. Mnie przeraża, że z taką technologia mniejszość może rządzić większością. Tyrani nie będą potrzebowali ludzkich policji i wojska, które mogą się zawsze zbuntować. Będą w stanie zabić dowolną osobę w ciągu minuty od podjęcia decyzji… To jest groźne.
Bardzo mocne świadectwo… ale jedyna dla nas DROGA to BÓG….to jest droga wyzwalająca człowieka i stawiająca go we właściwym miejscu w życiu… Wiara… czasami trudna… ale jedynie ona może nas zaprowadzić do MIŁOŚCI,POKOJU i SZCZĘŚCIA
Tak,jedyna droga. Wszystko inne nie zawiera w sobie nieskończonej Miłości i wiecznej nadziei.
Tak, to jest stwierdzenie w punkt… będą na każdych usługach… bez duszy, bez uczuć… straszny obraz przyszłości…ale my chrześcijanie jesteśmy ludźmi nadziei… ???
Oczywiście! Roboty można świetnie wykorzystać do dobrego. Nie jest powiedziane, że już nastąpią czasy Apokalipsy. Możemy walczyć o dobro.
Pro dolorosa Eius passione….pięknie to brzmi…
Łacina faktycznie ciekawie brzmi. Zastanawiam się skąd we mnie to wrażenie:) Może echo widzianych liturgii łacinskich:)
Piękne miejsce i pamięta Franciszka… Mnie ostatnio przypomina się wezwanie Jezusa do niego o ratowania Kościoła. Podziwiam też owoce życia Franciszka. Tyle wieków temu żył, a one wciąż pojawiają się nowe.
Niesamowita ilość wymiarów tej przypowieści Jezusa. Do wszystkiego jeszcze szansa na zobaczenie swojej duchowej ewolucji:)
Często spotykamy w naszym otoczeniu osoby takie jak „starszy syn”… Gorycz serca… Jak ważne aby umieć to dostrzec i z tym walczyć…. Ile dobra w relacjach międzyludzkich można osiągnąć już przez samą tego świadomość i pracę nad tym….
Jak trudno nam zrozumieć, że jesteśmy dziećmi Bożymi i mamy objąć dziedzictwo Boga Ojca. Jak często wolimy pozostawać niewolnikami, najemnikami, którym nie zależy na dobru powierzonym przez Pana. W przypowieści ojciec nie zgodził się na powrót syna w roli najemnika:))
Ale jednocześnie Bóg Ojciec ma prawo wymagać, bo chce naszego dobra. Co więcej, oddał własnego Syna na śmierć za nasze grzechy…
Gorycz starszego syna jest zupełnie bez podstaw w rzeczywistości. Ma miłość Ojca i jest z nim. Jego Ojciec traktuje wszystko swoje jako i własność syna. Mimo to starszy syn czuje się niewolnikiem! To jest bardzo często prawda o nas. Na szczęście można uświadomić sobie jak jesteśmy obdarowani i naprawdę cieszyć się zbawieniem, miłością Ojca, jego darami. Raduj się w Panu, mówi psalmista. Mówi, bo to normalna postawa! Radość nasza może wynagrodzić trudy i nawet grzech świata. Jesteśmy niesamowicie BOGATYMI ludźmi. Znamy Boga, jego Pokój, Miłość, moc. Mamy nadzieję wieczności:) Radosne! Aha… Do tego mamy obietnicę chęci obdarowywania nas przez Boga. Bo Pan spełnia pragnienia serca swoich radosnych dzieci:)
Bardzo przejmujące i dramatyczne… Miłość w najtrudniejszych chwilach… Prawdziwa godność.
Rzeczywiście tak jest jak napisali moi przedmówcy…. Problemem może być tylko nasza wiara; tylko ona i ,świadomość tego co dzięki niej otrzymujemy od Pana, może spowodować, że zniknie gorycz z naszego serca (jak w przypadku starszego syna). Możemy być WYZWOLONYMI niewolnikami, faktycznie BOGATYMI ludźmi, możemy być w pełni RADOŚNI, ale wymaga to pokonania swoich słabości i ograniczeń w sile Boga…. Człowiek jest stworzeniem marnym… dlatego jego drogą tutaj na ziemi jest dorastanie do świętości… wzorowanie się na Jezusie Chrystusie aby móc dojść do Ojca, do Boga…
Mogę tylko napisać o sobie…mam świadomość swojej nędzy, która rani mojego Boga…ale Pan obdarzył mnie Łaską, dał wiarę w Siebie. Ta świadomość, że wierzę w Boga, który stworzył mnie na swój obraz i podobieństwo, pozwala uwierzyć w siebie
Uwierzyć w siebie, jako zaproszonego do istnienia przez samego Boga i zdolnego – w Nim, do życia i owocowania:)
….w moim życiu, od czasu pójścia Bożą Drogą, wiele zmienia się na dobre…
Kto ma temu będzie dodane, a Ty już coś masz, więc czeka Cię Mario wieczna przygoda zmian na dobre:)
Ta historia zadziwia mnie do tej pory. Jak ważna jest modlitwa ZA obojętnych i nawet złych. Nagroda za przebaczenie – gigantyczna! Przebaczenie Boże to przecież miejsce w Domu, prawdziwym i wyjątkowym. Jeszcze jedno … Bóg rozmawiający z Janem na jego drodze śmierci. On jest z nami w każdej sytuacji, tylko nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Jak nas widzi Bóg, to pasjonujące pytanie. Pamiętam proroctwo skierowane do kobiet sprzedających siebie w prostytucji. Pan mówił im, że On je widzi czystymi… Czyli widzi w najgłębszej istocie, czyli takie jakie będą w jego Królestwie. Nie utożsamia brudu z człowiekiem. Co jednak z tymi co wybierają ciemność? Wydaje mi się, że czytałem kiedyś urywek z dzienniczka Faustyny, że Bóg nie potrafi kochać ludzi wybierających zło. Ale świat – grzeszników, którzy mogą być zbawieni tak. Najgłębsza istota nasza objawi się w jego Królestwie przyszłego świata, ale jakiś przebłysk jest już teraz:)
Mam ten cytat:
Napisz: Jestem święty po trzykroć i brzydzę się najmniejszym grzechem. Nie mogę kochać duszy, którą plami grzech, ale kiedy żałuje, to nie ma granicy dla Mojej hojności, jaką mam ku niej. Miłosierdzie Moje ogarnia ją i usprawiedliwia. Miłosierdziem swoim ścigam grzeszników na wszystkich drogach ich i raduje się serce Moje, gdy oni wracają do Mnie. Zapominam o goryczach, którymi poili serce Moje, a cieszę się z ich powrotu. Powiedz grzesznikom, że żaden nie ujdzie ręki Mojej. Jeżeli uciekają przed miłosiernym sercem Moim, wpadną w sprawiedliwe ręce Moje. Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję się w tętno ich serca, kiedy uderzy dla Mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski Moje, poczynam się gniewać (91) na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im, czego pragną.
………….
Dla mnie to oznacza, że Bóg kocha nas naprawdę w obrazie czystych w Niebie. Trwale wybrany grzech, a to jest sytuacja ludzi w Piekle, mu to uniemożliwia. Ale to tylko PRÓBA zrozumienia. Jesteśmy powołani do miłości , czystości, a nie do nienawiści i grzechu.
Z kazania Św. Augustyna „Projekt budynku istnieje w umyśle architekta, zanim faktycznie powstanie. Podobnie, każde stworzenie istnieje w Słowie Bożym nim zaistnieje w rzeczywistości”
Nie umiem postawić pytania jak nas widzi Bóg? Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, znał nas przed naszym urodzeniem i zna nas kres tutaj na ziemi… Dał nam wolność… Wyposażył każdego w takie same możliwości czynienia dobra i zła… A my wybieramy co z tym zrobimy…
Dla Boga jesteśmy jednym z pyłków, niegodni nawet ubierać Go w swoje ramy myślowe….
Bóg to Miłość… Jeśli Bóg nakazuje nam miłować tez ludzi złych to sam ich miłuje…?? Człowiek zły może zawsze powrócić do dobra…
To długie rozważania 🙂
Gdyby zły człowiek zawsze mógł się nawrócić, to by Piekło nie istniało! W pewnym momencie osiąga się trwały wewnętrzny wybór. Dlaczego w Niebie święci nie upadają? Bo trwale wybrali dobro. Ktoś kto wybrał zło już nie przypomina obrazu Boga w sposób trwały.
Ta sobie myślę, ale prawda zna Bóg:)
Pan nie może kochać duszy pogrążonej w grzechu i nie może jej nie kochać. To paradoks, który Bóg sam sobie zafundował- stworzył ludzi którym dał wolność wyboru pomiędzy dobrem i złem, światłem i ciemnością, miłością a nienawiścią. W każdym innym przypadku bylibyśmy bezwolnymi kukłami w teatrze Boga.
Izajasz 139,13-16
Ty bowiem utworzyłeś moje nerki,
Ty utkałeś mnie w łonie mej matki.
Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła.
I dobrze znasz moją duszę,
nie tajna Ci moja istota,
kiedy w ukryciu powstawałem,
utkany w głębi ziemi.
Oczy Twoje widziały me czyny
i wszystkie są spisane w Twej księdze
dni określone zostały,
chociaż żaden z nich [jeszcze] nie nastał.
Augustyn podaje wyjaśnienie tego paradoksu. Bóg kocha w grzeszniku jego prawdziwą istotę, to jest nawrócone już serce. Zła my też nie potrafimy kochać. Jeśli kochamy nieprzyjaciół, to nie zło w nich, ale potencjalnie odnowionych nawróceniem. Postawy nienawiści, złodziejstwa czy zabójstwa, kłamstwa muszą umrzeć! Ich kochać nie da się…
Mnie uderzyły dwa momenty świadectwa Gwen. Pierwszy, kiedy opisuje książkę o egzorcyście, kiedy opowiada scenę, w której Włoszka poddana egzorcyzmom odwraca się do amerykańskiego księdza o mówi do niego w jego języku…Gwen stwierdza wtedy, że jest diabeł. I logicznie myśli „Jest diabeł, więc musi być Bóg”.
Drugi to pierwsza Eucharystia, w której uczestniczy pani pułkownik. Kompletnie bez znajomości ceremoniału, trochę zdezorientowana, ale kiedy kapłan podnosi Hostię ona już wie, że to jest sam Bóg.
Obie te rzeczy są niezwykle ważne dla praktykujących katolików, którzy gdzieś utknęli ze swoją wiarą. Nie mogą zapominać, że diabeł jest, że nie jest to tylko bajka dla niegrzecznych dzieci.
I uświadomić sobie, jaki dar pozostawił nam Jezus w postaci Eucharystii. On z nami jest, nieustannie, na wyciągnięcie ręki
Tak:) Dla mnie jeszcze jeden moment jest ważny. Gwen nie miała pojęcia, że Jezus ją widzi i myśli o niej. Wystarczył moment jej refleksji i Pan swoja Obecność ujawnił . To samo widziałem w historii Iana na Mauritiusie…
….Człowiek ma szansę powrotu ze złej drogi w każdej chwili… ma szansę nawrócenia się nawet w chwili śmierci……
Tak, dopóki żyje tak. Śmierć na stawia wobec Światła i tam juz jest Sąd. Oczyszczenie dla niedojrzałych, ale wybór główny zostaje juz utrwalony.
Z reguły nie słucham mocnej i głośnej muzyki, raczej preferuję poetycką… Włączyłam i wyłączyłam… Ale zaintrygował mnie tekst pod tym utworem… Posłuchałam ponownie i rzeczywiście usłyszałam ten utwór jako „pieśń wojownika” …
Świetny komentarz Mirelli do tego utworu… dziękuję…..:)
Tak, to hymn młodych Polaków podejmujących dziedzictwo przeszłości i pieśń przyszłości. Oczywiście nie tylko młodych i nie tylko Polaków.
Bardzo intymne pożegnanie…tak… prawdziwa godność… te czarne marsze niby w imię wolności kobiet, naprawdę są w imię ich zniewolenia… to dawanie nowego życia przez kobietę jest prawdziwą jej wolnością…
Chrystus nas wyzwala…W Nim i z Nim zaczyna się nasza przyszłość, nowe życie…zaczyna się nasze uwolnienie od beznadziejności tego świata..od rozdarcia naszej jedności wewnętrznej….
Poprzez bycie z Chrystusem, pielęgnowanie miłości chrześcijańskiej, uwalniamy się od siebie, od naszych różnych lęków, samotności, nadmiernych potrzeb…zostajemy przywróceni do jedności z Bogiem, z sobą samym i innymi ludźmi…Stajemy się wolni…stajemy się szczęśliwi… godzimy się na nasze życie… A pozytywne konsekwencje tego, możemy zobaczyć w naszym codziennym życiu…
Niesamowite jest działanie Boga w nas… jeśli powiemy TAK….
🙂
Zycie z Jezusem prowadzi do Boga…A życie z Bogiem i w Bogu jest jedyną sensowną drogą w tym zagubionym świecie…Jest drogą, która pozwala odnaleźć siebie w tym świecie…
Bo losem człowieka tutaj na ziemi są niespełnione tęsknoty…niepokój wewnętrzny zaspakajany czasowo…człowiek nigdy nie osiąga rzeczywistego i ostatecznego zadowolenia…jest w nim tęsknota za czymś więcej, co nie pozwala dojść do całkowitego pokoju w sercu…
I na to odpowiedzią dla człowieka może być pójście za Jezusem…i Bóg…
Inaczej egzystencja człowieka tutaj jest absurdem…
Tak wybrana droga przez człowieka jest trudna… wymaga ciągłego pokonywania swojej ograniczoności…ale w efekcie człowiek staje się człowiekiem nadziei…
A jakimś podparciem dla człowieka mogą być słowa św. Tomasza z Akwinu, a mianowicie to, że człowiek jest „zdolny do nieskończoności”…
Człowiek potrzebuje nieskończoności … Łapię się często na marzeniu bycia już w pełni Królestwa. W odnowionym ciele, zanurzonym w Duchu. Ile super wymiarów myśli, czucia, miłości, przyjaźni, twórczości możliwe. Dobrze, że część tej rzeczywistości już teraz jest dostępna, jeśli wzywamy imienia Pańskiego:)
Duma (pycha) czyni pustym … Ludzie miłości i troski są cenni podobnie jak pełne ziarna. Sobą ozdabiają świat. W Niebie będą tworzyć część jego radości!
Dzięki temu, że jesteśmy zdolni do nieskończoności, możemy już tutaj doświadczać pójścia dalej i dalej w różnych wymiarach…nasza dusza wtedy śpiewa…żyje w innym wymiarze…i już na ziemi możemy osiągać namiastkę Nieba…
🙂
Dziś w kościele usłyszałam takie zdanie : Tam gdzie kończą się możliwości człowieka, zaczyna się Bóg
Pomimo śmierci, żyć będziemy, bo nasze dusze nie giną. Wiemy o tym bo Jezus zmartwychwstał i świadkowie tego byli gotowi umrzeć za to, co widzieli. Dzieci dzielą z nami i śmierć. Ostatnio słucham świadectw ludzi, którzy dostali wizję życia w Niebie. Są tam nasze dzieci! Troskliwie zaopiekowane. Czasem czekające ze swoim szybkim rozwojem na rodziców. Pocieszające… W świecie przyszłym, już bez obecności zła, będziemy razem.
Polska naprawdę jest bogata… Można wędrować po naszym kraju i tyle Drabin Jakubowych spotkać:)
Może to trochę nie na temat, ale też o śmierci dzieci… Dawno temu byłam prawie świadkiem zatonięcia w Bałtyku dwójki kilkuletnich dzieci kąpiących się z mamą i siostrą… Po latach spotkałam książkę napisaną przez mamę tych dzieci – Magdalena Krzeptowska „Moja droga od rozpaczy do nadziei” – Pocieszenie po śmierci dziecka.
Opisany jest w niej ból…rozpacz…bezradność…oskarżanie się…. wychodzenie z żałoby matki po śmierci dzieci.
Ale tylko z pomocą Boga…wiary jest możliwe dojście z rozpaczy do nadziei…
Bardzo trudne … Dobrze, że nadzieja zwyciężyła.
🙂
Drogoznaki:))
Prowadząc wykład, nauczyciel musi w jakiś sposób dotrzeć do swoich, jakże różnorodnych słuchaczy; odbiór w każdym bywa inny….Tak samo dzieje się ze Słowem Bożym…
Wiara rodzi się ze słuchania….Jak dotrzeć do słuchaczy, aby Słowo wtajemniczało a nie pouczało? Jak dotrzeć ze Słowem, aby wiara nie stawała się z czasem pustym rytuałem? Wiara musi się rozwijać, jej się nie posiada na stałe…
Myśląc o wieczności… trudne… bez Zmartwychwstania Jezusa, życie człowieka nie miałoby sensu…To jest chrześcijańska nadzieja dla wszystkich… wejdziemy w nową rzeczywistość…będziemy istnieć dalej….
Dla człowieka, dotarcie i przyjęcie Słowa Bożego jest najważniejsze…
Kiedyś, jako bardzo młody człowiek, widziałem wiarę jako pusty rytuał. Teraz, widzę ustalone formy modlitwy jako wspólne trwanie w Obecności Boga, który jest też Ogniem trawiącym w nas grzech i choroby.
Spędziłem sporo czasu sam na sam z Panem i Słowem i … cieszę się z tego bardzo. Wymagające doświadczenie, ale rodzi osobową relację z Bogiem.
Dziś rano znajomy pochował trójkę dzieci, wszystkie zginęły w wypadku samochodowym. Zgadzam się się z Marią… bez Boga, bez wiary, taka tragedia w sensie ludzkim jest niemożliwa do pojęcia…
Bez wiary lub nawet z nią, jesteśmy narażeni na rozumienie takich sytuacji jako kary, i wtedy bardzo łatwo od Boga odwrócić się , zarzucając mu okrucieństwo…
Bez Boga nasz świat jest absurdalny. Istnieje w nim piękno i porządek, a mimo to zło ma dużo do powiedzenia. Życie kończy się wcześniej czy później i osoby ze swoimi wewnętrznymi światami wydają się znikać w pustce… Mam poczucie, że Pan dał mi sporo zrozumienia dlaczego jest jak jest. Jednak coś co naprawdę pociesza to jego Obecność. Ta laska pasterska z psalmu 23. Bóg na pewno nie spowodował wypadku zabijającego te dzieci. Dlaczego to dopuścił ? Dowiemy się. One nie przestały istnieć. Są w Bogu i ich wieczny los jest bezpieczny.
Kości i chciałoby się powiedzieć tyle z nas zostanie na tym świecie. Tylko Łukasz jest przykładem, że całkiem inaczej być powinno! Jego słowa są studiowane miliardy razy, a nawet kości są cenną relikwią. Sekret? Duch włączony w pracę życia. 🙂 Pomóc Światłości w zbawianiu świata, choć trochę 🙂
Bardzo ciekawy artykuł i dla mnie nowa informacja.. :). Rzeczywiście Padwa kojarzy się przede wszystkim ze św. Antonim…
Tomaszu:)) Iść drogą Pana to łaska, głosić Ewangelię- obowiązek:)
Mario:)) tak cieszę się, że mogę odkrywać nieznane fakty i przedstawiać świat widziany „po mojemu” 🙂 Ty też to robisz:)
Myślę że Jezusowi chodziło o to, żeby nie wymądrzać się, żeby nasza wiara nie była przeintelektualizowana. Bo przecież nie pochwalał bycia głupim:)
Jezus do „mądrych i rozsądnych” tak mówi: Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?
Ja to odbieram jako gniew-smutek Boga wobec złego wykorzystywania przez ludzi darów rozumowania i uczenia się. Jakby w odpowiedzi Bóg daje tym mniej obdarowanym wiedzę- przeczucie wieczności. Absolutnie nie ma w tym pochwały głupoty, bo nią jest obłudne zamykanie serca na prawdę i szukanie pretekstów do usprawiedliwiania grzechu. Widzimy to drastycznie wśród aborcjonistów na przykład.
W efekcie pyszałkowie są głupcami, a ci inni mają wiedzę od Boga. Tyle rozumiem teraz. 🙂 Ale to Pan jest mądry i On zna, jest Prawdą. Niech jego imię będzie błogosławione!
Irytacja? Wobec pyszałków:) a prostota to dla mnie pokora ❤
Z pewnością pokora oznacza bycie wolnym od obłudy i innych zabójców życia wewnętrznego. Bogaci we wszelkich dziedzinach mają niestety skłonności do pychy…
Głęboko przemyślany tekst. I wskazuje na to jak mamy być Miłością dla siebie. Kochać pomimo, a nie za coś…bardzo dziękuję:)
Czytając tę przypowieść zawsze widziałem Jezusa jako ogrodnika. Nie mniej każdy kto kocha drzewo figowe może jemu w tej pracy pomagać. Twoja odpowiedź na pytanie kto może się czuć ogrodnikiem, jest bardzo ważna.
Drugi problem, to wycięcie drzewa. Miłosierdzie nie oznacza zbawienia dla trwających w grzechu! Jeśli nie będzie nawrócenia ku czynnej miłości i afirmacji prawdy u człowieka, pomimo krzyża i oceanu łaski, to zostanie on wycięty. Nie odnajdzie się w Księdze Życia. Nie będzie miał udziału w świecie przyszłym…
Kolejna kwestia to wstawiennictwo świętych za grzesznym światem. Abraham to robił, ale już w Apokalipsie święci domagają Bożej kary dla ludzi, którzy ich zamordowali!
Może dlatego, że tamte drzewa figowe są już trujące… Zatruwają swoją przestrzeń, nie wystarczy im czerpać soki na próżno. Zaprzeczają Bogu i świadomie zabijają jego świętych.
Uwielbiam stare kościoły. Zaklęta jest w nich historia…Piękno zarówno architektury jak i innych elementów po prostu zachwyca.
Wokół Poznania istnieje trasa około 120 km z wyjątkowo pięknymi 12-oma kościółkami drewnianymi, które są perełkami architektury i świadectwem historii naszego regionu. Atmosferę i duchowość tych obiektów trudno zastąpić a szczególnie obiektami zbudowanymi po roku 1980… Kocham modlić się w prawie pustych, małych kaplicach, kościółkach drewnianych…odnoszę wtedy wrażenie jakby bliższej relacji z Panem Bogiem…
Dla mnie Ogrodnik to Pan Jezus… to Jego troskliwe zabiegi, Jego ewangeliczne przypowieści i przykłady postępowania są wskazówkami dla nas, dla naszej drogi, która doprowadzi nas i zadowoli Właściciela – Pana Boga… Wydamy wreszcie owoc… Ale wydanie tego owocu zależy od wykorzystania przez nas danej nam szansy, zależy od naszej dobrej woli…zależy od uświadomienia sobie i wykorzystania przez nas dawanej nam ciągle miłości, okazywanego nam miłosierdzia…Otwórzmy nasze serca i zaufajmy naszemu Ogrodnikowi…
Podobno istnieje zjawisko „omodlonego” miejsca. W takim kościółku można na pewno tego doświadczyć. 🙂 Mnie zadziwia światło i przestrzeń w tym kościele. Intymnie i jednocześnie więcej miejsca niż wynikałoby z fizycznych rozmiarów. Do tego sztuka wysokich lotów …
U Karmelitów w Poznaniu (i nie tylko) działa Wspólnota Niewidzialnego Klasztoru Jana Pawła II, założona przez osobę świecą, francuza Martiala Codou w 2005r., nawróconego nagle w Medjugorie… Ideą Niewidzialnego Klasztoru jest posłannictwo osób najsłabszych tj. cierpiących i niepełnosprawnych w budowaniu duchowych dóbr Kościoła… a prościej to nadanie sensu temu cierpieniu i przyjęciu go przez cierpiących jako daru, który może pomóc innym a również dać szczęście i radość im samym… Dlaczego to pisze.. bo na lewym filarze belki życia, rozchwianej między dobrem a złem, równowagę duchową powoduje misja małych dzieci jako męczenników, wśród których są dzieci, którym nie pozwolono żyć….
W zeszłym roku skończyłam kurs opieki duszpasterskiej dla osób świeckich i duchownych, zorganizowany właśnie przez Niewidzialny Klasztor Jana Pawła II…
Myślę teraz, że może napisać krótko o tym w Perłach…
Wiele głębokich i prawdziwych słów w tym tekście. Dodałbym jedną uwagę. Zabici nienarodzeni cierpią nie tylko katusze śmierci. Bo ludzka dusza musi czuć lęk… Na filmie „Niemy krzyk” widać jak dziecko chce ocalić swoje życie. Jakie to koszmarne:( Dalej -„one i tak idą do nieba” nie oddaje czegoś bardzo ważnego. Wyobraźcie sobie w Niebie abortowanego Beethovena, jak uświadamia sobie co mógł dać światu lub Karola Wojtyłę widzącego siebie jako papieża powstrzymującego na dziesięciolecia macki ciemności. Jaki to ból widzieć swój niespełniony wybór Boga w ciemnościach świata i bardzo potrzebny wkład w rozwój ludzkości?
Aborcje rodzą się z seksualizmu bez odpowiedzialności i bez oznaczania miłości… A to wynika z braku życia duchowego.
Wielkie wyzwanie dla mężczyzny-męża jako głowy w małżeństwie na wzór Chrystusa jako Głowy Kościoła…
Rola bardzo trudna… cel to uświęcenie związku…
Możliwość takiemu sprostaniu to między innymi otwarcie się na dojrzałą miłość, to wspólna rozumna praca, która zaczyna się od zrozumienia sensu „dawania i brania”, „kochania i bycia kochanym”, „zdania się na siebie”…bogactwo wspólnej ludzkiej egzystencji i budowa jedności powstają w wyniku napięcia między tymi biegunami…
Przykładem budowania jedności między mężem a żoną jest przykład Chrystusa budującego Wspólnotę Kościoła; być jednością przy równoczesnym pozostawaniu sobą…przy istniejącej różnorodności…
Obszerny temat aby go rozwinąć…trudny… wymagający świadomości męża i żony sensu takiej pracy… chyba nie zawsze możliwy w życiu…
Wymagania wobec mężów na wzór Chrystusa – nierealne do zrealizowania na ziemi… Człowiek, może starać się doskonalić (jeśli uświadamia to sobie) …to droga do Światłości, do Świętości…
Cenne jeśli mąż potrafi się świadomie zmieniać, podążając za Wzorem… ale uważam, że tylko wspólne myślenie i dążenie w tym samym kierunku z żoną, może przynieść owoce…
Bez Wzoru i Opieki Bożej jest to niemożliwe….
Myślę, że jest ścisły związek między zdolnością do bycia dobrym małżonkiem, a gotowością do Nieba. Prawie równie trudne! Niebo jest też przecież wspólnotą miłości.
Bardzo trafne… 🙂
Myślę, że to „usiłowanie wchodzenia przez ciasne drzwi” to nie tylko nasza droga do zbawienia i do wieczności, choć to najważniejsze, ale to również zagwarantowanie sobie ciekawszego, mądrzejszego i szczęśliwszego życia ziemskiego…bo ma to znaczenie i sens dla naszego wzrastania duchowego, doskonalenia siebie a tym samym dążenia do Królestwa Bożego w nas już tutaj na ziemi… czyli w efekcie, patrząc po ludzku, do dojrzałego, spełnionego przeżycia tych danych nam lat na ziemi… czy coś więcej jest tutaj nam potrzebne ???
Jezus wyraźnie mówi, że czynienie niesprawiedliwości – pomimo wezwania do nawrócenia i krzyża Jezusa, dyskwalifikuje nas całkowicie. Faktycznie również pozbawia prawdziwie ludzkiego życia tu na Ziemi.
Przepiękny ten drewniany kościółek… z duszą… sztuka sakralna, często z bezcennymi dziełami, to nasze dziedzictwo kulturowe…na szczęście bardzo pielęgnowane i doceniane….
Piękne i głębokie:) Nie dorosłem najzwyczajniej jeszcze do takiego poziomu opisanej miłości, ale moim doświadczeniem jest zmiana. Pan wzywany ciężko nade mną pracuje i może kiedyś zacznie to być widoczne:) Dziękuję Jacku za podzielenie się Światłem. 🙂
Jesteśmy świadkami przyśpieszonego procesu powracania Izraela do swojego Boga. Radosne i jak oni się cieszą! To słychać w ich pieśniach:)
To też znak, że czas Paruzji się powoli zbliża. Marana Tha!
To budujące zwłaszcza w obliczu różnorakich podziałów w Kościele:)
Wspaniałe dziękczynienie Bogu za Niego –za Miłość…i za siebie…
Dojście do miłości doskonałej, taką jest dla mnie Miłość, kiedy „ja” nie istnieje już a jest tylko Bóg we mnie i bliźni, tutaj na ziemi wydawała mi się zawsze nieosiągalna… Ta Miłość to „uczucie” a raczej Życie w nas, do którego ciągle tęsknimy… i którego ciągle szukamy… Bez tej Miłości, człowiek nie może być Pełnią… Możliwe to jest wg. mnie w Niebie, kiedy jak napisał św. Paweł w Hymnie o miłości „ Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz, Teraz poznaję po części , wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany”. Bo Bóg, który jest Miłością „poznał” mnie też jako miłość… bo stworzony zostałem na Jego obraz i podobieństwo…
Zastanawiam się, mając obraz miłości doskonałej w sobie, czy będąc Pełnią tutaj na ziemi:
• Potrafiłabym żyć tutaj na ziemi w stanie Sacrum i Profanum.. czy tylko w stanie Sacrum… a co z niezbędnym tutaj Profanum?
• Czy możliwy jest taki stan stale tutaj na ziemi w niedoskonałym człowieku, który zaszczepioną ma tęsknotę w sobie za czymś nieokreślonym, która posyła go ciągle na poszukiwanie doskonałości… czyli życiu w Bogu?
• Czy tutaj na ziemi zadaniem człowieka nie jest ciągły rozwój, który może się skończyć dopiero w zjednoczeniu z Bogiem w Niebie, a stan osiągnięcia takiej Miłości na ziemi, to uniemożliwi?
• Czy stany nasze tutaj na ziemi, bez stałego zatopienia się w Miłości-Bogu, nie potęgują naszej tęsknoty i pragnienia Jej, a więc nie pchają nas dalej i głębiej?
Można by zadawać jeszcze wiele pytań… i szukać na nie odpowiedzi….
Myślę jednak, że stan Miłości Doskonałej nie jest możliwy do osiągnięcia przez człowieka tutaj na ziemi… Czy wtedy człowiek nie stawałby się jak Bóg ?
Piękny budynek, trudna historia… Widać, że nawet odwoływanie się do ukrzyżowanego Zbawiciela nie chroni przed rozlewem krwi. Dla mnie straszne… Obie strony wojny trzydziestoletniej doświadczyły roli oprawcy i ofiary.
Myśl o przyjściu Jezusa na świat często mnie pociesza. Mam dosyć bezczelności zła. Nie mniej trzeba sobie uświadomić, że my sami NIE jesteśmy na miarę Nieba… Pozostaje starać się być posłusznym Słowu i mieć doskonałą nadzieję na miłosierdzie w Dniu Sądu!
W Słowie znajduję obietnicę:
Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie.
…
Dramatyczne, prawda? Nauczmy się żyć w Obecności, z Panem. On jest doskonałym nauczycielem, lekarzem dusz. Przeprowadzi nas do Życia!
Tak Tomaszu, nie ominie nas Sąd. Będziemy sądzeni przez Boga sprawiedliwego i pełnego miłości. Mamy ogromną pomoc w postaci Eucharystii żeby trwać w Panu, żeby być z nim coraz bardziej, żeby przemieniać swoje ja w Ja Pana…
Sam tekst Dies irae odbieram jako niezwykle dramatyczny…mam poczucie że osoba która znalazła się przed obliczem Boga-Sędziego wie, że jego życie było złe…jakby uświadomił sobie to w ostatniej chwili…
…Jęcząc, pomnąc win bezdroże,
Wstydem me oblicze gorze,
Szczędź mnie, błagam, Panie Boże…
Piękna przestrzeń…odbite słońce… „pokarm” dla duszy…ale w samym szumie fal wyczuwam jakiś brak łagodności… z niepokojem uderzają o skały…
Falowanie naszego Bałtyku przynosi mi większe ukojenie…. pokój w sercu…
Widać na horyzoncie jakąś wyspę. Może jej obecność zmienia rytm fal. Bałtyk to duża przestrzeń i fale mogą się poukładać:)
I inna myśl Świętego: „Boli cię brak miłości bliźniego wobec ciebie. O ileż większy ból sprawiają Bogu twoje uchybienia w miłości – Miłości – wobec Niego!”
Niestety często boli…i trudno się z tym pogodzić…A czy myślę dalej?…
1) Miłość nigdy nie ustaje. 2) Śmierć dla uczniów Jezusa oznacza bycie z nim- świadczy św. Paweł. 3) Gdzie Duch Pański tam wolność.
Co z tego wynika? Między innymi, że Matka Jezusa nie może siedzieć w Niebie spokojnie i nie interesować się nami:) Stąd zapewne te wezwania do budowy miejsc spotkania i modlitwy:)
Historia obrazu niesamowita:)
Dla mnie, „właściwości” obrazu i jego powstanie nie wyjaśnione przez naukowców przez przeszło 500 lat, miejsce objawień i budowa kościoła Matki Boskiej z Guadalupe ( Matki Boga-Człowieka) w miejscu związanym ze świątynią pogańskiej bogini „Matki Bogów” oraz jego nieustanna aktualność dla wszystkich kultur i epok, świadczą o jego nadprzyrodzonym powstaniu i charakterze. Każe wierzyć, że jest on „namalowany nie ludzką ręką”. 🙂
Jezus daje nam wszystkim równą szansę… każdego droga do wieczności jest indywidualna…jest wyborem…czy ją przyjmiemy…
Tak! Miłosierdzie Boga jest jak wejście w rzekę wody żywej:) To coś tak cudownego, że żal ludzi odrzucających.
Piękna wizja- rozwój bez koszmarów:))) ale stało się i przed nami wizja Nieba. Czasem moja tęsknota jest bezmierna ale nadzieja na spotkanie Miłości jeszcze większa
Uświadomiłem sobie czego zabrakło pierwszym rodzicom… Tego własnie co powiedział Michał Archanioł przy buncie Lucyfera. Micha El, któż jak Bóg. Zabrakło im podziwu i wdzięczności dla Boga, a w efekcie miłości do Niego. Dlatego dali się zwieść kłamstwu o Bogu zazdrosnym o ludzką wiedzę, zabraniającym wszystkiego.
Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. Ew. Jana 14.15
Ta właśnie prawidłowość – z miłości wynika posłuszeństwo przykazaniom. W Eden nie było lęku przed niczym, bo dobroć Boga usuwa lęk, zanim popełnili grzech. Tylko miłość mogła być motywacją do życia z Bogiem.
„Jaki byłby świat bez grzechu pierworodnego”?
Nie istniałoby wtedy zło…Pytam więc siebie: Czy świat i człowiek nie byłby wtedy idealny? Co byłoby sensem naszego tutaj rozwoju; jeśli nie istniałoby zło, nie potrzebne byłoby zadośćuczynienie, nie potrzebne byłoby naprawianie zła; nie potrzebne byłoby tworzenie dobra? Czy potrzebny byłby wtedy Syn Człowieczy, Jezus- Syn Boży jako Odkupiciel? Jakie byłoby nasze życie na ziemi i nasza wędrówka do Boga, do wieczności? Czy nie żylibyśmy wtedy w jakiejś „duchowej otoczce” ? Czy potrzebna byłaby wtedy nasza wolność, którą Bóg dał Adamowi i Ewie w chwili Ich stworzenia; Który ustanowił zakazy i nakazy już dla pierwszych rodziców? A co z szatanem ? Przez jakie doświadczenia dochodzilibyśmy do dojrzałości?
Można by zadawać następne pytania…
Zamysł Boga w tym względzie jest Wielką Tajemnicą, którą być może poznamy w Niebie…..
A może to naiwne pytania?
„Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi. I rzekł Bóg: Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem.”
To jest program dla świata bez grzechu. Poznawanie, budowa, powoływanie nowych ludzi do życia, nauka, sztuka, technika, podróże… Naprawdę kradzieże, kłamstwa, zabójstwa, ślepota duchowa są niezbędne dla rozwoju? Brak grzechu nie oznacza doskonałości. Nadal jest potrzeba wzrostu nie tylko w umiejętnościach, ale w miłości . Od dziecięcego zachwytu przedmiotami do radości relacji. Droga grzechu jest dookoła i koszty są gigantyczne. To jak miliardy razy gorsza wersja od kapitalizmu przez komunizm z jego setkami milionów ofiar do kapitalizmu!
Grzech jest drogą od Edenu przez koszmar upadłej cywilizacji i ból Krzyża do Edenu…
Może dowodem na to, że grzech nie jest koniecznym etapem rozwoju niech będzie postać Michała Archanioła. Wspaniały sługa Boga nie miał okresu buntu i ciemności. Przeciwnie, kuszony wybrał Boga! Czy jego życie jest płaskie?
Boga znalibyśmy i tak. Przecież przechadzał się po Eden i można z nim było swobodnie rozmawiać!
Jest prawdą, że staliśmy się jakby koszmarnym testerem Boga. On okazał się święty przez uniżenie Krzyża…
I to jest jakby dobra strona ludzkiego upadku – objawienie głębi miłosierdzia sprawiedliwego Boga! Być może wszystkie byty rozumne kontemplują ten fakt z najwyższym podziwem i uwielbieniem dla Najwyższego.
Wcielenie i człowieczeństwo Słowa – niesamowity dar dla ludzkości. Edukacja przez łzy i krew także. Każdy ze zbawionych wie na własnej skórze czym się kończy wizja szczęścia poza Bogiem. Tylko po drodze są ofiary wojen, chorób, abortowane dzieci, morze kłamstw i nienawiści…
Mario:)) czy uważasz że bez grzechu świat byłby uboższy? Że Pan miał tylko jeden plan na nas z grzechem jako motorem działań ludzkich? To oznaczałoby że nie jest Miłością…tak myślę…Grzech ciągnie mnie w dół, ogranicza mnie. Codziennie muszę walczyć żeby nie poddać się, a mogłabym tę energię wykorzystać do innych, twórczych dzieł:)
Mirello :)) myślę, że Pan Bóg miał (ma bo nie ma tu elementu czasu) jeden plan wobec ludzkości i wg. mnie taki plan oznacza właśnie Miłość. Nie wiem czy potrafię do końca uzasadnić moje widzenie ale przedstawię moje myśli:
Zaznaczę dla jasności, że nie popieram grzechu, grzeszności, zła, cierpienia… też wolałabym żyć w świecie, który jest tylko wzajemną miłością, nie cierpieć, który jest od tych wszystkich rzeczy wolny, gdzie śmierć jest tylko duchowym przejściem z miłości w Miłość…
Ale Pan Bóg Stworzył świat inaczej, wg. Własnego Zamysłu i myślę, że miał w tym Swój Cel…
Wydaje mi się, że piękno i głębia naszej wiary, Boga, sensu życia tutaj na ziemi, ukazuje się w przezwyciężaniu właśnie grzechu, odnajdywaniu Boga w Jego Miłosierdziu i dochodzeniu do Miłości – Boga. to nie chodzi o oglądanie Boga chodzącego po Edenie, to chodzi o coraz większe zbliżanie się do Niego w „Edenie” codzienności naszego życia, w wybieraniu w wolności dobra; to jest wg. mnie okazywanie szacunku przez Boga człowiekowi… To wprowadza człowieka w duchowość Bożą… Tak rodzi się „podziw i wdzięczność dla Boga w efekcie miłości do Niego”. Myślę też, że w takim świecie, nie idealnym, większa jest myśl twórcza człowieka w aspekcie wiary, Boga.
Dla mnie, w przypadku braku grzechu i w braku błądzenia człowieka, sens Śmierci, Zmartwychwstania i Krzyża Pana Jezusa nie miałby żadnej głębi, po prostu nie miałby racji bytu…
A piękne postaci świętych, czyż one nie budują na ludzkiej naturze, tej grzesznej… A św. Paweł, św. Piotr, Apostołowie czy byśmy Ich poznali…
To zwyciężając grzech i zło a wybierając dobro poznajemy Głębię Boga jako Miłości, doskonaląc jednocześnie swoje człowieczeństwo…
Ach… Piękne jest to, że możemy wchodzić coraz głębiej w Tą Tajemnicę…ciągle do Niej tęskniąc…
To jest moje myślenie…może błędne… każdy człowiek ma inne… ale w efekcie chodzi o to aby iść ciągle dalej ku tej Miłości i aby, mimo różnić, szanować się wzajemnie…
Kocham Was… :)))
:))) Kochana Mario:))) Jestem przekonana że bez grzechu byłyby wszystkie osoby przez Ciebie wymienione, tylko…inaczej:))) I masz prawo myśleć po swojemu, i dziękuję że tymi myślami dzielisz się z nami.
Dobrze, że jesteś:))))
Niesamowite piękno… Śmierć Judasza realistyczna i budzi grozę. Bardzo ciekawy artykuł co do treści i formy:) Dziękuję Mirello:)
Zastanawiam się, że tak wiele pięknych kościołów pozostaje nieznanych…
Natomiast ciekawostką jest to,że pani przewodnik była mieszkanką wsi:)))
Dobre jest to polskie piękno natury:)
To wielki dar móc błogosławić Pana za wszystko co stworzył. Dar, bo wielu potrafi tylko prosić, nie licząc się z modlitwą „Bądź wola Twoja”. Wyobrażam sobie siebie wśród śpiewających Aniołów…piękne marzenie…Choć wiem, że już tu, na ziemi, podczas każdej Eucharystii, klękam z Aniołami i Wszystkimi Świętymi:)))
Tak… Mnie też towarzyszy obraz świętego Miasta. Tam chciałbym mieszkać:)
Pingback: Nauka – jej istnienie wskazuje na Stwórcę! – Perły świetlne
Przeczytałam gdzieś że w Stanach 40% naukowców przyznaje się do wiary w osobowego Boga…jest też spora grupa która zostawia wiarę w domu bo boi się ostracyzmu
Naukowcy jak wszyscy inni potrzebują łaski by Boga poznać. Ale by łaskę przyjąć, trzeba chcieć lub chociaż tęsknić za prawdą i miłością.
Moja wiedza nie upoważnia mnie do zabierania głosu na ten temat w jakimś głębszym aspekcie…Wiele spraw jest nie do poznania dla mojego umysłu, mogę jedynie napisać to co mi on podsuwa…
Zdarza się i to chyba dość często, że naukowcy w swojej pracy poznawczej zatracają pokorę, która jest niezbędna wg. mnie, do obiektywizowania odkrywanych zjawisk i ich interpretowania w prawdzie, a w powiązaniu z wiarą, mają często nieświadome ambicje dorównywania Stwórcy… Dla mnie świadczy to o braku wielkości człowieka; ale to tylko dygresja…
Jedno dla mnie jest oczywiste, że w badaniach naukowych – matematyka, fizyka, astronomia, biologia itp nie potrafią odpowiedzieć na pytanie jaki jest sens życia człowieka, jaki jest sens istnienia świata… Odpowiedź tę można uzyskać właśnie tylko w wymiarze wiary…
Wydaje mi się, że badania naukowe w podanych wyżej dziedzinach, prowadzą naukowców do momentu, w którym nie ma już racjonalnej odpowiedzi… Człowiek chciałby mieć całościowy obraz świata aby go zrozumieć… Kto ten świat zaprogramował, w takiej formie, kto jest tego Twórcą – to ciągłe pytania ludzkości…ale to tez odpowiedź, ze ludzki rozum tego nie jest w stanie ciągle ogarnąć do końca… i to też jest dowód na istnienie Stwórcy…
A to co odbierają nasze zmysły jest dalekie od teorii opisujących świat…
Dzięki temu artykułowi, wróciłam znowu do Encykliki św. JPII „Fides et Ratio” :). Św. JPII mówi tam, że duch ludzki unosi się do kontemplacji wiary na dwóch skrzydłach: rozumu i wiary; nie mogą one pozostawać w sprzeczności, bo ptak, który jest metaforą ducha, nie mógłby latać…
Do poznania Prawdy prowadzą dwie drogi, bo wiara potrzebuje rozumu, dlatego nauka, jej rozwój jest niezbędna do poszukiwań człowieka też w tym względzie…
Kim jest człowiek? Dlaczego coś istnieje? Te pytanie pozostanie w nas do końca naszych dni…
To co piszę to może trochę jak gdyby odwrócenie tej tezy założonej w powyższym artykule, ale powiązanej, jakby równoległej…
Rozum i wiara (nasza relacja z Bogiem) to faktycznie dwa sposoby poznawania Najwyższego. Jest w tym radość i rozwój:) Im bardziej poznajemy świat naukowo, to też tym więcej wiemy o Bogu. Nie tylko Słowo go nam objawia lub doświadczenie mistyczne.
Jan Paweł II nie zawodzi. Jego słowa są jak odbicie Słowa:) Ciepłe i dobre.
Jeszcze muszę podzielić się czymś, co tkwi głęboko we mnie chyba od 1995 roku… Lekarz – kardiolog, który miał pod opieką osobę z rodziny po zawale serca, tłumaczył mi jak działa serce i układ krwionośny; ponieważ moją specjalizacją zawodową jest inżynieria sanitarna, od razu przeniosłam te wyjaśnienia na grunt techniczny… Odkryłam wtedy, że w technice (pompy, obiegi instalacyjne itd) jest to „zerżnięte” z funkcji poszczególnych tkanek w organizmie ludzkim…A więc nie zostało wymyślone przez człowieka… Często od tego czasu doszukuję się takich różnych podobieństw między stworzoną naturą a techniką…I zachwyca mnie ciągle harmonia i sensowność występująca w przyrodzie…
Dla mnie to też głębokie prawdy o Stwórcy… 🙂
🙂
Pingback: Rozum prowadzi do wiary – Perły świetlne
Pingback: Rozum prowadzi do wiary – Perły świetlne
Być zapisanym w Księdze Życia! To jest powód do radości. Uparty wybór zła z drugiej strony kończy się jeziorem ognia i siarki … Część współczesnych nam ludzi zatraciła świadomość tej perspektywy. Bardzo smutne.
Za wszystko, co uczynimy przyjdzie nam zapłacić. Wie o tym zły który mąci w głowach i przedstawia nam złudną perspektywę bezkarności…
Kolorowy raj modlitwy:) Sztuka jako Namiot Spotkania. Ciekawe:)
Mnie zawsze fascynują kościoły pełne witraży, polichromii , rzeźb…tyle pracy, tyle talentu…wszystko na chwałę Boga
„Podejrzewa się, że nuty jego utworów były zamknięte na klucz z powodu zazdrości o ich jakość przez Telemanna.” Ależ było dokładnie na odwrót. To właśnie Telemann starał się usilnie o rozpowszechnienie spuścizny kompozytorskiej Jana Dismasa, strzeżonej zazdrośnie przez dwór saski, bezskutecznie zresztą. Polecam gorąco wyśmienitą monografię poświęconą życiu i twórczości kompozytora napisaną przez australijską badaczkę Janice Stockigt.
Dziękuję za komentarz, bowiem każdy takowy w kwestii J.D. Zelenki jest cenny. Posługiwałam się informacjami zaczerpniętymi ze strony miłośników Zelenki
http://www.jdzelenka.net
Być może Chuck Norris nie jest wybitnym aktorem:)) ale jego świadectwo jest niezmiernie ważne:))
Przepiękne polichromie na sklepieniach… ich koloryt niebiański…
Tak:)
Woda do życia jest niezbędna…to truizm i być może przyzwyczailiśmy się że jest w kranie ilekroć odkręcimy kurek…gdy wody nie ma jest brud, pragnienie,susza…nie ma nic cenniejszego nad wodę. Dlatego woda to alegoria naszych potrzeb i pragnień….naszego zbawienia
Woda życia, to dla mnie symbol zaspokojenia wszelkiego pragnienia zdrowia, młodości, dobrych emocji i bezpieczeństwa. Symbol szczęścia przyszłego świata.
Kocham tego Człowieka…dla mnie On ciągle jest poprzez swoje książki i to co mówi w wielu filmach…podoba mi się Jego dystans w spojrzeniu na wiele spraw, Kościół; Jego patrzenie z perspektywą na życie i śmierć, dojrzewanie do śmierci,…Jego lęki i godzenie się na to co niesie Mu życie; Jego wiara, realizacja kapłaństwa i uczciwość w tym ale tez równoczesne mocne stąpanie po ziemi…
BYŁ NAPRAWDĘ AUTENTYCZNY w całym swoim człowieczeństwie… Rzadko spotyka się taki wymiar człowieka…
Mnie urzeka jego stosunek do nieszczęścia nieuleczalnego raka. Nie oskarżał Boga, ale pokazywał na autonomię świata, na swoje wylosowanie choroby. Jednocześnie prosił o cud i go otrzymał, choć umarł na tą chorobę. Przeżywalność z tym rakiem to kilka miesięcy, a on żył dwa lata. Bóg wysłuchał częsciowo jego prośbę, ale utrzymał wezwanie do swojego domu.
Ciągle zapominamy, że każda chwila to dar Boga… ta świadomość nie może nas jednak paraliżować; musi nas pobudzać do wykorzystania czasu w sposób maksymalny…bez żadnych wymówek:))))
Wezwanie do wykorzystania czasu na przywdzianie szat nowych:)
Robi wrażenie… Piękny hymn. Nasi przodkowie byli często genialni:)
Czytałem Romana Brandstaettera… Bardzo ciekawa i wciągająca proza. Pisał tez wiersze. Fascynujące nawrócenie:) Już wiem, jaki będzie następny świadek wiary na pierwszej stronie portalu:) Dziękuję Mario za wydobycie jego postaci dla naszej uwagi.
Bach zawsze unosi do Nieba naszego Ducha:)
Cieszę się :). Będąc wczoraj w Farze Poznańskiej na czytaniu Hymnów Maryjnych przez Halinę Łabonarską (przepięknie, częściowo z podkładem muzycznym) w ramach VERBA SACRA , pomyślałam, że na początek Adwentu dobrze coś o tym napisać… I stąd to przypomnienie sobie i Wam tej postaci…
Wspaniała wizja i bardzo bym chciał, by się spełniła jeszcze za mojej kadencji:) Tylko nienawróconych szkoda, więc rozumiem Pana wciąż dającego czas i otwierającego Bramy Miłosierdzia:)
A ja do końca nie rozumiem tych słów:)))
Szafy swoimi obietnicami potrafią nas zwieść. Pomimo wszystko! Jezus mówi o próbach zwiedzenia nawet wybranych! Nie wiemy do końca w jaką szafę wchodzimy, więc warto nie zatrzaskiwać za sobą drzwi:)
Więc jeśli ta szafa należy do Jezusa….:)))
To wtedy warto zobaczyć jacy ludzie nią zarządzają tutaj. Nawet w Pana własności ludzie potrafią zawieść. Przepraszam za zimny realizm… 🙂 Nie żyjemy w Niebie. Warto o tym zawsze choć trochę pamiętać. 🙂
Nie ma za co przepraszać…to dobrze mieć świadomość, że musimy zachować zawsze i do końca czujność
Tak naprawdę istnieje jeszcze jedna możliwość, że my zepsujemy całkiem niezłą szafę. 🙂 Ale … jeśli jesteśmy z Panem szczerze i słuchamy Go, aż tak źle nie powinno być:)
A my, którzy wierzymy, mamy zadanie :)))
„Jeden jest bowiem Pan wszystkich. On to rozdziela swe bogactwa wszystkim, którzy Go wzywają. Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony. Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę! Ale nie wszyscy dali posłuch Ewangelii. Izajasz bowiem mówi: Panie, któż uwierzył temu, co od nas posłyszał? Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa”
Rz 10,9-18
Ja też :))) Dlaczego nigdy nie powinno się zatrzaskiwać? Czy „nie zatrzaskiwanie tych drzwi” to nasza wolność, nasz wybór?…
A ja chętnie zatrzasnęłabym drzwi żeby nie wrócić do rzeczywistości grzechu…
Problem z szafami, że czasem mimo pięknych drzwi i nazw wnętrze mają nieciekawe. Stąd lepiej nie zatrzaskiwać drzwi. Dla przykładu niektóre objawienia prywatne wydają się super, a dokładna analiza pokazuje ogon złego ukryty w detalach. Podobnie organizacje, akcje, nawet instytucje kościelne. Nie wspomnę już zupełnie o grupach fałszywej wolności i praw człowieka. Jedyną „bezpieczną szafą” jest Niebo, a jej drzwiami – Jezus. 🙂
Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę!
Radość głoszenia Boga powoduje, że piękniejemy:))) promieniejemy Światłem:)))
Tak! Ale radość usłyszenia, że Bóg jest i wejścia w Jego świat, chyba nawet większa. Bo to ocalenie z ciemności w świat wiecznego dobra!
Zrozumiałam, że ten napis z szafą dotyczy tej konkretnej książki Lewisa, której tytuł umieszczony jest na dole… dlatego szukam odpowiedzi jak wyżej, znając treść książki…
Książki Lewisa są „podwójne” lub wielokrotne. Jest akcja dla dzieci i dorosłych lubiących fantasy. Tylko, że to wszystko nawiązania, analogie. Więc często myśli tam zawarte są uniwersalne:) Warto zobaczyć film, a jeszcze lepiej przeczytać całą serię Opowieści z Narnii 🙂 Audio wersja https://www.youtube.com/watch?v=33F0tBntcoE
Pingback: Roman Brandstaetter – z narodu wybranego, przekonany do Jezusa przez sztukę! – Perły świetlne
Tak..” odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły”…. sama to przeżyłam… uczucie: żyje się na ziemi ale jakby unoszonym się jest w powietrzu…wszystko jest wtedy łatwe i proste… a z serca człowieka płynie dobro i miłość do ludzi i świata…
🙂
Bach koi duszę i wznosi ją na wysokość:)
Poświęcam czas Panu a On napełnia mnie swą Obecnością..Bóg oddaje energię w dwójnasób, rzeczywiste perpetuum mobile:)
Istotne jest też to, że czas poświęcony Bogu nie jest czasem zmarnowanym
Nie wiem czy w dwójnasób:) To jest równocześnie uzdrowienie i przeniesienie na inny poziom istnienia:) Tu przydałyby się przestrzenne liczby z wymiarem duchowym na określenie:)
Niezwykłe jest to, jak pracował Bach, tworząc prawie nieustannie. To musiała być siła płynąca od Boga, by „biec bez znużenia”:)))
Piękno i sens. Duch i sztuka… Miejsca – perełki:)
To miejsce modlitwy nie tylko dla aktualnych czy byłych studentów. Non stop otwarte w dzień i przyjazne… Pięknie je pokazałaś:) Dziękuję Mirello:)
Ten spokój … Ja bym to nazwał atmosferą domu:) Ciekawe byłoby widzieć to co niewidzialne w tym miejscu:) Obecność Pana, ale też jego Aniołow:) Spodziewam, że wiele pięknych osób można tu spotkać:)
Do kościoła trafiłam, kiedy już była Msza…zostałam. Usłyszałam piękną oprawę muzyczną w wykonaniu Chóru Akademickiego KUL, także pieśń adwentową „Hejnał wszyscy zaśpiewajmy”. Bardzo byłam zaskoczona ilością osób w kościele…choć kościół jest mały. Wysłuchałam mądrego kazania:)
http://posluchaj-warto.com/uploads/2016/12/homilia_04122016-ks_piotr_lasota.mp3
To ja dziękuję Tobie, Tomaszu:)))
Tak, kazania są mądre. Duch jest ten sam czy w Kościele Akademickim czy w małej parafii. Tyle, że klimat i słownictwo może trochę specyficzne:)
Lubię słuchać kazań. Rozświetlają, tłumaczą…staram się nie osądzać głoszącego..jeśli choć jedno zdanie zapadnie mi w pamięci, to było to dobre słowo:))
Marana Tha jest tłumaczone jako Przyjdź Panie…ale może być również rozumiane jako Pan przychodzi. A wtedy może okazać się, że nie czuwamy i przeoczyliśmy Najważniejsze
Czytałem, że „Maran atha” – nasz Pan przyszedł. Co jest prawdą, bo pierwsze przyjście już było i Pan pozostaje z nami. Ale drugie będzie skoro sam Pan tak mówi:” Powiedzą wam: Oto tam lub: Oto tu. Nie chodźcie tam i nie biegnijcie za nimi. Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego.” Łukasza 17.23,24 Czyli TEGO nie da się przegapić:)
Piękne miasto:) Wiele kościołów, uczelni, dobre powietrze i komunikacja:) Ludzie życzliwi:)
Spotkałem się z interpretacją, że Jan był Eliaszem w sensie posiadania jego Ducha. Natomiast, być może jeden z dwóch świadków z księgi Apokalipsy będzie Eliaszem. Tak przynajmniej sądzili pierwsi ojcowie Kościoła. Rzecz jest tajemnicza i nie czuję się w tej materii kompetentny. 🙂
To dobrze:)))
🙂
Czy nie brzmi dziwnie pytanie Jana Chrzciciela, który rozpoznał przecież Mesjasza już łonie swojej matki? I pyta to człowiek niezłomnej przecież wiary…więc co mam zrobić ją, słaba i grzeszna??? Jak uwierzyć Jezusowi?
I mam odpowiedź Jezusa…”Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on” Zostałam obdarowana w większy sposób niż Jan Chrzciciel…Jezus umarł za moje grzechy. Zmartwychwstał. I jest obecny w Eucharystii. Codziennie.
Tak, to jest niesamowite. Przyjmujący Jezusa rodzą się z Boga, są nowym stworzeniem! Jan nie miał wypisanego w sercu Bożego prawa, nie miał obecności Ducha jaka dla nas jest dostępna. Smutne jest, że jednocześnie tylu ludzi na Ziemi nie wyobraża sobie ogromu darów duchowych bliskich na wyciągniecie ręki…
Tak Tomaszu:))) znamienne że wiele osób bliskich mi w szczególny sposób, pochodzi z Lublina:)))))
🙂
Pingback: Izraelki Irit Iffert podróż do radosnego ciepła poznania Mesjasza – Perły świetlne
Znamienne słowa Irit…ludzie nienawidzą Jezusa, choć Go nie znają…tym większa ciąży odpowiedzialność na nas, którzy doświadczamy Jego miłości i obecności, żeby innym uświadamiać kim jest Bóg
W Europie istnieje już anty- Ewangelia. Kolportowane kłamstwa na temat wiary i nawet Boga samego. W świecie władzy mediów, trudno się przebić z dobrym przekazem, ale koniecznie trzeba próbować.
Rozumiem Irit i Jej fascynację Jezusem… To On pokazuje nam swoim życiem, przypowieściami sens wiary dla człowieka, dla jego życia ziemskiego…powiększa naszą przestrzeń…i uczy żyć nadzieją przyszłości…
Pan Bóg działa też w wielu ludziach, zmienia ich, czyni szczęśliwszymi…te świadectwa i spotykanie ludzi, którzy żyją tą Bożą Miłością są motorem dla innych…są drogowskazem…Jednym z moim pierwszych przewodników duchowych był Thomas Merton i Jego „Siedmiopiętrowa Góra”… i nadal pozostaje dla mnie ważnym świadectwem drogi duchowej człowieka…
Ale ciągle w człowieku niedosyt tej Bożej Miłości…Czy ta „podróż do radosnego poznania ciepła Mesjasza” może mieć finał tutaj na ziemi? A może ciągle będzie trwała?
Poznawanie Boga to chyba podroż na wieczność całą:) Relację z nim możemy mieć, jak sądzę, solidną już teraz, ale to tylko i aż narodzenie się do wieczności:)
Tak też myślę…. i stąd ta wieczna, czasami nieokreślona, ogromna tęsknota w człowieku…
Tak:) Na szczęście Pan się nam daje już teraz w Eucharystii, modlitwie i wspólnocie…
Wolność … Tak ważny temat. Jak łatwo uzależnienie od czegoś nazwać realizacją wolności! Pamiętam mężczyznę żyjącego ze zbierania złomu by mieć na alkohol, jak opowiadał, że jest … smakoszem. Żył biednym życiem, ledwo żył, a siebie nazywał wolną osobą. Nawet bez wyraźnych nałogów nie jesteśmy wolni bez całkowitego oddania siebie Bogu. Tylko zależność od Boga jest wolnością! Wszystko inne, w tym nasza stara natura nas oślepia i zniewala. Paradoksalnie, tylko uczynienie Boga Królem i Panem naszego życia daje nam królowanie i panowanie nad nim!
Niektórzy nie postrzegają zniewolenia, jako dzieła szatana… Najdziwniejsze jest to, że szatan wcale nie potrzebuje długo namawiać do niewoli…niewoli alkoholizmu, pożądania…wystarczy żeby szepnął słowo : jesteś tego wart, spróbuj, to przecież nic takiego…i wejść w niewolę swojej woli jest bardzo łatwo, po tysiąckroć trudniej jest wyrwać się. Bo wtedy zakleszczają się na człowieku szpony…I tylko łaska Boga jest w stanie wyrwać człowieka…
Gwoli ścisłości- jedno zdjęcie przedstawia św Barbarę, która trzyma miecz i jest koronowana przez Anioły :)))
Piękny kościół – gotyk ceglany spotykany często w rejonach nadbałtyckich; będąc na wakacjach na wybrzeżu gdańskim staramy się odwiedzać Gdańską Starówkę z górującą Bazyliką Mariacką…
Duże dzięki Perłom za prezentacje „Domów Modlitwy”, o których czasami nawet się nie słyszało a można poznać je tą drogą.. 🙂
Uwolnić się od siebie…to pełnia wolności…
Wolność związana z odpowiedzialnością to wybieranie i czynienie dobra… to droga do pełnej dojrzałości…to droga do zawierzenia i oddania się Bogu…to droga do wieczności…
Czy to spojrzenie zbyt idealistyczne? Czy możliwe do zrealizowania?
Prościej chyba żyć w „niewoli” psychologicznej i egzystencjalnej… ale czy to nie jest życie chwilą? Czy wtedy potrafimy dojść świadomie do celu naszego życia, a właściwie czy potrafimy odnaleźć jego sens?
Samemu nic nie zrobimy, bo łatwiej płynąć z prądem…a to słowa bodajże z wiersza św JPII -żeby znaleźć źródło trzeba iść pod prąd, a tam czeka na nas Miłość…z Nim, z Jego pomocą, Jego łaską, niemożliwe staje się możliwe :)))
Taki był zamysł:) pokazać to, co nie można zobaczyć:)) inna sprawa, że galerie mogą stać się inspiracją do podróży…
Kocham kościoły, podziwiam kunszt, piękno, wiem, że budowa ich często była okupiona wieloletnią pracą, niejednokrotnie cierpieniem…wszystko na większą chwałę Pana:)))
🙂
Ciekawe, słowa mistyka Jana brzmią dla mnie prawie tak mocno jak Ewangelia Św. Jana:)
Jakie bogactwo treści! Można świętować z wielką radością:) Ogromne bogactwo liturgii i tradycji.
Dziwi mnie, że Aztekowie świętowali urodziny boga wojny słodyczami… Wojna jest okropna!
Myśląc o dziejach Meksyku, smutne są też okresy, kiedy Meksyk był rządzony przez masonów, krwawo prześladujących Kościół.
Bardzo ciekawy artykuł i fajne zdjęcia. Dziękuję Mario:)
Jak ambasada Nieba 🙂 Bardzo piękne miejsce Spotkania. Oryginalny klimat, czuję nawet przez galerię.
Do tej pory spotykałam się z atakami ateistów…to doświadczenie jest zupełnie inne…bardzo boli świadomość podziału wśród wierzących. Zły nie przestaje działać. I myśl- jak mała jest granica pomiędzy radykalizmem religijnym a fanatyzmem…
Jeszcze raz napiszę co jest uderzające… Takie legalistyczne zimno w imię Słowa! Straszne jest, że można być takim, ale w pewnym sensie to częste na Ziemi. Jaki był Paweł zanim spotkał Jezusa? Jacy potrafią być Islamiści? Jezus wyraźnie powiedział: (2) Wyłączą was z synagogi. Owszem, nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu. (3) Będą tak czynić, bo nie poznali ani Ojca, ani Mnie.
(Ew. Jana 16:2-3, Biblia Tysiąclecia)
Szokujące, że można wziąć Ewangelię i postąpić podobnie.
Czy to efekt spotkania mistycznego z Bogiem? Często zastanawiam się, jak mogłoby wyglądać moje spotkanie z Bogiem…tak głębokie…mistycy często przeżywali te spotkania poprzez cierpienie…wszystko jest Łaską…
Niesamowite słowa i piękna muzyka. Ukojenie po niespokojnym dniu. 🙂
Bach jest dobry na każdy czas…
Niesamowita moc w tych wezwaniach… Wydaje mi się, że prawię czuję wzywaną potęgę Mesjasza:)
Te wezwania w Antyfonach na ostatnie siedem dni Adwentu to kwintesencja tęsknoty i próśb o nadejście Zbawiciela…są takie ludzkie, z pewną dozą powściąganej niecierpliwości… Urodziłam troje dzieci, wiem co to oczekiwanie:))) i zawsze najgorsze, najbardziej męczące były ostatnie dni przed porodem…ciężar dziecka, udręczone ciało i świadomość nadchodzącej radości:)))
Od Pana bije ciepło miłości i domu:) Kolory obrazu i tekstu to oddają:) Przyjdź Panie!
Do wszystkiego mamy świadectwo człowieczeństwa człowieka w łonie mamy. Elżbieta mówi w Duchu, bo mówi w tamtym czasie rzeczy niesłychane o Mesjaszu! Też jeszcze nienarodzonym 🙂
Piękne świadectwo tych, którzy usłyszeli, ujrzeli, dotknęli Słowa żywego:)))
Tyle dyskusji ateistów i innych niewierzących, że Boga nie ma, posądzania Go o wszelkie zło o nieszczęście na świecie. A Bóg przyszedł do nas, umarł za nas, i dla nas zmartwychwstał.
Moc tych prostych słów świadectwa dla mnie ogromna. I wyjaśnienie jak się przeżywa życie wieczne. Jako społeczność z Ojcem i Synem. Współudział – inaczej nazwane. Wielu oskarża Boga , a nie chce przyjąć Go przychodzącego do naszej wolności w Synu. Możemy powiedzieć : chcemy Ciebie Jezu i znaleźć się w dobrej rzeczywistości miłości, nadziei, pokoju i mocy. Póki jest czas, wzywajmy Imienia Pańskiego!
Psalmy dają mi radość, bo nie tylko przemawia do mnie Pan…jakże często psalmy mówią o mnie, o moich lękach, radościach, problemach…w tym poruszyły mnie słowa :
Dusza nasza jak ptak się wyrwała z sidła ptaszników,
sidło się podarło i zostaliśmy uwolnieni.
Bogu niech będą dzięki!
Wyrazić Wcielenie w sztuce… Gdybym miał talent też bym spróbował. 🙂 Niezwykle trudne. Miriam matka Jezusa łaski pełna. Jezus – Bóg mocy i niemowlę jednocześnie:) Kiedyś w Niebie zobaczymy te chwile dokładnie tak jak się odbywały:)
Ufam:)))
Piękny kościół i jaka historia… Mamy dziedzictwo wiary wieków. Szansa i odpowiedzialność. zaszokował mnie obraz śmierci … Wygodnickai jeszcze z rysami twarzy… 🙂 Dobrze, że wierzę Bogu, że jest przejściem do innego świata:)
Wiem, że Pan pozwala się objąć każdego dnia kiedy jednoczę się z Nim w Eucharystii…kiedy widzę maleńkie dziecko, które swoją kruchością onieśmiela, to z całego serca chcę je przytulić, poczuć ciepło, zapach….uchronić od zła…To bardzo ludzkie, bo człowiekiem jestem:) Objąć Boga…pragnienie serca
Tez miałam okazję tam być… Córka, studiująca wtedy dodatkowo Historię Sztuki, tam nas pokierowała, aby zobaczyć perełkę sztuki wczesnoromańskiej – katedrę. Utkwił mi też obraz wijącego się krzewu różanego i związana z tym legenda powstania oraz różne obiekty z brązu z czasów średniowiecznych… Ciekawe 🙂
Nie tylko zobaczył Mesjasza, ale trzymał go w ramionach:) Zupełnie zaskakujący wymiar daru spotkania:)
Boże Narodzenie… tak jak zaczyna się życie Boga w Człowieku, tak zaczyna się życie człowieka w Bogu; to w tym Malutkim Jezusie człowiek rodzi się na nowo; w naszą egzystencję wchodzi tajemnica Boga z coraz głębszą świadomością a Jezus, swoim ziemskim życiem, prowadzi nas do sensu śmierci…
W Jezusie Chrystusie człowiek odnajduje swoją właściwą wielkość, godność i autentyczną wartość swego człowieczeństwa…
Boli mnie, kiedy ludzie wierzący w przemieniające działanie w nas Pana Jezusa, nie potrafią zmieniać się w relacjach z drugim człowiekiem…
Mario kochana… jeśli tak dzieje się, jak piszesz, to coś szwankuje z wiarą tych ludzi…nie można kochać Jezusa i nie kochać ludzi..po prostu taka opcja nie istnieje…
Katedra z Hildesheim czeka w kolejce do Galerii Pereł:))) Dziś wybrałam Drzwi także ze względu na Symeona
Wszystko wymyślone żeby nas odciągnąć od Miłości…zwykła reklama krzyczy:”jesteś tego warta”, nie odmawiaj sobie…i jakże łatwo pogrążyć się…ale Bóg na szczęście nie zostawił nas na pastwę złego- jest Obecność w Eucharystii i Słowie
Tak, ciągle ten sam podstawy wybór w różnych szatach. Pożądanie – niewola tak naprawdę, czy Bóg – pełnia prawdy i miłości w prawdziwej wolności!
Tak! Przyjdź Królestwo Twoje Ojcze, który jesteś w Niebie!
Mirello… jestem przekonana że tak jest, cytuję: „moje życie, moje postępowanie, moja wiara okazywana w codziennym postępowaniu, prostuje poplątane drogi spotykanych ludzi”;
na tym tez polega ewangelizowanie przez nas, zwykłych ludzi… :))
Tak to odbieram Mario:) Nasz Pan ubogaca mnie, obdarza swoją miłością… kiedyś chowałam się głęboko ze swoją wiarą, bo najpierw myślałam, że to dziwne, tak obnosić się…potem byłam chyba trochę pyszna i myślałam „ja to mam wiarę, nie to co ci inni”… A teraz wiem, że Pan oczekuje, żeby wychodzić do ludzi, dzielić się światłem, wspólnie szukać właściwej drogi, wspólnie przeżywać radość…odnajdywać Boga w innych:)) i pozwolić, żeby inni odnajdywali Boga we mnie:))))
🙂
Dobrze, że trochę piękna natury jest w okolicy. Zawsze lepszy humor można mieć:)
🙂
Magom nie wystarczyła ich wiedza o Gwieździe… zatrzymali się około 10 km od Betlejem i dopiero narada ze znawcami Pisma Świętego skierowała ich do Nowonarodzonego. To symbol przenikania się świata natury i świata słowa, a oba zostały stworzone przez Boga i przenikają się. Bóg objawił się w pełni w ludzkiej postaci…to chyba nie jest z nami tak źle:)))
Tak … Nauka i Slowo mówią o tym samym Bogu!
Pięknie…ale zimno ogarnia mnie na wylot, kiedy patrzę:))))
Ja czuję się ubrany w super ciepłe futro i mogę patrzeć:)
Niezmiennie poraża mnie myśl, jak dobrze zna nas szatan. Wie o naszych słabościach, pychach, nienawiściach…i potrafi je bezwzględnie wykorzystac
Tak… Daje nam jakby poczucie boskości. Nawet potrafi symulować pomaganie innym! Ale to zawsze się sypie … Wypełza depresja i zło.
Celem jest zniszczenie człowieka, jego relacji z Bogiem i innymi ludźmi…człowiek opętany jest niebezpieczny nie tylko dla siebie
Przerażające i jednocześnie ciekawe świadectwo… jak można się tak zaplątać duchowo… i to nieświadomie..
I jak różnymi drogami Pan Bóg sprowadza nas do Siebie…
Tylko trwanie w Bogu może nas wyzwalać….
Ja też to odebrałem jako przerażające. Myślę jak Pan musi być smutny widząc swoje dzieci takie zranione i poruszające się ułudach demona. Potem leczenie trwa. Również skutków takiego życia w świecie trwa. Nie mniej, wszystko jest do odrobienia, rany do wyleczenia, ale łatwo nie ma …
Pan Jezus bez grzechu przyjmuje Chrzest i staje się natychmiast największym grzesznikiem świata…obciążony naszą winą…i idzie ratować wszystkich pozbawionych nadziei
Wzięcie ludzkiego świata pod swoją opiekę … Z masą nieprawości i szaleństwa, to naprawdę czyn Miłości dla nas niepojętej.
Solidarność ze słabym i grzesznym człowiekiem… Uniżenie Boga aby pomóc człowiekowi stawać się jak Bóg… Oto Miłość…
Tak! Nasza jedyna szansa na sens, życie, radość i nadzieję …
Często zadaję sobie to pytanie „czym jest człowiek, że o nim pamiętasz i czym – syn człowieczy, że nim się zajmujesz?”, a szczególnie w sytuacjach kiedy widzę działanie Boga i dobro, którego doświadczam… Wtedy zastanawia mnie, że tak Wszechpotężny i Nieśmiertelny Bóg uniża się aby o mnie pamiętać… Niesłychane…
I dziś też tak pomyślałam…
Prawda? Irracjonalne w ludzkim pojęciu…Bóg który może wszystko, kocha człowieka, który nic nie może…nie chce?? I to poczucie bliskości:) Ja mam tak, że choć wiem, że Bóg kocha wszystkich, to gdy zatrzymuję się, klękam, modlę się, to czuję Jego Obecność we mnie, wokół mnie…Niesamowite!
Słuchałem z trudem… Bo ogień Sądu dociera i do czytelnika. Tylko miłosierdzie Boże jest większe od naszej słabości. Do tego wierzę Jezusowi, że życie spędzone na trwaniu w Nim JEST owocne i to obficie! Widzimy spotkanie Pana z kimś równie upartym jak nasze feministki, choć jakiś słabiutki związek z Bogiem istnieje. Niestety, jedyną sytuacją w której Gloria zaczęła myśleć było wiszenie na Piekłem trzymaną za nogę przez Michała Archanioła! Bardzo drastyczne, ale sadząc z jej świadectwa konieczne by ją uratować. Na Ziemi żyjemy w „naszym” królestwie, w którym władzę często przekazujemy szatanowi! Można totalnie zlekceważyć miłość Boga, jego prawa, ale życie się kończy i to kim jesteśmy określa gdzie jest nasza wieczność. Bez miłosierdzia Pana i modlitw za Glorię, jej byłaby w Piekle!
Jeszcze jedna uwaga: to jest Brama Sprawiedliwości. Czytałem gdzieś, ze Jezus powiedział do Glorii: córko, proś Mnie o Miłosierdzie. Usłyszał: nie potrzebuję, bo jestem ok! Szczerze? Współczuję Panu! Taki okropny uparciuch!
Czy to może Zalew Kowalski? 🙂 a może się mylę:) ale pięknie….
Uwielbiam spacery z dziećmi, szczególnie maluchami do ok. 4 lat; ich postrzeganie świata, różnych szczegółów, nawet Boga i do tego „filozoficzne” komentarze, wzbudzają w moim sercu zachwyt nad cudem stworzenia człowieka…i ukochanie wszystkiego co nas otacza…
I w tym co mówią nie ma żadnego fałszu…cudowne…
Pani Marysiu, to jezioro swarzędzkie:).
To prawda: szczerość dzieci mnie rozczula i wiele uczy….
Czyli mieszkamy niedaleko :)))
Być jak dzieci:)) O to chodzi Mario:)) o ufność, brak fałszu i wyrachowania, o ten nieustanny zachwyt i niecierpliwe wręcz poszukiwanie Boga we wszystkim co nas otacza, w świecie zewnętrznym i w drugim człowieku:)))))
Kasiu:)) gratulacje za Twój pierwszy post na Perłach:))) jest piękny bo Ty jesteś piękną osobą :)))
Mirelko:)))
Dla mnie przeczytanie tej książki było swoistym trzęsieniem ziemi…Nie miałam świadomości, jak może wyglądać czyściec. Byłam przekonana o tym, że to miejsce li i jedynie przejściowe do nieba… A przecież modlę się „O dusze w czyśćcu CIERPIĄCE”..Od momentu przeczytania książki o ojcu Pio i jego przywiązaniu do dusz czyśćcowych, modlę się za nie nieustannie. Książka „Trafiona piorunem” tylko utwierdziła mnie w tej powinności.
Co ważniejsze, jej bezkompromisowe wyznanie grzechów, uświadomiło mi ile swojego zła nie dostrzegałam. Pomimo tego, że byłam już na właściwej drodze, po częstych spowiedziach…To świadectwo Glorii Polo pozwoliło mi na ostateczne rozprawienie się z przeszłością. I za to jestem Bogu wdzięczna, że wysyła ludzi z Dobrą Nowiną. Tylko trzeba chcieć wysłuchać przez nich Jego posłania miłości i miłosierdzia
Dzieci to powrót do jakiegoś początku:) Sami byliśmy nimi. Fascynujące:) Gratulacje Kasiu za superszybkie opanowanie umiejętności pisania postu:) Ciekawy post:)
To tylko dzięki dobrym instrukcjom:)))
🙂
Potwierdzam:)) Tomaszu, jesteś wspaniałym nauczycielem:)))
Zazwyczaj nasze wyobrażenie, co musi Bóg wobec nas , jest diametralnie różne od Bożego planu wobec nas:)
Na pewno, ale czy to się przekłada na ocenę przeszłości? Czy przypisujemy Bogu rzeczy, które nie są jego?
A możesz doprecyzować pytanie???
Stwierdzono uu kogoś raka. Jaka przyczyna? Trafiłaś na dobrego męża. Czy to była wola Pana? Tego typu pytania.
W pewnym sensie odpowiedziałeś sobie…jeśli przytrafia się nam coś złego, mamy pretensje do Boga…dobro rzadziej przypisujemy Jemu…raczej myślimy, że to nasza zasługa
W zrozumieniu dosłownym to jest pytanie o … buddyzm. Oni twierdzą, że my wymyślamy sobie Boga. Dokładniej Bóg istnieje tylko w naszym umyśle. Jest jednym z tanich pocieszeń jakie sobie tworzymy. Naprawdę istnieje według nich tylko rozum.
Brrrr … Aż się wzdrygam na tego typu pomyłkę o nieskończoność. Cały kosmos … mój umysł stworzył? Ale poważniej.
Najjaśniej to, że Bóg istnieje realnie poznajemy przede wszystkim przez Jezusa. On jest dotykalną Bożą Obecnością. Głosił piękne i niespotykane słowa. Przesłanie o czynnej miłości nieprzyjaciół jest zupełnie wyjątkowe. Są wezwania do współczucia w buddyzmie, ale żeby umierać za nieprzyjaciół? Jezus tu jest wyjątkowy zupełnie. To dopiero początek… Bo Jezus nie tylko mówił. Czynił wielkie cuda, a największym jest zmartwychwstanie! Skąd wiemy, że zmartwychwstał? Słowa i czyny jego uczniów. Uczniowie Jezusa byli gotowi na śmierć za swoje świadectwo o zmartwychwstaniu. Są jak wiarygodny świadek w sądzie. Gotowy umrzeć za to co Widział. Nie za ideologię.
Dlaczego Jezus nie przechadza się po naszych miastach i zmusi wszystkich do wiary? Bo, jak rozumiem, to jest wola Pana, by kto chce mógł być blisko jego JUŻ teraz. Kto nie chce, niech ma okazję testować świat poza Bogiem, choć ciągle coś Bożego w nim jest.
Ktoś mądry powiedział, że zupełnie inaczej wyglądałby grzech gdyby trzeba było od razu za niego zapłacić…być może dlatego tak wielu ludzi daje się oszukać…
Grzech ma właściciela, który go reklamuje , uzasadnia, a potem przez niego poniża i zniewala człowieka. Nie tylko kwestia ceny, ale widzenia z czym mamy do czynienia…
Lubię Twoje jasne tłumaczenie, Tomaszu:))
Wydaje mi się, że gdyby Bóg był wytworem tylko mojej wyobraźni, nie byłoby wytłumaczenia skąd powstał otaczający nas świat. Wszelkie koncepcje które wykluczają wpływ i obecność Boga, to swoista emanacja ludzkiego egocentryzmu
Piękna postać.. wzruszająca historia życia tej młodej dziewczyny…podziwiam jej siłę i światło, które dawała innym…
Modlitwa za wstawiennictwem bł. Chiary Luce Badano
Ojcze, źródło wszelkiego dobra,
dziękujemy Ci za
wspaniałe świadectwo życia
Błogosławionej
Chiary Luce Badano.
Chiara Luce ożywiona łaską
Ducha Świętego i prowadzona
światłem Jezusa,
wierzyła niezłomnie,
w Twoją nieskończoną miłość,
którą starała się odwzajemniać
ze wszystkich sił,
powierzając się z pełną ufnością
Twojej ojcowskiej woli.
Pokornie Cię prosimy:
udziel również nam tego daru,
byśmy żyli z Tobą i dla Ciebie,
a jednocześnie ośmielamy
się prosić, jeśli jest to zgodne
z Twoją wolą,
o łaskę…
Przez zasługi naszego Pana,
Jezusa Chrystusa. Amen
Amen
Nie oceniam tego co mi się przydarza w kategoriach działania Boga, szczególnie jeśli jest to choroba lub inne zdarzenie będące dla mnie złem…
Natomiast każde dobro w moim życiu, którego doświadczam, powoduje zwracanie się z dziękczynieniem za nie do Boga…i wypływa z jakiejś miłości, które to dobro stwarza w moim sercu…
Myślę też, że jeśli o coś bardzo prosimy Pana Boga i wytrwale się o to modlimy (np. o dobrego męża) i tak się stanie, to wtedy przypisujemy to Bogu…
Z perspektywy czasu, gdy patrzę na moje życie, to wiele spraw, które się zdarzyły przypisuję działaniu Boga… nie kiedyś ale teraz…
Ciągle musimy pamiętać, że jesteśmy wobec Boga wolnymi istotami, zdolnymi do podejmowania autonomicznych decyzji…
Rzuciłam parę moich myśli, ale temat ten jest ciągle otwarty…
Teraz widzę, że to pytanie jest za ogólne…Tomaszu to nie jest pytanie o buddyzm… i dzięki za Twój komentarz, który pozwolił mi je zawęzić…
Zastanawiało mnie, czy my pobudzamy swoje serce aby duchowo spotkać się w nim z Bogiem, aby odczuć Jego obecność w nas…chodzi mi o relację osobową Bóg – ja…. to pierwsza część pytania a druga jest konsekwencją…
To wszystko co piszesz o stworzeniu, o kosmosie, to prawda i tez tak myślę… nie zaprzeczam w tym pytaniu istnieniu Boga…
Wszędzie spotykamy ślady Boga w budowie materii, w całej racjonalności rzeczywistości, w innych ludziach – w ich czynieniu dobra i miłości mimo ludzkiej niedoskonałości…
Myślę, że temat ciągle otwarty do dyskusji :))
Czy my sobie wewnętrznie „pomagamy” oszukując siebie, że Pan działa w nas? To możliwe, ale nigdy nie zaspokoi serca. Właściwą postawą w modlitwie jest postawa oczekiwania na działanie Pana. My czekamy – Pan przychodzi i działa. Pan jest Miłością i chce być z nami. Przychodzi! Kiedy On działa, bierze się za … pracę. Leczy i sprząta, umacnia i dodaje wolności:) Ja Go znam takiego. 🙂
Jej życie to droga do Nieba i to nie w cukierkowym wydaniu. W Panu wszystko, nawet najbardziej trudne i tragiczne zdarzenia mogą mieć sens.
Piękno, wieki tradycji i modlitwy. Prawdziwa Perła.
Bogata jest Polska. W modlitwie Pan wchodzi raz jeszcze w dzieje… Jak potrzeba uczyć tego Polaków!
Piekno i wieki tradycjii owszem, ale te rzezby i zdobienia w kamieniach pochodza z prastarej swiątyni poganskiej która w tym miejscu sie znajdowała i została zburzona aby stanął tu kosciół kiedy wprowadzano na te ziemie wiare chrzescijanska, ogniem i mieczem. Nie w samej modlitwie wchodził pan, i tego trzeba uczyc Polaków. Miejsce moich korzeni, wracam kiedy tylko moge…
A jeśli chcesz aby przyszedł i nie czujesz, że jest…. gdzieś przeczytałam, że wiara bez doświadczenia czucia jest martwa … i tez tak myślę… dla mnie relacja dwóch osób to odczuwanie siebie…. tak też jest z relacją z Bogiem…
Może mężczyźni inaczej rozumieją relacje… są bardziej władczy… 🙂
Jak poznajemy, że Pan jest? Można oczekiwać, że będzie to światło czy uczucie miłości ale to zazwyczaj nie tak się dzieje. (Moim zdaniem) Raczej jakby odwrotnie! Pan może pokazać nam jakiś detal w nas, co chce uzdrowić. Jeśli wytrwamy w tym widzeniu, wolność rośnie… Pan pracuje nad nami. To najlepszy możliwy czyściec, jeszcze nie Niebo.
Kocham Mazury:) Żeglowałem po jeziorach:) Trzymałem ster:) O mało co sternikiem nie zostałem:) Nawet podmuch i obrót żaglówki na grzybka jest moim doświadczeniem. Dziękuję Mario za podzielenie się!
Łatwo jest przypisać Boże działanie pozytywnym wydarzeniom w naszym życiu (a gdy się o nie modliliśmy, tym bardziej). Kiedy przychodzi czas próby: są dwie pokusy: oskarżenie Boga (Boga nie ma skoro zesłał to mnie) albo zwątpienie i rozpacz (dlaczego ja/ za co i po co mnie to spotkało). Tymczasem, kiedy patrzę na życie wstecz widzę, że dwie największe porażki, które mnie spotkały były początkiem nowego życia i prawdziwej metanoi. Myślę, że gdybyśmy znali prawdziwy sens porażek (w ludzkim pojęciu), przyjmowalibyśmy je z radością. Jesteśmy tylko ludźmi i patrzymy bardzo płytko i krótkowzrocznie. Myślę, że m.in. dlatego Jezus mówił, byśmy stali się jak dzieci: nawet, jeśli nie rozumiemy dlaczego Ojciec czegoś nam nie daje lub coś nam zabiera: ufamy, ufamy jak dzieci.
Ja miałem ciekawe doświadczenie:) Dostałem proroctwo (po latach widać jak najbardziej prawdziwe) jak mam pokierować swoim życiem i je sobie „dopełniłem”. I w tym dopełnieniu NIC mi nie wyszło. Pan pokazał, nie tędy droga. Dopiero potem oleum dotarło do mnie i było ok. Wiem, że cudowne wydarzenia brzmią podejrzanie, ale to były prawdziwie cudowne wydarzenia:) . Pan potrafi czasem komuś bardzo zagubionemu pokazać drogę. Z drugiej strony nasze choroby … Fascynuje mnie świadectwo ks. Kaczkowskiego. On swojego raka przypisywał materii, nie Bogu. I ma rację. Materia ma swoją autonomię. Przez grzech pierworodny straciliśmy jakby panowanie nad materią w imię Pana…
Tak Tomaszu…tak wiele osób oskarża Boga o choroby…
Tak Kasiu, mam dokładnie takie samo doświadczenie…po ludzku porażka, a Pan uczynił z niej zwycięstwo…nie jest za darmo:)) oddałam siebie w Jego panowanie i paradoksalnie- dla ludzkiego pojmowania- i jestem wolna:))
Tez kocham Mazury… Te 7 dni pobytu i żeglowania co roku to najlepsze i najefektywniejsze moje urlopy. Uwielbiam przestrzeń, ciszę, szum wody… Wiele mogę wtedy przemyśleć, uspokoić wnętrze…
Po kursie jestem żeglarzem a „sternikiem” jak pozwoli sternik i jak są małe wiatry… Ale takich doświadczeń „sternikowych” jak Ty to nie doświadczyłam, to już wyższa szkoła jazdy…nie dla mnie jednak lękliwej (wyobraźnia).
Raz przeżyłam szkwał z trąbą powietrzną – to było straszne a uratowało nas wpłynięcie w trzciny no i to, że mieliśmy już zdjęte żagle – wpływaliśmy do Sztynortu.
Mogłabym o tych mazurskich spotkaniach napisać wiele… spotykamy się tam w 10-20 osób (wszystko znajomi ze studiów i z AZS-su ) i cofamy się do tamtych studenckich lat…Pływamy od rana do wieczora, na noc wpływamy do jakiś portów, nocujemy na łódkach, jedzenie przygotowujemy tez sami… zawsze jest kolega-komandor, który co roku organizuje te rejsy… Piękne, niezapomniane chwile…
Mario, Ty się w czepku urodziłaś. :))) Super przywilej takie wakacje:)
Myślę, że nie urodziłam się w czepku a w życiu często bilans często wychodzi na zero…
Ale kocham ludzi bezinteresownych, otwartych, życzliwych, serdecznych. Spotykamy się tam na Mazurach raz do roku, zjeżdżając się z różnych krańców Polski i w otoczeniu tej cudownej przyrody, którą wszyscy kochamy, jesteśmy dla siebie właśnie tacy… I to daje wiarę w ludzi i „ładuje” pozytywnie na cały rok… 🙂 Tęsknię już do tego spotkania, a ta Galeria w Perlach ją rozbudziła…
🙂
Tomaszu:)) przedstawiając Beatę zrobiłeś mi ogromną radość…dawno nie słyszałam jej niebanalnie pięknego głosu:)) dziękuję
🙂
:))) w takich sytuacjach byłam tylko pasażerem:))) dawno temu, na studiach, płynęliśmy kajakami z moim obecnym Mężem po Czarnej Hańczy.
I przepłynęliśmy kawałek jeziora Wigry…
Mirelko, Czarna Hańcza to przepiękna trasa kajakowa, ale ja nie przepadam za pływaniem kajakiem, wydaje mi się bardzo wywrotny… a pływanie po Wigrach to już wyczyn… podziwiam :)))
Kiedyś w czasie studiów, płynęłam w czasie jakiegoś rajdu studenckiego po Gople… była wtedy tez trasa kajakowa… zrobiła się noc, zerwał wiatr a grupa nie przypłynęła… wyruszyliśmy z latarkami w 3 kajaki aby ich odnaleźć…to było okropne… od tego czasu nie wsiadłam do kajaka…no może zdarzyło się kiedyś na wąskiej, leniwej rzeczce… :)))
Na mnie robi wrażenie:) Przez obecność tylu obrazów Króla czuję atmosferę Paruzji:)
Wyglądają na bardzo zwinne:)) Te które widziałam na wolności strasznie leniuchowały
Tomaszu:)) cudowny pomysł, piękne wykonanie:))) podziwiam:))
Układ jest czytelny, prosty, a zarazem świetnie eksponuje wszystkie działy Pereł
Dziękuję Mirello:) Przydałoby się jeszcze eksponowanie nowości. Pomyślę:)
Dziękuję Mario:)))
Będąc tam, zawsze przychodzą mi na myśl nieżyjący już moi rodzice … Pamiętam, jak jako małe dziecko, jeździliśmy tam razem, cała rodzina… Piękne miejsce… Co ileś miesięcy tam jeździmy…
🙂
Byłam tylko raz. Piękne miejsce 🙂 a dodatkowo mój syn miał tam zorganizowaną piękną pielgrzymkę po I Komunii św.
Mimo szczerych chęci nie jestem w stanie zrozumieć Ojca Grzegorza. Wielokrotnie podejmowałam z Nim dyskusję na TT i miałam wrażenie, że albo nie czyta kontrargumentów do Jego tez, albo po prostu uważa, że jedynie Jego spojrzenie jest właściwe i słuszne.
Po tym, jak wielokrotnie przekonywał swoich wyznawców (tak, uważa, że na Jego profilu FB i TT są głównie Jego, a nie Boga wyznawcy) do tego, że nie ma jednoznacznego zła w złamaniu przysięgi małżeńskiej oraz, że grzech tak naprawdę nie istnieje: postanowiłam nie wchodzić więcej w dyskusję.
Ja uważam, że zawsze rozmowa jest jakąś szansą. Dlatego będą ją kontynuował, dopóki nie zostanę zbanowany. Na razie ksiądz Grzegorz ogranicza się do wyrzucania mnie z followers, więc rozmowa trwa. 🙂
Podziwiam Tomasza za Jego „pracę” nad O.Kramerem…konsekwencję i nie zrażanie się… Obserwuję tę rozmowę od dawna… była kiedyś i wróciła…
Podoba mi się jej założenie, napisane na początku tej polemiki i fragment (cytat) „rozmowa w szacunku dla drugiej osoby jest czymś naturalnym dla uczniów Pana”. Myślę, że każda rozmowa, niezależnie, prowadzona z wzajemnym szacunkiem, świadczy o kulturze osobistej i łatwiej prowadzi do konsensusu.
Zastanawia mnie, czy ta rozmowa wyda jakieś pozytywne owoce?
Odbieram, że na razie O.Grzegorz robi wrażenie jakby nie rozumiał co Tomasz chce Mu powiedzieć….
Ojciec Kramer zniknął z Twittera:) Wygląda, że przeze mnie:) Ale coś mi mówi, że wróci. Nie wiem czy kontynuować z nim rozmowę. Nasz Bóg jest Bogiem wolności. Powinniśmy z niego brać przykład:) Skoro wolał zamknąć konto, by mnie nie spotykać.. Oczywiście mogę mylić przyczynę. Jednak, gdyby przeczytał ten komentarz, to powiem krótko. Wystarczyło napisać, że nie chce mnie widzieć na swoim koncie. Poza sytuacjami skrajnymi, bym uszanował jego wolę.
Pingback: Winien jest grzechu wiecznego… – Perły świetlne
Przejmująca grafika…bo i słowa przejmują do szpiku kości…
Mieć nieprzebaczony grzech to koszmar i nawet większy niż ten obraz sugeruje.
Myślę, że ludzie prości nie komplikują sobie wiary… przyjmują naukę Kościoła wprost…
Rozumiem ten fragment Ewangelii tak: wobec Boga i Jego nieograniczonej niczym wielkości, którą trudno sobie wyobrazić, jesteśmy jak prostaczki ze swoją ograniczonością, niezależnie od naszej wiedzy, intelektu, nawet jeśli z tego korzystamy… i musimy być tego świadomi…wtedy, w postawie pokory jak pisze Mirella, możemy osiągnąć Królestwo Boże…
To chyba nawet coś więcej … Prostota jest nagradzana nadprzyrodzonym zrozumieniem. Czymś niewyjaśnialnym psychologicznie.
Tomaszu…pod tym postem na fb pojawiło się wiele odpowiedzi…ludzie podzielili się na tych, którzy ochoczo przyjmują słowa jezuity, oraz tych, którzy widzą fałsz w jego wypowiedzi. Mnie zbulwersowała odpowiedź jezuity, na pytanie młodego czlowieka : „Dlaczego Bóg zsyła cierpienie?” , pada odpowiedź :”Nie wiem”
I może ojciec Kramer nie wiedzieć,,,jednak obnoszenie się z tą niewiedzą, podniesienie do rangi swojej świętości, to głęboko złe w stosunku do ludzi, którzy szukają Boga.
„Bóg jest Miłością” J,4,8.16
„Bo myśli moje nie są myślami waszymi”Iz 55, 7-9
Wierzę. Cierpiałam psychicznie i wiem, że Bóg nie był autorem mojego cierpienia.
Ja też wierzę, ze Bóg nie jest autorem cierpienia, ale to nie znaczy, że ono nie może być elementem drogi, mieć sens. Ta jego część, której Pan od nas nie odsunie. I jeszcze przeraziło mnie, że o. Kramer zanegował możliwość współudziału w krzyżu Jezusa. To nie tylko sprzeczne z Pismem, bo Paweł pisze o swoim współudziale, nie tylko sprzeczne z świadectwem masy mistyków, ale z doświadczeniem, ze Bóg pozwala nam na wielkość. Dla mnie znakiem tego jest doświadczenie Abrahama. Czym było wezwanie do ofiarowania syna Bogu? Próbą tylko? Dla mnie nie tylko. To jakby zrównanie w intencjach, nie ciężarach, Boga i tych, których zamierzał odkupić… Możemy być podobni do Jezusa. Trudne to, ale w tym też wielkość bycia człowiekiem.
Bóg, który jest Miłością nie może zsyłać cierpienia… to byłoby zaprzeczenie sensu tej Miłości…
Ale dla dobra cierpiącego, cierpieniu można nadać sens i trzeba…
Idea „Niewidzialnego Klasztoru Jana Pawła II”, to piękne dzieło zrodzone po to, aby cierpienia i słabości ludzi w zjednoczeniu z Chrystusem Ukrzyżowanym, ofiarowywać dla dobra innych… Cierpienie człowieka, w taki sposób przez niego postrzegane, może stać się źródłem łask i błogosławieństw dla Kościoła i świata…ale tez dla cierpiącego… To trudne, ale możliwe do zrealizowania, a w zasadzie konieczne…
Problem sensu cierpienia, które pozostaje i nie da się usunąć jest podważany przez o. Kramera. To jest dramatyczne dla ludzi i sprzeczne ze Słowem i życiem mistyków od tysiącleci.
Są w nas duchy…zawsze…nie możemy łudzić się. I jeśli jest to Duch Święty, to czekają nas owoce Jego mocy…jeśli to inne duchy…módlmy się o wyzwolenie
Wiele osób z tak zwanego świata mogłoby przeżyć to samo co ta turystka na filmie. Część chrześcijan też! Ci, co są niewolnikami grzechu, a próbują go nazwać dobrem. Dobrze, że jest Pan i dobrze, że ma moc nas czynić wolnymi!
Cudowna muzyka, przepiękne obrazy… Cud życia, niesamowitość stworzenia. Dar Pana pozwalający nam wiele zrozumieć, w tym jak działa mechanizm życia.
Do tego koszmar zabijania życia przez lekarzy na życzenie kobiet, ale często też ich otoczenia. Nie ma chyba miejsca w którym widzimy jaśniej upadek ludzkości. Zostaliśmy powołani do życia w Obecności, z Bogiem obecnym w nas i na wyciągnięcie ręki. Teraz grzech czyni wielu zanurzonymi w pustym świecie i pełnych rozpaczy…
A przecież wystarczy zawołać : Panie ratuj! Pan przychodzi z mocą ponad nasze wyobrażenia i jeśli w nim wytrwamy, staje się znowu bliski i znany!
W moim życiu Bóg istniał ale nie był w jego centrum. Był wręcz balastem z nakazami i zakazami. Dopiero doświadczenie Miłości która przebacza mimo wszystko, pozwoliło ustawić życie w prawidłowej, jedynie słusznej hierarchii
Czyli pierwotne kłamstwo węża, który pytał Ewę czy Bóg ZAKAZAŁ owoców z wszelkich drzew… „On to rzekł do niewiasty: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?” Pan ostrzega przed złem i nigdy byśmy nie wybrali grzechu widząc dokładnie czym jest! Dlatego w Niebie nie ma upadku w grzech, bo jest miłość do Boga i jego stworzeń oraz świadomość prawdy. Ale na Ziemi każdy jakoś błądzi…
Pingback: A widział Bóg, że były dobre… – Perły świetlne
Piękno modlitwy ale i mądrości jest w Psalmach…
Ten Psalm uświadamia nam nasze przemijanie, kruchość naszego życia…naszą ograniczoność i niemoc…
Tylko Bóg, który jest wieczny, może nadać sens naszemu życiu… może nadać mu perspektywę…
Kiedyś widziałam przed sobą ścianę… dziś potrafię zobaczyć perspektywę… DZIĘKI CI ZA TO BOŻE…
Tak samo ja… Widziałem przerażającą ścianę, a raczej nie chciałem jej widzieć. Od kiedy wiem, że Bóg jest wszystko inaczej. Warto wszystko postawić na Niego, bo On jest dobry!
🙂
Ciągle nad tym myślę…dlaczego ludzie lekceważą Słowo? Nie przyjmują ofiary Krzyża?
Ja też próbuję to zrozumieć… Wielu wydaje się, że szczęście leży w bogactwie, władzy, użyciu seksualnym. Wtedy etyka nawet przeszkadza. I ta ciemność duchowa. Żyją w świecie mediów, nie widzą Boga koło siebie, dociera do nich masa głupich głosów świata. Jest w tym dylemat dla Pana jak sądzę. Gdyby Pan zbliżył się do takich ludzi i „wymusił” światło zrozumienia, mogłoby się okazać, że gorzej niż bogaty młodzieniec, człowiek ucieka od Niego do grzechu… Potrzeba dojrzałość serca by przyjąć łaskę.
Myślę, że człowiek zaczyna zauważać Boga obok siebie poprzez innego człowieka lub zdarzenie wywracające wszystkie dotychczasowe „wartości”….
Często zdarza się, iż Pan Bóg stawia w jakimś momencie naszego życia innego człowieka obok nas, który potrafi ukazać nam drogę do Boga… potrafi zafascynować nas wartościami chrześcijaństwa a potem to już osobisty wybór, wolna wola każdego…
Myślę, że Słowo dociera do człowieka i zmienia go od momentu fascynacji Bogiem… wtedy człowiek sam Go intensywnie poszukuje i chłonie Jego Słowa..
Grzech niestety wynika ze słabości natury ludzkiej, konsekwencja grzechu pierworodnego i jest częścią ludzkiej egzystencji tutaj na ziemi; myślę, że grzech popełniany przez wierzącego to nie jest świadoma ucieczka od Boga…
Myślę, że Bóg stara się zbliżyć do każdego człowieka…dla mnie dojrzałość serca do przyjęcia tej łaski to wzrost świadomości, to umiejętność przewartościowania swojego życia…
A potem potrzeba czasu na rozwój tej dwustronnej relacji…
Co człowiek to inny kosmos:) Niesamowite. 🙂
Psalm 1 – lubię go, tak po prostu. Jest w nim tyle nadziei i działa jak balsam na moje serce. Oto, w czym człowiek powinien upatrywać swojego szczęścia, prawdziwego szczęścia – być z Bogiem i chodzić Jego drogami. Wszystko, co nie pochodzi od Pana to ułuda, marność dająca pozory zadowolenia.
Woda, ożywiająca woda, Źródło, które nigdy nie wyschnie, dzięki któremu żyć będziemy i na ziemi owoc wydawać! I inni to zobaczą… I może pomyślą… I może też zapragną takiego życia… I pójdą do Źródła…
Mam jeszcze inne skojarzenie z drzewem. Mocne, poruszające. Kiedy Jezus w drodze na Golgotę spotkał płaczące kobiety, zadał im pytanie: „Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?” (Łk 23, 31). Suche nie ma szans w zetknięciu ze śmiercią. Czasem zastanawiam się, na ile wypuściłam zielone listki, a ile jest we mnie jeszcze suchych gałęzi. Całe szczęście Bóg jest miłosierny !
Pan, woda żywa i Miłość:) Jak dobrze jest z nim być. Ma nieprawdopodobną ilość pracy z nami, ale lepiej by odbyła się tutaj:)
Polichromie piękne, ale chyba najfajniejsze musi być uczucie „omodlonego powietrza” jakbtyokna, portalu na Niebo… Dziedzictwo tych, co przed nami mieszkali na polskiej ziemi.
To prawda…jest skupienie:) i serce nasłuchuje dźwięków przeszłości….niezwykła świadomość że jesteśmy jednością z innymi ludźmi i z Bogiem który trwa
Przepiękne miejsce, uwielbiam naturę, skały i wodę:) Mam nadzieję, że w Królestwie Bożym wszystkie takie miejsca będą dostępne do zwiedzania:)
🙂
Tylko dziecko potrafi ufać bezgranicznie i szczerze a jego miłość jest naturalna, oddana, prawdziwa i bezinteresowna…
Dziękuję za wspaniałą podróż:)))
:))). Ciekawe są dzieje starych cywilizacji…
Piękne zdjęcia, faktycznie przenoszą nas w tamte rejony:) Fajny artykuł
Oglądałam kiedyś film o Majach i szczególnie utkwiły mi w pamięci dwie sceny.
Jedna to ta, w której grupa ludzi ubranych na biało wspina się na górę ku ruinom jednej ze świątyń, aby celebrować jakieś święto. Uznają się za potomków Majów w linii prostej i wyznają starożytną religię. Swoją drogą ciekawe, że ich główne bóstwo, stwórca, nosi miano Bezcielesnego. W ich mitologii przewija się też motyw potopu i to kilkukrotnie!
Drugie wspomnienie wiąże się z boiskiem do gry w pelotę i dość makabrycznym komentarzem o ofiarach składanych z członków drużyny przegranej, a czasem i pozbawianiu głowy kapitana drużyny wygranej. Hmm… co kraj to obyczaj, a w dawnych czasach ta gra miała tam wymiar właściwie sakralny.
To ciekawe, że wśród wielu „sprawiedliwych” katolików (o innych chrześcijanach się nie wypowiadam, bo słabo znam:) ) te słowa Jezusa budzą kontrowersje i niejaki sprzeciw. To trochę tak, jak postawa wiernego syna z przypowieści o miłosiernym ojcu. Ten syn się oburzył, kiedy ojciec z otwartymi ramionami i wszelkimi honorami przyjął syna marnotrawnego, który wrócił skruszony.
Kilka dni temu z grupką braci ze wspólnoty w luźnej dyskusji na agapie wspomnieliśmy te lamenty po śmierci Wojciecha Jaruzelskiego, że „cwaniakowi” się udało i w ostatniej chwili się nawrócił:)) Z pewnością ten człowiek powinien być osądzony przez ziemski, polski trybunał, bo dopuścił się wiele złego wobec narodu. Logika Boża jest jest jednak tak różna od ludzkiej!
Pan widzi serca, wie czy skrucha i żal za grzechy są prawdziwe, szczere. Jeśli tak, jako Ojciec Miłosierny otwiera ramiona i przygarnia, jeśli nie, cierpliwie czeka na swoje dzieci…
Wracając do Jaruzelskiego, być może jest on tym ostatnim, który stał się pierwszym, choćby jeszcze musiał odbywać pokutę.
Jakby nie patrzeć, mnie jako grzesznicę, słowa Jezusa napełniają otuchą.
PS. Tak na marginesie, Tomaszu, Twój patron jako ostatni z Apostołów uwierzył w Zmartwychwstanie Chrystusa 🙂
Jeśli ktoś nie potrafi cieszyć się z uratowania człowieka, na pewno nie będzie wielkim w Królestwie. Do mnie dotarło, że w świecie Boga jest wielkość oczywiście inaczej pojmowana. Kto pomija Boże prawdy w nauczaniu, będzie najmniejszym powiedział Jezus. Nie potępionym, ale najmniejszym! Dla mnie zaglądanie przez okno Słowa do Nieba jest pasjonujące:)
Sam kiedyś nie wierzyłem. Dlatego Tomasz jest dla mnie idealnym patronem życia i służby w Duchu:)
Nadal jest miejsce na ofiarę dla Boga… Ofiara z siebie działa inaczej niż sądzi świat. Pozwala Bogu nam błogosławić! A w dodatku dostajemy życie wieczne. :))
Witam Ciebie Puello:)) I Ciebie Tomaszu:))
Człowiek jest zazdrosny także o miłość Boga…i ciągle zapomina, że miłosierdzie Pana jest większe niż Wszechświat
Witaj, Mirello, miło Cię poznać :))
Przeczytałam kilka Twoich wpisów. Podobają mi się!
:)))
Wszystko pięknie, tylko jak zrobić, żeby mój wpis pojawił się w wybranym dziale portalu? :)))) Boś mi jeszcze nie tłumaczył, Tomaszu:)
Jestem uparta, popróbuję sama.
Jak się nie uda, to mi napisz. Tylko pamiętaj, że ja na razie na tablecie „jadę”:)
Posty same się umieszczają w wybranym dziale, jeśli tylko wybierzesz kategorię, która jest po prawej stronie pisanego artykułu. Na przykład obrazy ze Słowem, to kategoria „Perła Słowa”. Ogólnie zobacz jakiś artykuł z działu, w którym chcesz pisać i na górze jest jego kategoria. Wystarczy ją zaznaczyć (kliknąć), pojawi się zapełnione kółko i resztę robi system: Działy mają jakby swój szablon – pewne reguły, które warto powtarzać:) Tj. na przykład „Perła natury” to film z czystą przyrodą bez muzyki, ale naturalnymi dźwiękami. Powodzenia.
Nie znałam tej pieśni… Moje pierwsze wrażenie – wprawia w zadumę i faktycznie „przywołuje do porządku”. Najcudowniejsza ostatnia zwrotka! Dziękuję, Mirello:)
Myślę, że Wielki Post to błogosławiony czas. Daje szansę wielu ludziom zajrzeć wgłąb własnego serca i stanąć w Świetle Pana.
PS. Dopiero się tu uczę i tworząc w bólach swój wpis nieopatrznie nadałam podobny tytuł do Twojego. Chociaż… przypadków ponoć nie ma
Nie ma przypadków:))))
Czekam na Twój post:)))
Ja natomiast czekałam na pieśni, jakie zagra nasz organista i było „Posypmy głowy popiołem”! :)) Na samym początku posypywania:)
Poza tym wiele innych pięknych…
Puello :))) Powtarzam, nie ma przypadków:)) Kocham Psalmy i dziś właśnie wers 19 tak mocno przemówił do mnie
Moją ofiarą, Boże, duch skruszony,
nie gardzisz, Boże, sercem pokornym i skruszonym.
Wielki Post…to darowany czas przez Boga, żeby wejrzeć w siebie, żeby uświęcać siebie poprzez wyrzeczenie się własnego ja, które tak często, zbyt często…przeciwstawia się woli Pana.
Bardzo podoba mi się wersja neokatechumenalna….konserwatywna jestem:))) choć słucham każdej muzyki:))
Ja też kocham psalmy:)) Zadziwia mnie ich ponadczasowość i często Pan przez nie stawia mnie na nogi:)
Coraz bardziej przekonuję się, że w życiu nic nie dzieje się przypadkiem i zaczynam w niepozornych czasem zdarzeniach dostrzegać głęboki zamysł Boga.
Zwykle rano zaglądam do czytań na dany dzień, ale dziś tego nie zrobiłam i na Mszy lekko mnie zatkało, kiedy usłyszałam Psalm 51 właśnie! :))) A zamieściłam go, bo tak mi serce podpowiadało.
Właśnie – serce… Dziś szczególnie usłyszałam słowa z wersu 12: „Stwórz, o Boże, we mnie serce czyste”. Od kiedy dostrzegłam, ile we mnie jest jeszcze brudu, zranień, egoizmu, pragnienie czystego serca z ciała stało się tak gorące!
Pragnienie tak gorące, że rozpala serce…bo jak kowal musi rozgrzać stal do czerwoności, żeby z niej formować nowe kształty, tak Pan swoją Miłością zmienia tylko gorące serca:)))
Lubię wołanie do Pana we własnych językach:) Muzycznych też:) Dziękuję Puello za post. To pierwsza kropla deszczu i czekamy na ciąg dalszy:)
Wybór jest dramatyczny, a śmierć przychodzi do nas w masce dobra. Te wszystkie pozorne prawa człowieka, w których prawa do życia nie ma. Wolności, które oznaczają nazywanie łańcuchów grzechu jako dobra … Przerażająca nieobecność Boga, którą się nazywa nowoczesnością…
Mirello, przepięknie napisałaś o darze, który posiadasz…o przeżywaniu codziennej Eucharystii…i o oddawaniu siebie Bogu…
Moje życie zmieniła wiara i pokazała mi jego perspektywę… Dzięki za te Twoje słowa, są dla mnie budujące..
Mirello, 2…to ja Maria :))
Pamiętam moment, kiedy po raz pierwszy odczytałam ten fragment z Pisma. Było to jak grom z jasnego nieba. Nagle uświadomiłam sobie jak wiele osób, mając wybór, woli śmierć! Niedowierzanie… Pojawiło się też nurtujące pytanie, czy ja zawsze wybieram Życie. Ścieżka do zbawienia jest wąska i trudna, jednak im dłużej jestem z Bogiem, staje się coraz łatwiejsza i bardziej oczywista. Zły jednak nie odpuszcza i coraz sprytniejsze podstępy wymyśla.
Jezus powiedział, że Jego jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie. Rzeczywiście staje się takie, gdy się prawdziwie kocha…
Tak Tomaszu…od jakiegoś momentu, a potwierdza to Klątwa,zły obnaża swoją obrzydliwą postać…smutno mi, że tak dużo ludzi nie zauważa, jak wciąga ich zły …
Samolubstwo jest bałwochwalstwem i to żałosnym … Pan jest do uwielbiania!
Tak Puello:))) Tak!
Pochwała samego siebie…tak mocno podsycana przez współczesny świat…
Pięknie i pięknym miejscu:))) Dziękuję Mario
Też jakoś dziś wędrowałam TAM znowu….sama…
To przywilej zachować widziane miejsce w sercu:)
Dzieci z Fatimy są bardzo poważne… Dwie wojny, Rosji krwawe błędy, potępione tłumy ludzi. Trudne dostały orędzie…
Dziękuję za oddanie stanu ducha wierszem. Coś nowego na portalu i bardzo komunikatywne:)
To przede wszystkim oczy Łucji, Franciszka i Hiacynty zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. Jest w nich milczące przynaglenie i wyczekiwanie. Minęło 100 lat, a jakże aktualne są pouczenia dla świata przekazane im przez Maryję! Może teraz jeszcze bardziej, bo zła nie widać tylko w krwawych wojnach, ale i panoszy się w pozornej beztrosce „nowoczesności”.
Rozterkom co do pokuty dałam też dziś wyraz na „echu”, a wskazówką i potwierdzeniem był początek Ewangelii:)
W imię „nowoczesności” przygotowuje się Apokalipsa moim zdaniem. Już udało się złu zmanipulować etykę. Teraz sięgają po Kościół, a kto wie. może poważą się na fałszywego proroka…
Wiele wskazuje na to, że zbliżają się czasy ostateczne. Pamiętajmy jednak, że Syn Boży przyjdzie wtedy w chwale! 🙂
Oby jak najwięcej dusz nawróciło się przed tym do Pana…
Świetny wiersz…często zadaję sobie pytanie o rodzaj pokuty i związany z tym jej sens …
🙂
Dziękuję, Mario:)
Ja już chyba odnalazłam wskazówkę co do rodzaju mojej pokuty, jaka będzie miła Panu. Bo czy to przypadek, że w Ewangelii niedzielnej usłyszałam głównie początek? Tak więc post, szeroko rozumiany, ale dla mnie najtrudniejszy. Nie narzucę sobie schematu, zdam się na podpowiedzi Ducha…
Jakież piękne miejsce! Ta zieleń… ta historia… Widać życie! 🙂
Największe wrażenie robi na mnie pomnik – maszt i ożaglowanie ocalałego okrętu.
Dziękuję, Mario, za tę i inne podróże:)
Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre…
Proszę Ducha Świętego o natchnienia…bez Jego wolności nic nie zdołam osiągnąć…pierwsze efekty?….ból duszy i wstyd za to, co było niegodne Miłości i obrażało mojego Boga….i prawie natychmiast następuje zanurzenie w tajemnicy Jego Miłosierdzia
Dziękuję Puello ❤
Wstyd mi trochę przyznać, ale czasem nie słucham natchnień Ducha Świętego. Zaaaawsze wtedy wychodzi mi to na złe. Pan Bóg potrafi także karcić swoje owieczki! Generalnie idę jednak za głosem Ducha i często ludzie się dziwią, skąd wiedziałam, jak postąpić. W ich oczach widzę zaskoczenie, kiedy mówię prawdę.
Wiele wskazówek przychodzi w Słowie Bożym. Gdy sama czytam, poznaję po przechodzącym dreszczu, że to do mnie. Kiedy słucham, po prostu dane słowa mocniej mi wybrzmiewają lub wydaje mi się, że słyszę je po raz pierwszy. Ciekawa sprawa z dzisiejszym czytaniem z Księgi Rodzaju. Dotarło do mnie dokładnie jedno słowo i uwolniło lawinę wstydu, przerażenia, ale i zrozumienia własnej pychy. To moment, kiedy Ewa mówi do węża, że Bóg zabronił nie tylko spożywać owocu z tego drzewa, ale nawet go DOTYKAĆ. Teraz już wiem, że przy pierwszych symptomach jakiejś pokusy muszę mówić zdecydowane „Nie!”
Dziękuję, Mirello 🙂
Wzbudzić w sobie żal, to jeden z warunków dobrej spowiedzi. Nie taki zwykły, że jest mi przykro…Żal, który jest bólem duszy, bo przez grzech obraziłam Boga, zawiodłam Go, sprzeniewierzyłam się Miłości…
W Gorzkich Żalach nie szukam ckliwości, nie chodzi o moje wzruszenie…
Bardzo prosty tekst, wskazuje dlaczego mamy żałować za swój grzech:
Oby się serce we łzy rozpływało,
Że Cię mój Jezu, sprośnie obrażało!
Żal mi, ach żal mi ciężkich moich złości
Dla Twej miłości.
Spotkać Boga, jego miłość i własny grzech… Tu chyba najbardziej dotkliwie można, ale to uzdalnia nas do zaufania i jedności z Panem. Słowa małe są…
Kalwaria Zebrzydowska wryła się w moje serce i pamięć jako jedno z najbardziej niezwykłych miejsc, do których pielgrzymowałam. Choć było to dość dawno, pamiętam niemal każdy szczegół, każde odczucie.
Mury kościoła mocno przesiąknięte modlitwą, Mszę o świcie w kaplicy przed obrazem Maryi, przed którym kiedyś ojciec małego, osieroconego Karola Wojtyły powiedział: „Teraz to jest twoja Matka”, schody w jednej z kapliczek Kalwarii, po których idzie się na kolanach i całuje szybki, pod którymi jest ziemia z Golgoty (chyba)…
Najmocniej jednak odzywa się we mnie osobiste przeżycie duchowe, które miałam u stóp Kaplicy Ukrzyżowania. Pan dotknął mojego serca i uleczył w bardzo poważnej kwestii. Chociaż przeszłam po jakimś czasie iluśletni rozbrat z Kościołem, efekty tego dotknięcia są trwałe:)
Dziękuję, Mirello 🙂
„On się pochylił nade mną i wysłuchał mego wołania”…
Ja też wołałam – głośno lub niemo, mniej lub bardziej świadomie, rozpaczliwie, natarczywie albo z pokorą. Ładnych ileś lat. Aż Pan pochylił się nade mną i wydobył mnie z mojej otchłani zatwardziałości i letniości. Nie od razu to do mnie dotarło, ale kiedy zrozumiałam, zaczęła się moja odnowa.
Pozdrawiam, Tomaszu 🙂
Pan zawsze jest gotowy nad nami pracować:) My tylko uciekamy mu z rąk:) Podejrzewam, że byłem jednym z trudniejszych do pracy dla Pana, ale starałem się być blisko Niego. To bardzo pomaga:) Pozdrawiam Puello:)
Pan Jezus zwalczał pokusy szatana Słowem…to wielka nauka dla nas…karmieni Słowem, możemy żyć pełnią życia w miłości do Boga i ludzi. Codziennie Pan mówi do nas, tylko trzeba słuchać.
I tak Puello, zgadzam się, Słowo słyszane ileś tam razy, zawsze przynosi albo zupełnie nową jakość albo kompletnie inne zrozumienie:))
Kocham kościoły, małe i duże, monumentalne i maleńkie, zagubione i okazałe…Właśnie atmosfera przemodlenia, chłonę piękno, podziwiam kunszt i artyzm bo wszystko na większą chwałę Boga jest tworzone…
Cieszę się Puello, że mogłam nieświadomie przypomnieć Ci dobre chwile:)))
Przeczytałam („Życie Bogiem” o.Gabriel)
Prawo Pańskie jest niezmienne: przestrzeganie obowiązku względem Boga nie jest całkowite, jeśli nie przestrzega się w pełni obowiązków względem bliźniego. Na odwrót, nie ma miłości nadprzyrodzonej i trwałej względem bliźniego, jeśli lekceważy się miłość wobec Boga, a bliźniego kocha się tylko z powodu sympatii ludzkiej, nie zaś dlatego, że jest obrazem Boga i brata Chrystusa.
Kiedy wypełnia mnie Miłość, kochanie drugiego człowieka przestaje być obowiązkiem.
„Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim.” (Mt 5, 17-19)
Tak powiedział Jezus. Kazanie na Górze jest dla mnie zawsze twardym odnośnikiem.
Stosunkowo niedawno odkryłam, że moja miłość bliźniego nie jest pełna, bo oprócz Boga, trzeba też pokochać siebie. I bynajmniej nie chodzi tu o egoistyczną miłość własną! Dopiero gdy w sobie zaczęłam widzieć dziecko Boże, poczułam tego „ducha przybrania”, łatwiej mi kochać ludzi.
PS. Duchowość karmelitańska jest mi szczególnie bliska, bo zetknęłam się z nią u progu mojego nawrócenia. Wiele mnie uczą i trafiają do serca książki o. Jerzego Zielińskiego OCD. O. Gabriela od św. Marii Magdaleny czytam ” w kawałkach” na mateusz.pl 🙂
Łaska Pana i tylko Jego silne ręce, wielka Miłość pomimo brudu grzechu, wydobyła mnie z dna:)))
Bogu dziękuję za łaskę bycia kochaną :)))
za przebaczenie w Sakramencie Pokuty:)))
za przemienianie mojego egoizmu podczas codziennej Eucharystii:))
Dziękuję Mu za Was , Puello i Tomaszu, i za wszystkich którzy nawracają się:)))
O tak! To jeden z moich ulubionych fragmentów z Izajasza. Podobnie jak słowa Jezusa z Ewangelii, że nikt nie nie zapala światła i nie stawia pod korcem. Przywołuję sobie te czytania w momentach, kiedy skrada się do mnie pokusa myślenia, że to wszystko nie ma sensu, że jestem fatalnym świadkiem, fatalnym narzędziem, że lepiej mi było „w Egipcie”…
Całe szczęście, takie pokusy mam coraz rzadziej, bo Pan utwierdza mnie w przekonaniu, że naprawdę zawołał mnie po imieniu i że czeka na plon z ziarna Słowa, które we mnie zasiał i sieje nadal. Obym była ziemią, żyzną ziemią!
W neo często mówimy, że człowiek coś tam sobie może kombinować, ale Bóg wie lepiej i w końcu jest tak, jak On chce.
Kiedy się poddaję woli Pana, przychodzą Pokój i siły, żeby tę wolę pełnić.
Dziękuję, Mirello 🙂
Pan widzi ludzkie podłości i mówi konkretnie, ze nie chce ich widzieć w zachowaniu swojego ludu. To złorzeczenie jest przykładem obrzydliwej i złośliwej niskości serca… Dotyka i mnie istnienie takiej złośliwości i szyderstwa ze słabości innych. Że też tak nisko może upaść ludzkie serce. To wszystko możliwe tylko w ciemności niewiary, mam nadzieję.
Też tak myślę, Tomaszu – w ciemnościach niewiary. Zwłaszcza wtedy, gdy pycha zawładnie całym człowiekiem.
Wierzący również muszą uważać, bo zły nie próżnuje. „Złorzeczyć głuchemu” to nie tylko wielka podłość dla mnie, ale i wyraz tchórzostwa i małości. Wiadomo, że głuchy nie może się bronić, bo nie słyszy nawet, co się dzieje.
Wspomniałam też o innym rodzaju głuchoty, mając na myśli tych, co nie słyszą Słowa, a nawet jak usłyszą, są pancernie odporni. W swej pysze widziałam tylko ludzi, którym daleko do Boga, którzy Go znać nie chcą i żyją „po światowemu”.
Pan szybko skorygował moje myślenie :)))
Na wczorajszej wspólnotowej Liturgii Słowa nie usłyszałam właściwie nic. Byłam zamknięta. Jak na ironię, IV czytanie, czyli Ewangelia była o uzdrowieniu głuchoniemego i padło w niej to znamienne słowo „Effatha”, czyli „Otwórz się!”. Poszłam na liturgię z nadzieją usłyszenia odpowiedzi w moich rozterkach, ale nie otworzyłam się na Słowo. Echo oczywiście powiedziałam, bo gadatliwa niestety jestem, ale było to tylko dopasowanie moich frustracji do usłyszanych czytań. Żadnego prawdziwego poruszenia serca usłyszanym Słowem…
Wskazówkę co do rozterek dał mi ksiądz po liturgii, bo chyba żal mu się zrobiło owieczki:)
Ja też przeżyłem taki moment, ale wymagał od Pana drastyczniejszej reakcji. 🙂 Zły nam ciągle podsuwa poczucie, że jesteśmy „nad”. choć wszystko co w nas dobre jest Pana i naprawdę jesteśmy sługami nieużytecznymi. Wierzę, że trzymając się blisko Pana, zawsze dostaniemy sygnał konieczności zmiany. Nie tylko to… Pan sam się nad nami trudzi, by nas uwolnić i nauczyć stylu życia Królestwa. Uda Mu się bo jest pełnym mocy Nauczycielem:)
Mnie tajemnica Słowa dotyka też „kosmicznie”. Wyobrażam sobie jak Bóg tworzy Słowem całe wszechświaty! Wymiar osobisty jest też pełen nadziei, bo jego Słowo może tworzyć nas żyjących i pełnych radości!
Grzech uświadomiony sobie w pełnym świetle jest straszliwym doświadczeniem, jamą błota… To zadziwiające, że Pan znalazł rozwiązanie i może od nas oddalić nasze winy. Cena ogromna…
Muzyka przepiękna i przejmująca…
Najgłębsze piękno Królestwa – Miłość! Żydzi tę księgę uważają za najbardziej świętą podobno:) Ludzka miłość jest jakimś obrazem, ale i próbą miłości prawdziwej. Przepiękne słowa i cudna muzyka… Poczułem na policzkach wiatr z Nieba czytając Twój post. Dziękuję Puello:)
Nie wiedziałam, że Żydzi z taką nabożnością traktują tę księgę:) Może jest dla nich wyrazem wiecznej tęsknoty, potwierdzeniem, że Bóg ich kocha, ale i wyrzutem sumienia? Co do tego ostatniego, znamienne są słowa z Księgi Ozeasza:
„Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu. Im bardziej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode Mnie, a składali ofiary Baalom i bożkom palili kadzidła. A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości.” (Oz 11, 1-4a)
My mamy to szczęście, że znamy tę Miłość, która nawiedziła świat, Miłość, która wyrwała nas z więzów śmierci – Jezusa Chrystusa!
Przedsmak Nieba, zatopienia w miłości doskonałej? Uśmiecham się pełna nadziei:)
Oby tylko się nie zagubić, odrzucić bożki i pamiętać o oblubieńczej miłości Boga.
Och, jakże często my, ludzie, nie widzimy, że Pan się o nas troszczy…
Nie wiemy i nie pozwalamy mu się leczyć i błogosławić nam. Smutne…
Jacy będziemy spełnieni do końca w Królestwie Bożym? Słowo mówi, że Pan będzie nawet naszym światłem! Doświadczymy bliskości , zanurzenia w, napełnienia Bogiem. Modlitwa jest więc też uczeniem się wiecznego stylu życia!
Czas w Królestwie jest inny niż w świecie… On nie przemija, ale ciągle jest. Zbawienie i rola w nim Maryi ciągle trwa i budzi naszą wdzięczność… Muzyka i twórczość też trwa… Przejmująca ta muzyka.
Tak Tomaszu…
Mnie zachwycają słowa pieśni wielkopostnych…czasem czuję tak ogromne wzruszenie, że nie potrafię śpiewać…
Obraz Maryi stojącej pod Krzyżem i współcierpiącej ze swym Synem jest dla mnie dramatycznie wymowny. Oto Jej duszę miecz przenika, jak przepowiedział Symeon… Piękna i poruszająca pieśń, dziękuję, Mirello…
Staram się pamiętać, że chwilę potem Jezus przekazuje Maryję pod opiekę Janowi, a ludzkość zyskuje najwspanialszą Matkę!!
Uroczysta forma i to z Krzyża powiedziane… Zgodne z sercem Jezusa. Tak, mamy w Maryi Matkę!
Wiele razy doświadczyłam tego, że Bóg wysłuchał mojej prośby, czasem w dość zaskakujący sposób 🙂
Często jednak zapominam o tym i myślę sobie, że Pan przecież zna moje serce, moje problemy, potrzeby i wie… Oczywiście, że wie, ale chce usłyszeć mój głos, poczuć moją ufność! Będę zatem prosić, szukać i kołatać, bo tak naucza nas Jezus!
Bywa, że dane mi jest odczuć już w czasie modlitwy błagalnej, jakby Bóg mówił w danej kwestii: „Tak, córko, tak się stanie, obiecuję…”
Z Panem to osobowa relacja… Powinniśmy prosić, bo to otwiera Panu drogę do działania w naszym świecie. Dał nam wolność i szanuje swoją decyzję!
„On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi” :))) kiedy uświadomię sobie tę oczywistość, kiedy wiem, że jestem stworzona na Jego obraz i podobieństwo, to jasne staje się, że nie inaczej jest z moim wrogiem…A wówczas jeśli nie przebaczenie, to choć próba staje się łatwiejsza:))
Tak, Mirello:))
Bóg i jednych i drugich powołał do istnienia, wszyscy podlegamy tym samym prawom natury, może mamy podobne troski, radości i smutki, a może czasem przez nieporozumienie ktoś wydaje nam się nieprzyjacielem. Jezus umarł za wszystkich!
Źli i dobrzy, sprawiedliwi i niesprawiedliwi… Miłosierdzie Boże nie ma granic, a Chrystus przecież wzywa nas do bycia doskonałymi, jak Ojciec niebieski!
Już kiedyś Duch przemówił przez proroka Ezechiela: „Czyż ma mi zależeć na śmierci występnego, mówi Pan Bóg, a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył? (Ez 18, 23)
Nie możemy więc nikogo skreślać:)
Ostatnio sporo myślałem nad tym jak można miłować nieprzyjaciół. Ich czyny i słowa często budzą gniew i odrazę. Co więcej zasługują na potępienie i sprawiedliwy sąd. Mimo to miłość nieprzyjaciół jest możliwa. Jak? Jezus na Krzyżu pokazuje, że można zobaczyć, że oni często nie wiedzą co czynią. Pomaga też próba spojrzenia na takie osoby oczami Boga. Pan widział nas wszystkich przed założeniem świata i widział, jako dobro! Także każdy był dzieckiem i miłość rodziców wiązała z nim nadzieję… Pozostaje też nadzieja lepszej przyszłości. Część zło czyniących nawraca się i odrzuca grzech. Wtedy, powstają ze śmierci i zyskujemy brata czy siostrę…
Tak, Tomaszu:))
We wszystkich jest potencjał dobra, które albo się rozrasta, albo jest tłumione.
Nawrócenie! Dlaczego chrześcijaństwo w pierwszych wiekach tak łatwo zdobywało wyznawców, pomimo niebezpieczeństw? Przyczyn było wiele, ale myślę, że m.in. to iż ludzie, widząc chrześcijan, ktorzy „nie opierają się złu”, błogosławią zamiast nienawidzieć, wybaczają oprawcom, dają z siebie wszystko, nie oczekując nic w zamian – dostrzegli w tym coś całkiem nowego, brak więzów lęku, ufność pokładaną w Bogu i… też chcieli mieć Chrystusa za Pana!
W armii irackiej służyli razem chrześcijanin i muzułmanin. Pewnego razu muzułmanin zapytał tego drugiego: ” Dlaczego ty mnie ciągle ratujesz z pola bitwy, podczas gdy ja bym cię tam zostawił, a najchętniej sam zabił?”. „Bo jestem chrześcijaninem” usłyszał odpowiedź. Też taki zapragnął być. Jego proces nawrócenia był długi i bardzo ciekawy, a gdy już stał się chrześcijaninem, wprawił w osłupienie swoich rodzonych braci. Rodzina bowiem oczywiście wydała na niego wyrok śmierci… Po strzelaninie bracia pytali: „Dlaczego nadal żyjesz, dostałeś serię z karabinu! Miałeś kamizelkę kuloodporną?”. ” Tak, moją kamizelką jest Jezus Chrystus” – odpowiedział tamten.
Historię usłyszałam od księdza. On poznał świadectwo z pierwszej ręki…
Chciałabym się również podzielić moim doświadczeniem otrzymywanego błogosławieństwa od Pana w trudnych zawodowych sprawach, które miałam również do rozwiązywania…
Od jakiegoś czasu (mojego w całości powrotu do Boga), co rano, mając świadomość trudnej sprawy zawodowej do poprowadzenia w danym dniu, modliłam się, prosząc o pomoc Ducha Świętego; i nigdy nie zdarzyło się, abym nie uzyskała pomocy i jasności umysłu…
To wiara i świadomość Obecności czyniła mnie wolną od strachu przed zmierzeniem się z rzeczywistością i dawała siłę…
Tak, Pana Obecność bardzo realnie pomaga. Pomyśleć, że wielu ludzi sądzi, ze modlitwa jest „stratą czasu”.
Bardzo ciekawe miejsce i Twój szczegółowy opis wyjaśniający:) Do tego galeria:) Przygotowałaś nam ucztę:) Dziękuję:)
Dziękuję Mario:)) Twoja galeria pozwala na podróż bez biletu:))) i budzą się marzenia:)))
Mirello, to naprawdę już WIOSNA… Dzięki :))))
Dziękuję Wam… Dla mnie to też ciągle powrót do wspomnień, do przeżyć tam, szczególnie duchowych… I dzięki Perłom, jest to dla mnie „podróż bez biletu” Mirello :)))
Kocham wiosnę, a te kwiaty- cudowne:)
Ostatnio coś za późno chodzę spać, a jeszcze mnie podkusiło skoczyć na Malediwy :))
A tu tak pięknie! I ten kojący szum wody…
Kombinuję, gdzie by na palmie zainstalować hamak, żeby sobie pospać :))
Niezwykle emocjonalne słowa zawarte są w tej pieśni…
„Gdyś na mnie wołał, do Ciebiem nie spieszył”
„Bo już bez Ciebie dłużej żyć nie mogę”
„Czyń co chcesz ze mną, pod krzyżem zostanę”
Chyba nie ma człowieka, który nie mógłby tych słów przypisać sobie…
Moje pęknięte serce…Gdy chce czynić dobro, narzuca mu się zło (Rz 7, 21).
Więc do krzyża mojego Boga muszę przylgnąć, który obmył moje grzechy, który jest drogowskazem powrotu, który pozwala kochać…
Mario:) tak bardzo lubię dzielić się swoimi radościami:))
Myślę, że zima tego roku bardzo dłuży się…wiem, że każda pora roku jest ważna, ale już doprawdy tęsknię za wiosną.
Przebiśniegi w tym magicznym miejscu, walczą z zalegającymi suchymi liśćmi. Ale dają radę:))) Momentami ma się wrażenie, że tworzą przepiękny dywan:))
Tak Tomaszu:))) wiosna to czas nadziei, że śmierć zostanie pokonana, a życie zwycięży:))
Dziękuję Puello…
Izajasz jest tak prawdziwy w swoich proroctwach…
Mnie uderzają słowa Iz 50, 6-7
Podałem grzbiet mój bijącym
i policzki moje rwącym Mi brodę.
Nie zasłoniłem mojej twarzy
przed zniewagami i opluciem.
Pan Bóg Mnie wspomaga,
dlatego jestem nieczuły na obelgi,
dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz
i wiem, że wstydu nie doznam.
Jak dobrze, że zacytowałaś te słowa, Mirello. Dziękuję!
Mnie one też poruszają. Oto Jezus odważnie przyjmuje wolę Ojca, nie opiera się, zachowuje się tak, jak sam nauczał. Wszystko widziane przez proroka wieki przed faktycznymi wydarzeniami!
On umarł za mnie, za Ciebie, za wszystkich. Każdy nasz grzech dokładał Mu razów i cierpienia. Kiedy o tym pomyślę, tym większa miłość i wdzięczność mnie ogarniają. Wstyd i żal też…
Piękna i przejmująca pieśń…
Jakże wyraziście autor opisał swoje emocje, nawrócenie, żal i pokorę. Jest w tym taka prawda! Tak może pisać tylko ktoś, kto żarliwie pokochał!
Słuchając tej pieśni widzę siebie obejmującą Krzyż u podstawy, przywieram mocno i nie mam odwagi spojrzeć w górę. Miłość Chrystusa płynie z Krzyża prosto do mojego serca, choć nie jest jeszcze ono skruszone tak mocno, jak bym chciała…
Mirello, wyszukujesz prawdziwe perełki, dziękuję!
Inspiracje czerpię z pieśni śpiewanych podczas Eucharystii. Mam ogromne szczęście, bo w moim kościele śpiewa i gra wspaniały organista. To on sięga do mniej znanych pieśni, a ja pokornie pokazuję je dalej:)))
Uwielbiam śpiewać w myśl słów św Augustyna „Kto śpiewa, modli się dwa razy”…celowo opuszczam słowo „Dobrze” :)))
🙂
Te Słowa Pana mówiącego przez Izajasza przekonują do tej pory wielu Żydów. Słuchałem wspomnień jednego z nich, jak czytał Izajasza swojemu Ojcu. Na co on gniewnie mu zrzucił , że czyta Ewangelię:)
I chwała Panu, że rozpoznają Mesjasza! :))
Przypomniało mi się wydarzenie z Dziejów Apostolskich, jak to Filip pomógł w nawróceniu egipskiego dostojnika, gdy tamten czytał właśnie… Izajasza:)
Tak, wielka chwała! Zawsze dla mnie radosne jest spotkać „widzącego” Izraelitę:) Jest w tym coś Paruzji:) Coś z zapowiedzi zmartwychwstania:)
Tak Puello… żal, który przenika na wskroś, że zawiodłam Boga, i wstyd, że byłam przyczyną Jego cierpienia. I miłość za to, że przebaczył i pozwolił na powrót:)
Też mocno odczuwam Bożą pomoc i błogosławieństwo w dniu, kiedy pamiętam, żeby poprosić. Głupio mi, kiedy o tym zapominam…
Ale jeszcze bardziej mi głupio, jak nie zacznę modlitwy od błogosławienia i dziękczynienia. Właściwie się powinno:)
„Błogosławcie Pana, wszystkie dzieła Pańskie,
chwalcie Go i wywyższajcie na wieki.”
(Dn 3, 57)
Staram się pamiętać:) Smak błogosławieństwa jest jak smak Ojcowskiej miłości:)
Mirello, wyobraź sobie, że znam ten kościół…Mieszkałam niedaleko przez 6 lat ! Byłam tam kiedyś służbowo a Będzin i Dąbrowa Górnicza to miasta rodzinne mojego męża…
Piękny jest też kościół św. Antoniego (sanktuarium) na wzgórzu w Gołonogu (dzielnica DG) z XVII w…. tam, jak opowiada mój mąż, w czasie Jego dzieciństwa, chodziło się na pielgrzymki na św. Antoniego… Do tego kościoła chodziliśmy na Msze św., jak tam mieszkałam…
Znowu wspomnienia dzięki Perłom… :))))
Dzięki :)))
Piękny, kolorowy przedsionek Nieba:) Poczułem coś z domowej atmosfery o której pisałaś:)
Wolność… Temat rzeka, ale chcę się podzielić moim największym odkryciem dotyczącym wolności. Otóż nawet wolni od trosk finansowych, zdrowotnych, uzależnień, bez prześladujących nas ludzi i organizacji nie jesteśmy wolni! Problemem są elementy naszej własnej osobowości!
Nie zdajemy sobie sprawy z tego wymiaru najczęściej. Może warto sięgnąć do klasyka – Teresy Wielkiej. Widziała duszę jako wielki zamek z masą korytarzy, w których było wiele okropieństw , szczególnie w tych zewnętrznych… Podsumowując – wolność w najgłębszej swojej istocie pochodzi od zjednoczenia z Panem. Mówiąc ewangelicznym obrazem – od bycia STALE gałęzią krzewu winnego! To jest dopiero być wolnym! Dar pochodzący wprost od łaski! Wymaga wytrwałości w modlitwie i non stop trwania w krzewie winnym
Właśnie o wolność wewnętrzną mi chodziło. Zewnętrzne sprawy stają się mało znaczące, kłopoty łatwe do pokonania, gdy żyje się w Panu. Staram się trwać w krzewie winnym, ale wciąż moja odrośl się chwieje. Całe szczęście, Pan za każdym razem mnie podnosi i zasila nowymi sokami:)
Widzę, że od czasu powrotu do Kościoła moja wolność wewnętrzna wzrasta, ale tyle razy jest wystawiana na próbę! Ileż razy wydawało mi się, że już „przeszłam przez Morze Czerwone”, a okazywało się, że wciąż jestem „w Egipcie”! Moje lęki i ograniczenia… W Bogu wszystko do przezwyciężenia! Dziś to znów to poczułam 🙂 Ufać i trwać!
Mario:) Pan rzeczywiście prowadzi…A ja odczuwam radość, bo słuchając Jego głosu, przekazuję ją:))
Tomaszu:) Niezmiennie odczuwam wielki pokój, kiedy przebywam w Domach Modlitwy. To prawda, że Pan jest wszędzie, bo wszystko stworzył, ale świątynia, z Obecnością, daje niezwykłe poczucie jedności z Bogiem, i innymi wiernymi
Tak, Pan jest wszędzie, ale w świątyni z Eucharystią to królewskie miejsce spotkania. Każda chwila jaką spędziłem w świątyniach była dla mnie niezwykła atmosferą Nieba i pracującym nade mną Panem:)
Wspaniałe świadectwo:) Moją uwagę zwraca rola kobiet w życiu tego mężczyzny. Destrukcyjna…i zbawcza:) Tak…Pan szuka różnych dróg, by nas zbawić
Niesamowite, że cios pochodził od kobiety-żony, ale i pomocna dłoń od kobiety „Pani Jadzi”. Pan chyba pokazuje w ten sposób że jego stworzenie kobiety było dobre… Potrzebne, bo są pokusy by odrzucić kobiecość z powodu grzechów kobiet.
Nawet jeśli ktoś ma wszystko, co życie może mu zaoferować, to i tak pozostaje w nim niedosyt i tęsknota za „Czymś”….
Wydaje mi się, że człowiek wolny to człowiek spełniony… głęboka wiara i tylko wiara może wyzwolić człowieka do pełnej wolności…dlatego w swoich modlitwa proszę dla siebie o wiarę…
Życie w wolności, to pokój serca w każdej sytuacji życiowej… dla nas istnieje wtedy tylko Bóg… i On nas kocha, ochrania, daję siłę do walki z przeciwnościami… jesteśmy z Nim Jednością….
To w Jezusie Chrystusie, w Jego Zmartwychwstaniu rozpoczyna się nasza przyszłość, nasze uwolnienie; doświadczamy przede wszystkim życia w wolności od grzechu, śmierci, miłości ludzkiej, bez której czasami trudno żyć, lęku i samotności…
I dzieje się to w wyniku miłości Boga do nas…
Ach, jak trudno czasami odczuć i odszukać tę Miłość Boga do nas… A Ona załatwia wszystko…
Tak, Mario, wiara i ufność wyzwalają ku wolności!:)
W modlitwie często proszę Pana o przymnożenie wiary, a jeszcze częściej o Pokój. Oczywiście wiem, że Pokój jest naturalnym wynikiem trwania w Bogu, ale moje emocjonalne „ja” wciąż działa destrukcyjnie… Co do wiary – nawet Apostołowie mieli ją na początku mniejszą niż ziarnko gorczycy…
Powtarzam to ludziom i jestem głęboko o tym przekonana, że urodziliśmy się na Golgocie. Kościół ma swój początek w Krwi i Wodzie, które wypłynęły z boku Chrystusa. I każdy z nas w tym ożywczym Strumieniu może się narodzić! W końcu Jezus przez swoją śmierć i Zmartwychwstanie zerwał więzy grzechu, wyzwolił nas! 🙂
Nasze zjednoczenie z Panem załatwia wszystko… Tak, ja też tak sądzę. Ja szukałem Pana tam gdzie mówił, że jest . W Eucharystii, Słowie, wspólnocie wierzących, w modlitwie osobistej, w charyzmatach, w jego obietnicach, szczególnie pasterskiej opieki. Po latach wiem jaką niesamowitą pracę ma Bóg w nas. Jak bardzo się nie nadajemy tacy jacy jesteśmy do życia w Niebie. On jest jednak cierpliwy i gotowy pracować nad nami non stop”:)
Ha! Lata świetlne dzielą mnie od nadawania się do życia w Niebie! Chociaż, z drugiej strony ja tego nie wiem, Pan zna mnie lepiej niż ja samą siebie, a Jego Miłosierdzie jest nieskończone… Doskonale zdaję sobie sprawę ze swojej słabości i oporności.
Śmiać mi się chce na wspomnienie ulgi widzianej w oczach mojego proboszcza, kiedy powiedziałam, że proszę o jednorazową rozmowę duszpasterską, a nie o kierownictwo duchowe:)
Dla mnie najpełniejsze i najowocniejsze trwanie w Panu to spożywanie Jego Ciała i picie Jego Krwi oraz osobista modlitwa poprzedzona czytaniem Pisma. Wtedy czuję powiew tej prawdziwej wolności!
Udział w liturgicznym i wspólnotowym życiu Kościoła też jest pomocny:)
Muszę zobaczyć:)
🙂
To już bliskie klimatu Nieba…
Piękny kościół! Wysmakowane barwy i wystrój robią swoje, a estetyczne doznania często pomagają wejść w duchowy nastrój:)
Oczywiście, że Bóg jest wszędzie, w nas też, bo jesteśmy Jego stworzeniem i świątynią Ducha, a przynajmniej powinniśmy…
Zauważyłam, że jakiś szczególny Pokój ogarnia mnie, kiedy w kościele jest wystawiony Najświętszy Sakrament, a zwłaszcza, gdy trwa w nim wieczysta Adoracja. Wtedy wygląd świątyni nie ma najmniejszego znaczenia! Doznałam tego we własnym sercu w kościele p.w. Miłosierdzia Bożego na Żytniej w Warszawie w czasach, kiedy konserwator zabytków nie godził się na jakąkolwiek renowację… aby zachować popękane i osmolone mury jako pamiątkę Powstania.
O ile ubożsi od katolików są protestanci, którzy nie wierzą w Obecność Jezusa w konsekrowanej Hostii poza czasem Eucharystii. Pewien luteranin opowiadał mi, jak próbował ratować kuzynkę katoliczkę, która uklękła po wejściu do kościoła. Myślał, że się przewróciła :)))
Dla mnie niesamowite jest, ile osób związanych z kręceniem filmu „Pasja” się nawróciło! A ile nawróceń było wśród widzów? Chyba ogrom. Dlatego szczególną przykrość sprawia mi przypadek Mela Gibsona, którego zawsze ceniłam, a w którego życiu nieszczególnie teraz się dzieje…
„Jezus cię kocha!” – to zdanie ma tak ogromną moc, bo niesie w sobie Prawdę i Miłość 🙂 Błogosławieństwo dla tych, którzy uwierzą!
Dziś rano czułam się trochę jak Romuald Kłos po przebudzeniu. Wczoraj ogarniała mnie walka duchowa, a dzisiejszy poranek był znów jak odrodzenie, dotknięcie Pana:)
Muzyka organowa jednak najbardziej pasuje do wnętrza świątyni!
Czuję, jak dusza unosi się do Nieba, nie tylko dzięki warstwie tekstowej utworu, ale w muzyce właśnie.
Bóg jako kobieta i mężczyzna, ciekawe… Mówimy Ojciec, ale Bóg przecież nie ma płci (z Osób Trójcy tylko Jezus ma płeć jako Człowiek).
Na Boże podobieństwo zostaliśmy stworzeni, a On uosabia wszystko, co najlepsze, z cech danych obu płciom:)
Bardzo zachęcająca recenzja, dziękuję, Mario 🙂
Dla mnie pięknie to wyjaśnia żydowski znawca Pisma Dr L. Brown
„Rather, it teaches that the fullness of male and female distinctives are found in Him, which does not mean that God is transgender. Rather, it means that He transcends gender. And so, while male pronouns are used to describe and refer to Him, and while He is called the heavenly Father (not Mother), He can be likened to a compassionate mother, because, as stated, as an eternal Spirit, He transcends gender categories.”
Ponieważ Pismo nazywa Boga Ojcem Niebieskim, to granie jego roli przez czarną murzynkę jest odejściem od prawdy biblijnej. To jeszcze filmu nie przekreśla, ale zapala dla mnie czerwone światełko. Muszę po prostu zobaczyć.
Moje tłumaczenie wypowiedzi Dr Browna (dodaję kontekst wypowiedzi). „Bóg nie jest pozapłciowy. Księga Rodzaju uczy, że pełnia cech kobiecości i męskości w nim istnieje, czyli Bóg jest transcendentny wobec płci, przekracza je. W efekcie, choć wołamy do niego jako do męskiego Ojca Niebieskiego ( Nie Niebieskiej Matki), to można go porównać do współczującej matki. Bo jak już powiedziałem, jako wieczny Duch On przekracza kategorie płci.”
Być może to miał na myśli Rembrandt, malując „Powrót syna marnotrawnego”? Na obrazie dłonie ojca różnią się!!
Jedna jest wyraźnie męska, druga raczej kobieca – miłosierny Ojciec i czuła Matka?:)
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Powrót_syna_marnotrawnego#/media/Plik%3ARembrandt-The_return_of_the_prodigal_son.jpg
Maria napisała, że Bóg Ojciec przedstawiony jest w filmie pod dwiema postaciami: Murzynki i Starca.
Dwie płcie , to już lepiej niż jedna inna niż w Biblii:)
Luteranie są tu na tle innych protestantów nawet lepsi, bo w ogóle wierzą w Obecność Jezusa chociaż w chwili Eucharystii. Że Jezus jest obecny w Hostii widzimy po karach za niegodne Go przyjmowanie. To Obecność Boga wymaga szacunku.
Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. (28) Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. (29) Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. (30) Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło.
1 list do Koryntian 11 rozdział
Jezus daje siebie w Eucharystii – ograniczanie jego obecności tylko do niej jest dla mnie bez powodu. Zresztą doświadczałem jej już tyle razy, że mi teologia nie jest tu potrzebna. Wiem, bo doświadczam:)
Ja też doświadczam, Tomaszu:)
Poza luteranami nie znam osobiście innych protestantów, ale wiem, że niektóre protestanckie odłamy schodzą na tak dziwaczne drogi, że trudno ich w ogóle nazwać chrześcijanami. A Jezus tak prosił Ojca o jedność dla uczniów… Płakać się chce.
Klasztory to dla mnie takie niezwykłe wysepki na oceanie zagonionego świata. Tam się jest jakby poza czasem, mogąc swym życiem kontemplować Pana.
1003 rok – tak niedługo po chrzcie Mieszka. Widać nie tak łatwo pogaństwo ustąpiło prawdziwej wierze. Bogu chwała za wszystkich, którzy ponoszą śmierć męczeńską w Imię Jezusa!
Kameduli … w milczeniu z Bogiem. Bez niego straszna samotność! Ale Bóg jest i sam wystarcza:)
Ziemia pustynna, słona, bezludna – miejsca bezwodne – to tam w biblijnym świecie błąkają się demony!!
Dlaczego człowiek sam chce się skazać na taki los? Pycha, najgorszy z grzechów, to ona prowadzi do zguby. W każdej epoce byli ludzie zadufani w swojej sile, ale teraz to już nabrało dużego rozpędu.
Całe szczęście w siłę rośnie i nurt odwrotny, ludzie wracają do Pana i nie boją się o tym mówić. W chrześcijaństwie „ilość” zaczyna przechodzić w „jakość”.
Tak bardzo chce mi się odpowiedzieć słowami psalmu:)
„Zawołałem z ucisku do Pana,
Pan mnie wysłuchał i wywiódł na wolność.
Pan jest ze mną, nie lękam się:
cóż mi może zrobić człowiek?
Pan ze mną, mój wspomożyciel,
ja zaś będę mógł patrzeć z góry na mych wrogów.
Lepiej się uciec do Pana,
niż pokładać ufność w człowieku.
Lepiej się uciec do Pana,
niżeli zaufać książętom.”
(Ps 118, 5-9)
No i oczywiście cały Psalm 1:
„Szczęśliwy mąż,
który nie idzie za radą występnych,
nie wchodzi na drogę grzeszników
i nie siada w kole szyderców,
lecz ma upodobanie w Prawie Pana,
nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą.
Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą,
które wydaje owoc w swoim czasie,
a liście jego nie więdną:
co uczyni, pomyślnie wypada.
Nie tak występni, nie tak:
są oni jak plewa, którą wiatr rozmiata.
Toteż występni nie ostoją się na sądzie
ani grzesznicy – w zgromadzeniu sprawiedliwych,
bo Pan uznaje drogę sprawiedliwych,
a droga występnych zaginie.”
Istnieje pokusa pychy grupowej. Wieża Babel to symbolizuje… To mi się wydaje najgorszą pokusą dla współczesnych. Nazwać swój grzech odmiennością i w tłumie „realizować” wolność. Wiadomo, najgorsze kajdany.
To jest cały czas działanie szatana…objawiać grzech, jako prawo do wolności…ogromna tragedia…
Dla mnie, w tym filmie nie ma znaczenia jak przedstawiony jest Pan Bóg, bo to nie jest jak gdyby sednem; myślę, że sensem takiego przedstawienia jest uwypuklenie cech Boga, które może On ofiarować wolnemu, zgnębionemu człowiekowi, potrzebującemu różnorodnego wsparcia w zależności od sytuacji i potrzeby…a odpowiednio dobrane postaci działają dodatkowo na emocje widza niezależnie od słów… to też „język” kina…
Puello, a jeśli chodzi o obraz Rembrandta „Powrót syna marnotrawnego”, to pokazanie Ojca z jedną ręką kobiety i drugą mężczyzny, jest dokładnie tą samą myślą jak napisałam w tekście o filmie…Tak jak napisałaś ” miłosierny Ojciec i czuła Matka”…
Bo taki jest faktycznie Pan Bóg…i takiego właśnie szukamy i potrzebujemy…
tak myślę…:)
Zawsze zastanawiam się, co było pierwsze tworzone, słowa do muzyki czy na odwrót:))
Wąż na krzyżu, który uzdrawia od ukąszenia węży. Zadziwiał mnie ten symbol… Tak głęboka teologia za nim. Jezus, który przyjął nasze grzechy na krzyżu uzdrawia od grzechu…
Szemranie, wciąż szemranie i ten biedny Mojżesz, któremu ciągle się „dostawało” od ludu, który przestawał ufać Panu!
Kiedy się modlę patrząc na Krzyż z figurą konającego Chrystusa, otwierają mi się pewne zakamarki duszy i doznaję w nich szczególnego uzdrowienia. Zwykle są to zakamarki grzechu, którego nie dostrzegałam. Adoracja Krzyża przynosi mi też Pokój i pomaga zrozumieć moje własne cierpienie.
Jak dochodzi do nawrócenia? Dla mnie pasjonujące pytanie. Osobiście musiałem stanąć przed ścianą, by pomyśleć o wołaniu do Boga. Inni w mniej drastycznych warunkach się nawracają… Zdumiewające, jak jesteśmy ślepi przed nawróceniem.
Tak jak każdy z nas jest inny, tak i droga do Boga dla każdego indywidualna. Podobnie z osobistym przeżywaniem wiary:)
Najważniejsze, żeby odnaleźć Pana i w Nim trwać!
U mnie paradoksalnie, gdyby nie doszło do upadku, tkwiłabym w stanie samozadowolenia…Pan jest jednak łaskawy:)))
Tylko Krzyż czyli prowadzi do Zmartwychwstania…nie mogę o tym zapomnieć
A mnie odnalazł sam Pan po kilkuletnim „chodzeniu” do kościoła….
DZIĘKUJĘ CI PANIE BOŻE…
„kilkudziesięcioletnim” miało być zamiast „kilkuletnim”…
Ojciec kocha i zawsze będzie kochał! I będzie czekał… Ale jaka jest moja odpowiedź na tę miłość? Czy też odpowiadam miłością? Czy tę miłość naprawdę przyjmuję i sama kocham gorąco i szczerze Boga i człowieka?
Piszę na świeżo, uniesiona już czytaniami niedzielnymi. Znałam je od wczorajszego przygotowania Eucharystii i widocznie pracowały w moim sercu i podświadomości, bo miałam dziwny sen. Składałam w nim życzenia imieninowe rosyjskim dziewczętom o imionach Wiera (Wiara) i Nadzjeżda (Nadzieja). Rozglądałam się, ale Liubow (Miłość) nie przyszła, a może za wcześnie się obudziłam… A przecież z tych trzech cnót to Miłość jest największa! Może moja miłość jest dopiero namiastką, bo nie wiem, czy oddałabym życie nawet za człowieka serdecznego, jak jest napisane w niedzielnym fragmencie Listu do Rzymian.
Jeśli miłość u mnie nie domaga, to co z wiarą i nadzieją?
To mocny sygnał dla mnie, żeby wejść po raz kolejny w nawrócenie!
Cóż, w bawełnę nie owijam. Nie spodziewałeś się chyba takiego komentarza, Tomaszu :))
PS. Fajny kolaż, może na tablet uda mi się też znaleźć odpowiedni program i będę mogła robić to, co zawsze lubiłam:)
Zadałem sobie pytanie dlaczego Ojciec tak się zachowuje – obdarowując syna, bo po ludzku to niezły gagatek … I zrozumiałem, że Bóg nie widzi jak ludzie. Przy tej okazji szokująco jasno nazywa Bóg osoby w stanie grzechu jako MARTWYCH. Niewolnicy grzechu i złego ducha, bez światła Bożego, zamknięci w materii, poza jego miłością? Warto przemysleć.
Kiedyś kompletnie nie rozumiałam, dlaczego grzechy ciężkie nazywa się śmiertelnymi. Zrozumiałam dopiero po powrocie do Kościoła. Zdarzyło mi się ponad rok temu popełnić dwa grzechy ciężkie pod rząd i odczułam to jako prawdziwą śmierć dla duszy, całkowite zerwanie łączności z Bogiem. Aż do Sakramentu Pojednania i Pokuty, bo dusza moja w takim stanie trwać nie mogła. Wiła się i cierpiała.
No pięknie, powymądrzałam się, a na Eucharystii, już niedzielnej, spotkała mnie „niespodzianka”. Nie chodzi tym razem o jedzenie (strąki), ale o wodę. Taak, to ten fragment z Ewangelii św. Jana o Samarytance, z którą Jezus rozmawiał przy studni.
Fizycznie można powiedzieć, że moja studnia wyschła, bo coś się stało z zaworem zwrotnym głęboko w ziemi. Nie mamy wody od półtora miesiąca. Naprawa może łatwa dla kogoś, kto ma pieniądze. Ja muszę całkowicie zaufać i powierzyć to Panu :))
Chodzi mi raczej o to, jak to u mnie jest z wodą żywą, której zaczerpnęłam i ma we mnie tryskać źródło ku życiu wiecznemu!
Czuję, że ono we mnie jest, ale jak napisałam na wątku Tomasza o miłosiernym Ojcu – ciąg dalszy nawracania się czas zacząć. Mocniej!
Aha, no i moje dawne „ja”, nawet to po powrocie do Kościoła, musi do końca obumrzeć, abym mogła całkowicie nowa narodzić się w Chrystusie. Panie, pomóż mi w Tobie umrzeć i w Tobie narodzić się na nowo…
Może dopiero teraz doszłam do tej fizycznej ściany, której sama na pewno nie dam rady przekroczyć, ale nie mogę oczekiwać, że Bóg to zrobi za mnie. Potrzebna moja współpraca:)
Jeśli Pan Bóg nakazuje nam kochać swojego wroga jak siebie samego, to czyż Pan Bóg nie okaże miłości i miłosierdzia nawracającemu się? Bóg jest Miłością… Dla mnie przyjęcie „syna marnotrawnego” jest „oczywistością” ze strony Ojca…Wg. mnie to informacja dla nas, że Pan Bóg nas zawsze przyjmie, czeka na nas i zawsze możemy do Niego wrócić, okazując skruchę…Czeka na nas, ale dał nam wolność w tej decyzji … W młodszym synu już dokonała się wewnętrzna przemiana, on wraca „do siebie”, on wraca „do ojca”….Jego decyzja powrotu jest decyzją powrotu do prawdziwej wolności w Bogu…On już podjął decyzję i jest jej świadomy… Jest uratowany…
Dla mnie, o wiele trudniejszym problemem jest powrót drugiego syna do ojca… jego gorycz serca, zgorzknienie wewnętrzne zabierają mu wolność w Bogu…on nie jest świadomy swojego stanu wewnętrznego a to jest przyczynkiem patrzenia na ojca z wyrzutem… on jest z ojcem cały czas a jednak nie poznał ojca do końca, nie rozumie go, widzi tylko niesprawiedliwość… z tej przypowieści nie dowiadujemy się jak kończy się jego historia…ale wydaje się, że proces jego nawrócenia jest przed nim, wymaga czasu i zrozumienia…
Czy myślimy czasami, w której z tych dwóch sytuacji chcielibyśmy się znaleźć… przeszłam drogę młodszego syna, może dlatego wydaje mi się prostsza, ale boję się aby nie być jak starszy syn …i względem Boga i bliźniego…
Jest bardzo pocieszające, że Bóg wychodzi do starszego syna… I łagodnie mu tłumaczy. Nie odrzuca i jego! Nas też tak potraktuje, gdybyśmy wpadli w rolę straszego brata. Oczywiście nie mam takiego zamiaru, ale …
Ma piękny głos… Podwójne piękno: Słowa i śpiewu:)
Pamiętam, był taki moment , kiedy pomyślałem, że Pan już nie działa tak potężnie w moim życiu jak na początku. Pan mi szybko odpowiedział przez brata z darem proroctwa, że działa nadal! Massa i Meriba to pokusa dla nas aktualna. Zawsze kiedy pomyślimy, że Bóg sie nami nie interesuje, a zostawia nas w dołku… On ZAWSZE widzi i pomaga! Woda ze skały również dla nas wytryśnie! Miejmy zaufanie do Pana, szczególnie kiedy widzieliśmy jego dzieła!
Tak samo myślę, Tomaszu. Pokusa Meriba i Massa zawsze aktualna… W ogóle zadziwiające, jak człowiek może odnaleźć historię własnego życia duchowego w historii Izraela, zwłaszcza na trasie Egipt -> Ziemia Obiecana:)
Ja sama, od chwili mojego powrotu do Pana, miałam ze dwa epizody zwątpienia. Za każdym razem Bóg ratował mnie właśnie słowami Psalmu95. Teraz też jestem „na zakręcie”, ale namacalnie czuję Obecność Pana, ufam i pamiętam o wszystkich cudach, jakie uczynił, zwłaszcza w moim sercu 🙂
Ufać, bo wszystko zależy od Pana, ale rzetelnie robić wszystko co rozsądne jakby wszystko zależało od nas. Czasem decyzje nie są łatwe. Pomoc innych potrzebna i nie zawsze dzieje się tak jak chcemy.
Ja już chyba tak nie potrafię, Tomaszu – „robić, jakby wszystko zależało ode mnie”. Cokolwiek robię, zawsze mam świadomość własnej kruchości i że jest Ktoś, kto przy mnie Jest. Wiem też, że zostanę odpowiednio napomniana i skorygowana, jeśli wejdę w coś, co nie jest zgodne z Jego wolą. Bóg zawsze wie lepiej, co dla nas dobre!:)
Uwielbiam takie piękno… Chciałbym by Pan dał mi czasem możliwość bycia duchem czującym materię. :)) Lekkim i fruwającym:) To miałbym uciechę z takich miejsc jeszcze większą:)
Kocham przyrodę, szczególnie nie poprawianą ludzką ręką…naturalną…podziwiam jej piękno i daje mi spokój wewnętrzny. Lubię przestrzeń i perspektywę…
Przyroda kieruje moje myśli do Boga… do cudu Stworzenia…
Dokładnie tak Mario:))) uwielbienie wobec Wszechmogącego i Jego zmysłu piękna…
Tomaszu:))) bardzo chętnie zabrałabym się z Tobą:)
Pięknie dziękuję Puello:))
Nieprzebrane bogactwo Słowa zawierają Psalmy:))
Kiedyś kompletnie nie doceniałam Psalmów. Teraz to przez nie Pan najczęściej, obok Ewangelii, do mnie przemawia!
Lubię ich słuchać np. w autobusie, podczas gdy inni podróżni „dziubają” w smartfonach:)
Wysokie wodospady są takie zachwycające i majestatyczne!
Dziś jednak ciągnie mnie do tych o łagodnych uskokach, które pokazałaś na zdjęciach Aqua Azul, Mario :)) Dziękuję:)
Mocne czytanie, przypowieść na otrząśnięcie się i stanięcie w prawdzie. W sam raz na Wielki Post, który wzywa do nawrócenia!
Jezus powiedział też m.in.: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”…
Modlimy się również do Ojca: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”…
Nie wiem, czy dla niektórych to puste słowa, bo postawa niegodziwego sługi wcale nie taka rzadka?!
Niestety…miłosierdzia oczekujemy tylko od Pana. W drugą stronę przebaczenie utożsamiane jest z upokorzeniem. Dziwne? A przebaczać mamy nie 7, ale 77 razy.
Mamy czas rekolekcji w parafii, chodzę na godzinę 9. Uwierzcie, nie ma dzikich tłumów. A ja kolejny raz obserwuję, jak jedna pani przegania inną z „jej” miejsca…niby drobiazg.
Modlitwa nas przede wszystkim przemienia, bo szczera jest byciem w Obecności. Pan jest jak Ogień:)) Leczy, wypala zło i uczy:) Edukacja też jest jej elementem, ale, moim zdaniem, to efekt mniej istotny.
Bacha muzyka pozostanie wielka nawet wobec świateł Nieba:) Bo stamtąd pochodzi…. 🙂 Poezja tak prawdziwa dla każdego widzącego Krzyż z wiarą… Widzieć poświęcenie Boga, to zaufac mu już do końca.
Bach kochał Boga, głęboko wierzył…Ilekroć zaczynał komponować, prosił Boga o błogosławieństwo:) Przeczytałam gdzieś, że nazywany jest Piątym Ewangelistą
W pokorze staję przed Panem, czasem zagubiona, bo za wszelką cenę chcę Go usłyszeć…zazwyczaj Pan zsyła pokój i obdarza serce zrozumieniem, układa mnie według siebie…wielka łaska modlitwy:))
Historia niezwykła:) Baśnie mają wiele poziomów interpretacji. Tak historia jest alegorią prawie tylko:) Motyw zagubienia tożsamości i skarbu – perły do zdobycia. To księga Rodzaju! Człowiek ulega kłamstwu Węża i widzi siebie nieprawdziwie … Drogocenna Perła – życie w Bogu, Królestwo Boże ( porównanie Jezusa) jest do zdobycia, ale wąż stara się zakryć drogę. Twoja interpretacja Mirello jest biblijna. Autor miał chyba jednak zapędy gnostyckie i sądził, że wiedza może człowieka zbawić. Choć nadal wiele z prawdy w tym jest.
Ciekawe, że mnie od lat towarzyszy podobny obraz. Widze aniołów mieszkających na górze w mieście światel. Część z nich spadła jednak na dól w straszne błoto i nawet nie widzi swoich skrzydeł! Ba! Wyśmiewa się z innych, że myślą o skrzydłach. Jesli których próbuje wchodzić, światło rosnące pokazuje mu brud jaki nosi i zatrzymuje się… Bez pomocy pat… My dostaliśmy pomoc i to ponad wyobraźnię. Odzyskujemy skrzydła – zdolnośc do życia w Bogu i czystą szatę!
Modlitwa uwalnia człowieka od samego siebie… i nie pozwala zapomnieć jaki jest właściwy sens jego życia…
Głęboka modlitwa zanurza człowieka w Bogu….
Nieszczęściem są okresy, kiedy człowiek ma problemy z modlitwą, ogarnia go pustka…i wszystko traci sens…
To nie jest moja interpretacja. Ja jestem tylko skrybą w tym wypadku:) ale bardzo mi odpowiada ten rodzaj interpretacji, bo, jak wskazałeś Tomaszu, jest w nas Słowo i Ono odczuwa wszelkie alegorie.
Prawda:) jesteśmy dziećmi Szczęscia i Miłości
Mnie jakoś szczególnie zastanowiło, kim może być młodzieniec poznany przez księcia. Nie ma on udziału w podstępnym uśpieniu, więc jest raczej przyjacielem. Należy do rasy księcia, a więc nie może być Aniołem. Czy odegrał w ogóle jakąś większą rolę?
I tak jednak najbardziej przemawia do mnie zdanie ze zdjęcia: „Z tego jednak, że ślepi nie widzą, nie wynika, iż słońce nie świeci, lecz że oni są dotknięci ślepotą.” W sam raz do cytowania tym, którzy domagają się dowodu na istnienie Boga! :))
Choć dostrzegam Pana w całym Jego stworzeniu, to jednak oczy duszy widzą najlepiej. Wejście z Bogiem w osobistą relację, niemal dotykanie Go wiarą… Wspaniały dar, jaki otrzymaliśmy. Dzięki Chrystusowi, który na Krzyżu pokonał grzech, możemy na ziemi poczuć choć namiastkę Raju:)
Młodzieniec tej samej rasy… Może prorok lub, gnostycznie myśląc, ktoś oświecony? Wolę proroka lub brata w dobrek woli:)
Ha! Ale życie wieczne po zmartwychwstaniu będzie oprócz ducha też w ciele, tylko takim innym, przemienionym :))
To tylko tak na marginesie mi się skojarzyło:)
Ciało – ziemska natura. Całe życie wieczne, czyli bycie w Bogu, pochodzi od Ducha. Fascynujące dla mnie, że życie wieczne w Słowie nie jest wiecznym trwaniem, ale wiecznym byciem w Bogu, poznaniem Boga.
To powiedział Jezus, a podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: Ojcze, nadeszła godzina! Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa. Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał.
(Ew. Jana 17:1-5, Biblia Tysiąclecia)
Poznać i żyć w Bogu, w ciele przemienionym Światłością….Marzenie:)))
Brutalnie to zabrzmi … ale to życie nasze krótkie i skończy się niezadługo. Więc marzenia nie są odległe:)
Mario…niedoskonali jesteśmy, ale Pan nas kocha, bo wie, jacy możemy być:)) Bądźcie wytrwali na modlitwie:)))
Ja kiedyś znalazłam ten artykuł w internecie…polecam
http://www.deon.pl/spolecznosc/artykuly-uzytkownikow/modlitwa-i-duchowosc/art,153,modlitwa-to-problem.html
🙂
Nieustannym zadaniem szatana jest utwierdzanie człowieka w przekonaniu, że Bóg go nie kocha…człowiek, któremu wmówiono, że Bóg to tylko przykazania, że Bóg to zamordysta, przestaje przyjmować dobro, miłość, prawdy, Boże znaki. Taka ślepota to już krok do czynienia grzechów, bo zły potrafi pokazać je jako wolność od nakazów Boga.
Do mnie należy głoszenie o tym, jak wróciłam do życia, by inni też mogli wrócić
Już Ewie szatan sugerował, że Bóg zakazał spozywania owoców z KAŻDEGO drzewa . Bóg jest dawcą dobra, a jego rzeczywiste przykazania (Bo zły i je potrafi przekręcać) chronia nas .
Kiedyś mnie pełnienie woli Ojca przerażało… Lata z Panem zmieniają jednak perspektywę. Zaczyna się patrzeć w przyszłość, w wieczność! Pełnienie woli Ojca to nie tylko budowanie Królestwa ŻYCIA, ale pomoc ludziom spotykanym na co dzień…
Ja coraz śmielej i z ufnością mówię w modlitwie Pańskiej „Bądź wola Twoja”. Wiem, że Bóg pragnie jedynie dobra, bo sam jest czystym Dobrem!:) Jeśli droga prowadzi przez cierpienie… cierpiał przecież Chrystus…
Patronem portalu jest św. Michał Archanioł. Często i tak się modlę:
„Święty Michale Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli. Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj, za Twoim przykładem, na początku nowego dnia, otwierając się na działanie Ducha Świętego, w każdej chwili dawał się Bogu, wypełniając z miłością Jego świętą wolę. Niech razem z Tobą wołam bez ustanku: Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.”
(Za zgodą Kurii Diecezji Warszawsko-Praskiej z 25 X 1994 r., nr 2352/K/94)
Bardzo piękna modlitwa:) I mądra:)
Jak Katyń … Przerażające zło w imię III Reszy. Zbrodniarze odrzucili Ewangelię i wtedy drzwi otwarte na kazde zło. Islam też odrzuca Ewangelię! Pol Pot w mieszczuchach upatrywał wrogów, Stalin w kapitalistach, rewolucjoniści fracuscy w arystokracji, ale i we chłopach w Wandei. Teraz narasta nowy totalitaryzm. Wrogiem postępu i wolności są chrześcijanie! Historia mordów ludzkiej cywilizacji budzi grozę.
Cudowne kwiaty, zapach wiosny, minerały. Dar ludzkiej rodziny i Obecność:) Jest się z czego cieszyć:)
Mirello :)) przepiękne fotki… i odczuwam w nich ducha tego spaceru… :))
Niedziela Laetare nazywana jest również Niedzielą Róż, Niedzielą Matczyną, Niedzielą Wytchnienia…
A po Komunii Świętej modlimy się : Boże, Ty oświecasz każdego człowieka na ten świat przychodzącego, oświeć nasze serca światłem swojej łaski. aby nasze myśli zawsze były godne Ciebie, a miłość ku Tobie szczera…
Mario:)) jesteśmy spragnieni słońca:))) a smog mocno dał się nam we znaki tej zimy…
Tomaszu, patrząc na to przerażające zło stwarzane przez „człowieka” innym, widać ten sam motyw działania tylko w innej przestrzeni. Najczęściej o losie zbiorowości ludzkiej nie decyduje ona sam lecz jeden lub kilku ludzi i niestety nie myśli się o konsekwencjach swoich decyzji…
Tak…”Historia kołem się toczy”…Dokąd zmierza ten świat…..
Podobne błędy i skutki ..
Cudowna modlitwa i muzyka… Mam wrażenie bycia duchem w Niebie:)
Jezus dający Siebie jako okup za nas, ale i jako nasze Życie. Tajemnica Ciała i Krwi Pańskiej… Życia i Zbawienia. Udziału w Krzewi Winnym i wieczności:)
Pan da nam kiedyś ciała podobne do swojego, a i teraz jest źródłem mocy i zdrowia…
Ciało przemienione, marzenie :)) Ciekawe, jak to będzie 🙂
Dostawałam już od Pana taką siłę, że aż byłam zadziwiona. Ba! Bóg, dotykając mojego serca, uzdrowił je swego czasu nie tylko duchowo, ale i anatomicznie… Tylko dlaczego wciąż zapominam?!
Dobre pytanie… Ja mam kilka odpowiedzi.
1. Jeśli zapominamy zaprosić Pana, to jego Obecność może być mniej odczuwalna,
2. Jesteśmy kuszeni – źle jest pomylić pokusę z własnymi myślami,
3. W nasz samych jest „złogi” dawnego życia. Widząc je powinniśmy oddawać Panu .
Ostatecznie to życie walki, ale postępu w dobrym. Odnawiania się naszego ducha każdego dnia
Puello, Pan żąda od człowieka tyle, na ile człowiek ma siłę… i to jest dobro, którego od nas oczekuje… każda odrobina dobra buduje Boże Królestwo… Pozdrawiam serdecznie 🙂
Dziękuję, Mario 🙂
Wiem, że Bóg nie zażąda od człowieka więcej, niż ten może podołać. I tym się pocieszam:) Miewałam już stany, że w moim odczuciu przekraczałam swoje możliwości. To była moc od Pana, płynąca z całkowitego zawierzenia!
Tak jak człowiek wciąż się musi nawracać, tak ja również wciąż muszę o tym pamiętać, by się nie zachwiać…
Każda odrobina dobra jest promyczkiem, a jak się tego uzbiera, będzie porządny snop światła:)
Pozdrawiam 🙂
Czuję ogromną potrzebę modlitwy dziękczynnej i wstawienniczej…Ja tak dużo otrzymuję od Pana…tyle jest potrzebujących…A we wspólnocie modlitwa daje dodatkowe natchnienie:))
O tym, że Bóg wysłuchuje jest także w dzisiejszym czytaniu:)))
Wj 32, 7-14
Mojżesz jednak zaczął usilnie błagać Pana, Boga swego, i mówić: Dlaczego, Panie, płonie gniew Twój przeciw ludowi Twemu, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej wielką mocą i silną ręką? Czemu to mają mówić Egipcjanie: W złym zamiarze wyprowadził ich, chcąc ich wygubić w górach i wygładzić z powierzchni ziemi? Odwróć zapalczywość Twego gniewu i zaniechaj zła, jakie chcesz zesłać na Twój lud. Wspomnij na Abrahama, Izaaka i Izraela, Twoje sługi, którym przysiągłeś na samego siebie, mówiąc do nich: Uczynię potomstwo wasze tak liczne jak gwiazdy niebieskie, i całą ziemię, o której mówiłem, dam waszym potomkom, i posiądą ją na wieki. Wówczas to Pan zaniechał zła, jakie zamierzał zesłać na swój lud.
Tak! Mojżesz zmienił bieg historii swoją modlitwą… Tak sobie uświadomiłem, że modląc się wstawienniczo staniemy obok i z Panem w jego wysiłkach kochania, zbawiania świata. Pamiętam fragment:
Przywódcy pośród niej są jak wilki rozdzierające zdobycz: rozlewają krew, zabijają ludzi, aby osiągnąć niesprawiedliwe zyski. Prorocy natomiast pokrywają ich winy tynkiem, głosząc zwodnicze zapowiedzi i rozpowiadając im kłamliwe wieszczby. Mówią oni: Tak mówi Pan Bóg, podczas gdy Pan nie mowi. Lud tej ziemi mnoży gwałt i rozbój, krzywdzi ubogiego i nędzarza, a bezprawnie uciska cudzoziemca. I szukałem wśród nich męża, który by wystawił mur i stanął w wyłomie przede Mną, by bronił tej ziemi i przeszkodził Mi w jej niszczeniu, a nie znalazłem takiego. Wobec tego wyleję na nią mój gniew, w ogniu mojej zapalczywości wyniszczę ich. Na głowy ich składam odpowiedzialność za ich postępowanie – wyrocznia Pana Boga.
Ks. Ezechiela 22:27-31, Biblia Tysiąclecia
Bóg sam szuka takiej modlitwy jaką usłyszał od Mojżesza! Konsekwencje braku są też jednoznaczne.
W kwestiach codziennych bardzo potrzebujemy modlitwy wspólnoty. Doświadczyłem ile dobra z niej wynika… Postarajmy się więc przyjąć od Pana Dar modlitwy za braci…
Szatan uczynił z człowieka boga dla innych ludzi, postawił na piedestale i przekonuje o jego mądrości…i ludzie wierzą i odrzucają Boga.
Pisał o tym już św Paweł do Tesaloniczan 2 , 3-4
Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem
Głupota przekonana o swojej mądrości, to jest codzienność tego świata od dawna. Żyjemy w czasie kolejnego etapu zła, kiedy zastąpiono Boże prawa „naszymi wartościami” wynosząc się nad Bożego prawodawcę. Już obserwujemy ruch „przystosowywania” wiary i obrazu Boga do tych uzurpacji.To może być wstęp do ostatniego akordu – już piekielnej uzurpacji, że się jest Bogiem samym!
Młodziutki Michał Anioł zrobił coś tak pięknego i pełnego znaczenia. Jakie niesamowite dary Pan daje ludziom. Czy przypadkiem każdy w nas nie ma w sobie czegoś równie ważnego do „odblokowania” ?
Otrzymać dar to jedno, a dobrze go wykorzystać, drugie 🙂
Michał Anioł swe wszechstronne talenty (rzeźba, malarstwo, architektura, poezja) realizował niestrudzenie. Szczególnie ozdobienie freskami Kaplicy Sykstyńskiej kosztowało go dużo zdrowia.
Działalność artystyczną zaczął jako nastolatek!:)
Tak… Wykorzystać swoje dary. Czytałem gdzieś, ze to miłość w człowieku odkrywa jego dary. Jeśli się coś, kogoś kocha, to wykorzystanie darów przychodzi naturalnie.
Uwielbiam tę rzeźbę…Mimo przecież tragicznej wymowy, emanuje z niej spokój, łagodność i ciepło…odznacza się wyjątkową harmonią i ma w sobie jakąś delikatność…
Można by kontemplować każdy jej element bez końca…
Michał Anioł w wykonanie watykańskiej Piety włożył całe swe serce. Dlatego chyba ta rzeźba tak zachwyca i ma niesamowitą siłę wrazu!
Odnoszę wrażenie, że ręce artysty były prowadzone przez Ducha 🙂
Dziękuję za piękny post, okraszony muzyką:)))
Pan obdarowuje nas tak szczodrze…znaleźć w sobie Jego dary, by móc ofiarować je innym:))) zadanie do spełnienia
Myślę, że życie każdego z nas to mniej lub bardziej udane wykorzystanie darów Pana. Człowiek czasem krąży, aż w końcu odnajdzie swoje powołanie 🙂
Kiedyś mnie przerażała i uwierała przypowieść o talentach, bo czułam, że mnóstwo zaprzepaszczam. W końcu zrozumiałam, o co w tej przypowieści chodzi… i już się nie boję:))
W tej pieśni mocno dotyka mnie opis cierpienia ukrzyżowanego Jezusa, które powodują moje grzechy. Wydawałoby się, że słowa są naiwne, ale mnie właśnie ich prostota urzeka…i wzbudzają we mnie żal i przejęcie…
Ta naiwność jest jednocześnie prawdziwością. Skala ofiarności Boga jednego w trzech Osobach wobec nas jest niewyobrażalna. Mieć pełnię życia, mocy i wolności i wejść w ohydę zamęczania człowieka na krzyżu? Rozumiem, że Krzyż jest też pokazaniem ludzkości kim Bóg jest. Byśmy odrzucili kłamstwa złego wypowiedziane w Eden. Jak łatwo złemu przyszło odsunąć ludzi od Boga. Nadal to robi. Odsuwa kobiety od mężczyzn, mających problemy z seksualnością i tożsamością płciową od innych… Dzieli i prowadzi ludzkość w ciemność nienawiści oddzielenia od Boga przez upór w nazywaniu grzechu dobrem.
Wielu z nas jednak to widzi i przyjmuje ofiarę Krzyża!
Tylko Bóg może uwolnić człowieka poświęcając swoją wolność. Niepojęta miłość Boga do człowieka…Jego męka, krew i śmierć dały zwycięstwo nad złem. śmiercią, ciemnością…
Jestem pod wielkim wrażeniem, ten obraz jest niesamowity!
Dopiero teraz, kiedy się przyjrzałam i przeczytałam opis, dotarła do mnie jego przebogata symbolika. Najbardziej uderzający dla mnie to ten brak klamki od zewnątrz. Pan do nas wejdzie, jeśli go zaprosimy. Jakaż to prawda, a zarazem pokora Jezusa. Nie narzuca się. Niesie światło, chce dać nam Życie, ponieważ KOCHA. Oddał się za nas!
I jeszcze te jabłka… Po łacinie „malum” to jabłko, ale i coś złego. Światło to oświeca!
Bardzo lubię prerafaelityzm. Sama się dziwię, że nie rozpoznałam od pierwszego spojrzenia.
Bardzo Ci dziękuję, Mario :)))
Tak…Pan nie narusza naszej wolności…
Przychodzi w czasie naszych ciemności ze swoim Światłem i puka do naszego serca…A my wybieramy… Co za szacunek do człowieka i podkreślenie ludzkiej godności…
Tylko On może dać prawdziwe ŻYCIE… Tylko ON…
Poczułam, że szczególnie bliska memu sercu jest zwrotka 5.
Zobaczyłam kiedyś obraz, na którym Maria Magdalena obejmuje, płacząc, Krzyż u podstawy. To uczucie, ten widok, zwykle do mnie wraca, kiedy sama adoruję Krzyż…
Dziękuję, Mirello!
Zarośnięte drzwi… Mieszkaniec domu mógł nawet nie wiedzieć, że je posiada! Dom kiedyś był nowy… lub przynajmniej taki był planowany.
Duch wieje kędy chce
To moje ulubione Słowa Pana. Twoja kompozycja obrazu jest bardzo elegancka i ciekawa. Pełne znaczenia pokazania ołtarza… Bardzo mi się całość podoba. Najważniejsze oczywiście Słowo!
Uświadamiam sobie coś oczywistego… Jesteśmy stworzeni na obraz Boga. Jesteśmy osobami, czyli naszym wzorcem jest Osoba. Boga można zasmucić, ucieszyć… Nie tylko w ludzkiej naturze, którą znamy niedoskonale, bo nasza jest zraniona przez grzech. Pan przekracza nas nieskończenie, ale przez podobieństwo Jego jakie jest zawarte w naszym stworzeniu możemy Go rozumieć, kochać, współpracować, nawet współbrzmieć:) Moje medytacje są w harmonii z Twoim postem. Wcale się się zdziwię, jak okaże się, że inni tez słyszeli od Ducha harmonizujące treści:). Pan mówi do nas jak do rodziny:)
Nie ma większego poczucia wspólnoty, niż wtedy kiedy cieszymy się razem, śmiejemy, wzruszamy, rozpaczamy…wszystkie te uczucia stanowią o naszym człowieczeństwie. Bóg nie wystraszył się ludzkiej emocjonalności, ba, w końcu stworzył człowieka na swoje podobieństwo, Tomaszu:)) Bóg nie zstąpił z Nieba jako „gotowy produkt”. Narodził się, wzrastał „w mądrości, w latach i w łasce”
Odczuwał głód, zimno, kochał, płakał…I w boski sposób uzdrawiał ciała i dusze ludzkie poprzez cuda.
Wszystko z miłości do człowieka
Uwielbiam ciepłe morza:) Tu jeszcze miasto z zabytkami i historią:) Dziękuję Mario za możliwość zwiedzenia:) Może da Pan kiedyś fizycznie odwiedzić:)
Jezus mówi do Łazarza: „Przyjacielu zamieńmy się miejscami” – tym zdaniem zakończyła się dzisiejsza homilia w moim kościele… Było coś wstrząsającego w tych słowach…
I ja dziękuję Mario, za przywołanie wspomnień. Kiedy synowie byli młodsi, Chorwacja z ciepłym morzem była naszym ukochanym celem:)) Dubrownik jest piękny:) Pamiętam upalny spacer w słońcu na murach obronnych…średni syn, wówczas sześciolatek, zbuntował się i nie chciał iść dalej…jedyną wodą w zasięgu, była Jamnica:)) z powodu gorąca kompletnie nie czuliśmy jej słonego smaku:)))
W moim kościele, pieśń ta pojawia się po V Niedzieli Wielkiego Postu, w momencie zakrycia krzyży fioletowym suknem. To nieodmienny znak, że rozważania męki Jezusa są najważniejsze. Opowieść o pasji jest szczegółowa, nie pomija żadnych cierpień i zniewag Jezusa. Zawołania w każdej zwrotce „Ach Jezu…” mają dla mnie wydźwięk osobisty…przenikają moje serce…
Bardzo cenię Antoninę Krzysztoń za czysty głos, skromność śpiewania…artystka nie pokazuje siebie poprzez swój cudowny śpiew, a pozwala skupić się na muzyce i tekście
Przez wiele lat nie rozumiałam sensu Krzyża, Ofiary i dlaczego Zbawienie musiało przyjść w ten sposób, a nie w inny…
Zrozumienie przyszło wraz z jednym słowem ‐ Miłość!
Bardzo mi sie podoba sam obraz i ogólny wystrój prezbiterium. Cudowny witraż! Bardzo uzdolnieni artyści i pod natchnieniem Pana chyba przy tym pracowali:)
Dla mnie znamienne jest, że Jezus wzruszył się i zapłakał, widząc łzy Marii i innych. Bóg współodczuwa! Teraz uświadomiłam sobie, że Chrystus pewnie i mnie chce pocieszyć, przytulić, kiedy płaczę…
Wokół natury Jezusa jako Boga i człowieka narosło zwłaszcza w pierwszych wiekach wiele herezji, o czym wspomina KatechizmKK:
http://www.wiara.pewel.org/Herezje.htm
Mnie ciekawiło, jak to czuł i „odkrywał” sam Jezus jako człowiek. Swoją niezwykłość i wolę Ojca. Jako 12‐latek w świątyni wiedział już doskonale! Reszta niech będzie dla nas tajemnicą…
Mario, jak ja Ci dziękuję za te podróże, w które nas zabierasz! 🙂
Sama w życiu niewiele zwiedziłam…
Nawet nie wiedziałam, że Dubrownik ma tak ciekawą historię i zabytki! Fajnie:)
„Ogrodzie Oliwny” to dla mnie jedna z najbardziej poruszających pieśni wielkopostnych.
Kiedy odmawiam Różaniec, nie ma siły, żebym się nie zatrzymała dłużej nad rozważaniem 1‐szej Tajemnicy Bolesnej (Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu). Tak bardzo bogata w treści i często tak bardzo aktualna w moim życiu…
Piękne wykonanie Antoniny Krzysztoń. Dziękuję, Mirello!
Rzucanie kamieni… Bardzo częste w naszej rzeczywistości. Na zdjęciu jest kobieta i faktycznie panie też potrafią być agresywne. Podobno jeśliby wliczyć w agresję domową złe słowa, kobiety trzeba zaliczyć do sprawców przemocy domowej!
Oczywiście sens ewangeliczny jest inny. Każdy spotykany przez nas człowiek, nawet jeśli faktycznie jest winny, powinien być potraktowany z nadzieją na zmianę. Nie z posłaniem w odmęty Piekła…
Pisząc wspomnienia lub pokazując fotografie z jakichkolwiek wyjazdów, sama wracam do tych miejsc i na nowo je przeżywam… I to dzięki Wam mogę tam wracać…
Bardzo dziękuję za tę możliwość 🙂
Dla mnie przeważny fragment Ewangelii…zwłaszcza w kontekście czytania o Zuzannie. Pan chroni niewinną osobę. Pan ratuje osobę całkowicie winną….
Ok, miało być pokutnie i z biciem się w pierś, a wyszło jak zwykle ‐ ewangelicznie:) Pan jest wielki!
Tak, Tomaszu, trzeba się powstrzymać przed rzuceniem choćby małego kamyczka. Postąpić może tak, jak ogrodnik z przypowieści, który chciał uratować nierodzące drzewo figowe (Łk 13, 6‐9)
Tak, Mirello, jak napisałaś „Pan chroni niewinną osobę. Pan ratuje osobę całkowicie winną…” Wezwanie do naśladowania Jezusa wiecznie aktualne!
Dziękuję Wam, Kochani 🙂
Przeszłość, to dziś, ale czasem sporo wcześniej… Wyobrażam sobie podmuch wiatru na twarzy artysty tworzącego te drzwi. . . . Ich świat był jak nasz – normalny. Tylko w Bogu czas przestaje być groźny… Za to można go wypełnić sztuką i wieloma innymi dobrymi czynami:)
Drzwi Gnieźnieńskie widziałam jako nastolatka i zrobiły na mnie spore wrażenie. Ten powiew historii i naszej chrześcijańskiej tożsamości:) Do tego niesamowity kunszt!
Łupienie relikwi jest dla mnie cokolwiek dziwne, ale Pan to osądza… Sama chyba zamieszczę historię pewnego obrazu Matki Bożej „uprowadzonego” z Rzymu dla Polaków:)
„Kantyk trzech młodzieńców w piecu ognistym” to dla mnie jadna z najpiękniejszych pieśni Starego Testamentu. Lubię ją śpiewać. Bóg ich uratował, bo Mu zawierzyli i błogosławili 🙂
To malowidło, które przedstawiłaś, Mirello, pochodzi z pierwszych wieków. Zarówno wtedy, jak i teraz, prawdziwi chrześcijanie są jak ci młodzieńcy. Otacza nas zewsząd zło, chcą nas wyplenić, ale chodzimy w takiej „banieczce” chroniącej przed ogniem, utworzonej przez Zbawiciela. Pan naszą nadzieją i mocą!
Oczywiście wielu poświęca ziemskie życie w obronie wiary, niech więc krew męczenników będzie posiewem dla nowych chrześcijan (Tertulian).
Do salki katechetycznej obok katedry gnieźnieńskiej chodziłam kiedyś na lekcje religii… i św. Wojciech w swojej srebrnej trumnie i te Drzwi, no i Katedra (kiedyś moja parafia) – towarzyszyły mi w latach średniej szkoły… Jestem bardzo uczuciowo związana z tym miejscem…
Kolejna pieśń pasyjna. Pełna uwielbienia dla Ukrzyżowanego, ale nie po to, by tworzyć kult cierpienia, ale by czcić Rany, ich sens i znaczenie..przez te Rany obejmuje nas Boskie Miłosierdzie, a śmierć Jezusa daje usprawiedliwienie grzechów i pociąga do Nieba.
Święta Faustyna w swoim Dzienniczku opisuje swoją modlitwę przed Najświętszym Sakramentem, kiedy pozdrawiała pięć ran Pana Jezusa, przy każdym pozdrowieniu rany [czuła], jak strumień łaski tryska w [jej] duszę (Dzienniczek 1337).
Pięknie dziękuję, zwłaszcza za anegdotę:)))
Zawsze zachwyca mnie pomysłowość Pana Boga, troska, miłość do człowieka:))) Nie zostawił nas samych, bo słabi jesteśmy…dał Tchnienie tchnień, Siłę sił. Pocieszyciela:)))
Ciekawe, że do niedawna Trzecia Osoba Trójcy była przez wielu traktowana jako „dodatek”, a przecież to Duch Święty jest najbliżej nas, działa w nas, bez Niego człowiek nie mógłby ani się modlić, ani nic dobrego zrobić :))
Dziedzictwo… Ta pieśń to Dar od naszych przodków.. Dar zakorzenienia w Bogu… Król, który nas przyjmuje, otwiera swój dom. Cena jego gościnności ogromna…
Bez modlitwy nie ma bycia z Bogiem – Jednym w trzech Osobach! Nie jest się rybą, kiedy się nie pływa w wodzie:)
Bycie z Panem to Miłości tchnienie… Nie da się prawdziwie żyć, jeśli się nie oddycha :))
Jestem pełen podziwu dla dzieła i artysty. Żyj sobie zwyczajnie bez sławy. Pracował dla dobrych ludzi, więc chyba nie bywał głodny…
Bardzo chciałbym by dział żył:) Tyle piękna w kobiecości i tyle zła udało się wnieść Piekłu na świat pod pozorem praw kobiet…
Zawitaj, Ukrzyżowany, zawsze w mym sercu wyczekiwany…
Twa Krew mnie obmywa, z mymi łzami się miesza i po policzkach spływa…
Takie konstrukcje zachwycają mnie kunsztem i pomysłowością. Ołtarz w ten sposób pomyślany, żeby różne odsłony dopasować do czasu liturgicznego:)
Ciało Jezusa okrutnie umęczone… Pan tak za nas cierpiał!!
Piękna galeria:) Kopia faktycznie doskonała. Ciekawe jaką techniką pracował artysta. Każdy kościół jest domem:) Patrząc na zdjęcia tak właśnie się poczułem. Jak w domu:)
Niestety nie udało się znaleźć więcej informacji o tej kopii Piety…. tez czuję niedosyt…
A atmosfera kościoła rzeczywiście ma w sobie coś domowego… Tak jak piszesz Tomaszu „Każdy kościół jest domem:)”, bo każdy jest naszego Ojca czyli też nasz :))
Pingback: Kościół Matki Boskiej Bolesnej w Poznaniu – Perły świetlne
Podoba mi się bryła kościoła, jest bardzo ciekawa:)
Pieta ‐ myślę, że mistrzowsko odtworzona! Wymowne jest, jakie postacie zostały zostały umieszczone po bokach: Jan, uczeń umiłowany i Maria Magdalena. Oni oboje byli pod Krzyżem Chrystusa wraz z Jego Matką.
Magdalena płacze, Maryja emanuje spokojem…
Wnętrze kościoła jest przytulne:)
Mario, dziękuję serdecznie za ten wpis :))
Karol de Foucauld twierdził, że człowiek nigdy nie może upaść tak nisko, żeby Jezus nie był niżej od niego…Chrystus dobrowolnie zszedł do otchłani, ponieważ nie uznał tego co posiada, za niezbywalne dobro. Istniał On w postaci Boga, jednak nie skorzystał z tej sposobności
o. Augustyn Pelanowski, fragment
„On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej.” (Flp 2, 6‐8)
Jakoś przez ten Twitter nabrałam nawyku cytowania Słowa…
Piękny wiersz i piękną polszczyzną o nim opowiedziałaś:) Dziękuję Puello:)
Cyprian Kamil Norwid ‐ prawdziwy chrześcijański polski wieszcz! To, że żył skromnie i odszedł niezauważalnie jeszcze jego niezwykłość podkreśla…
Nie wiem, czy będę na głosowaniu, ale z tego, co widzę….. Wielki Czwartek ‐ Tomasz!
Jeżeli chodzi o obraz na Wielki Czwartek to też obstawiam propozycję Tomasza 🙂
Rzeka jako symbol oczyszczenia?…
Może oczyszczenia, może drogi naszego życia…
Oczyszczenia, ciekawe… Faktycznie, w naszym pokornym niesieniu krzyża ku Bramie Wieczności w jakiś sposób Pan nas obmywa!:)
Rzeka to życie…chrzest jako obmycie i oczyszczenie…Jezus jest źródłem życia
Od dziś obrazy można umieszczać w komentarzach. (Tak naprawdę można było wcześniej jak ktoś znał HTML) wystarczy dać adres i sam zamieni się w w zdjęcie – 400px.
Przykład
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/6/63/Cefal%C3%B9_Pantocrator_retouched.jpg
Czasem w modlitwie przychodzi mi spontaniczna prośba do Jezusa, by ukrył mnie w Swych Ranach. Wiersz siostry Rut uświadomił mi, że nie wystarczy się ukryć, bo to jest jakaś forma ucieczki, ale, że trzeba się wszczepić! Tylko wtedy będę prawdziwie trwać w winnym krzewie i będę złączona z mym Panem… W cierpieniu i życiu…
Dziękuję, Mirello:)
A jednak mam czasami poczucie, że Bóg mnie opuścił, że zostawił mnie samej sobie…. I wtedy czepiam się Jego burty i proszę: Niechaj mnie nurt wody nie porwie, niech nie pochłonie mnie głębia… I piszę do Niego list… I za jakiś czas otrzymuję odpowiedź…
🙂
Jestem absolutnie słaba, bez silnej ręki Boga upadam…nieprawdopodobna jest miłość Boga do mnie…kiedy patrzę wstecz, to widzę, że On, Wszechmogący, Wszechwiedzący, zawsze mnie szuka, nie odtrąca, przebacza, ale też dyscyplinuje, wskazuje co jest dla mnie najlepsze. Odkąd słowa codziennej modlitwy nie są tylko echem, wola Pana rządzi moim życiem
Parę lat temu byłam w kłopotliwej sytuacji. Sprawa poważna, denerwująca, a ja nie wiedziałam, jak postąpić. Opowiedziałam o tym na konwiwencji. Jeden z katechistów, szczerze zdumiony, zapytał: „Czy ty naprawdę sądzisz, że Bóg myśli ‹‹Iza, radź sobie sama›› i cię tak zostawi??” Posłuchałam go i dałam się prowadzić Panu. Sprawa miała dobry finał, choć nie taki, jak ja sobie wyobrażałam. Bóg wie lepiej 🙂
Od tamtego czasu, pomimo zwątpień i lęków, uczę się wszystko zawierzać Panu, a On mnie dźwiga z upadków, wlewa pokój w serce, prowadzi… Oczywiście też karci, kiedy coś robię źle, ale to mnie właśnie uczy Jego mądrości i pokazuje Jego wolę. Wszystko, co Bóg robi, jest dla naszego dobra, bo On jest czystą Miłością.
Wydaje się, że sprawy najbardziej święte i trudne wymagają takiej właśnie muzyki. Bardzo piękna…
Uświadomiłem sobie dziś mocno, co o ludzkiej cywilizacji Krzyż mówi. Jak Go potraktowaliśmy… Ojciec nie mógł odsunąć od Syna Kielicha. Nie było innego sposobu na Zbawienie. Mimo wszystko tyle osób pozostaje w niewoli ciemności.
Medytacja Krzyża…
Co za uczta:) Sztuka pełna sensu i wiary:) Patrząc na te obrazy myślę jaka może być cywilizacja Ducha na Ziemi:)
Piękne, przejmujące… Cudowne tło muzyczne do rozważań i modlitwy…
Dziękuję, Mirello!
Tomaszu, wiele lat musiało upłynąć, zanim zrozumiałam, dlaczego konieczna była właśnie Ofiara Krzyża dla naszego wyzwolenia z grzechu i dlaczego Bóg w inny sposób nie chciał tego zrobić…
Odkupienie zdrajcy (my, ludzkość) wymagała Najwyżej Ofiary… Ofiary Miłości…
W świetle tego utworu jeszcze bardziej nie rozumiem, dlaczego wiele osób, nawet ochrzczonych, odrzuca Krzyż jako symbol chrześcijaństwa…
Niektórzy na serio chcieliby ZASTĄPIĆ go rybą. Co gorsza, uważają krzyż za symbol śmierci, a nie Życia!
Kompletne niezrozumienie…
Celowo dobrałam obrazy z różnych epok i w różnych stylach malowane. Natchnienie artystów jest ponadczasowe! Myślę, że sam Duch ich prowadził…
Zagłębienie się w Słowie, mając obraz przed oczami ‐ uwielbiam :))
Tak Panie… wieki mijają a Ty nieprzerwanie Królujesz i Górujesz ponad światem…. Nasze oczy pełne cierpienia i lęku, patrzą ciągle w Twoją stronę… jesteś dla nas Miłością i Nadzieją… jesteś naszą Siłą….
Wspaniała obietnica i nawet można kosztować jej na Ziemi … Jeszcze nie tak jakbyśmy pragnęli. Zbawienie świata zależało od Jezusa. Mógł do nas nie przyjść…
Podchodziłaś blisko do aligatorów:), a może krokodyli? Bałbym się …Ogromne potwory:) Ciekawy świat:) Dziękuję MArio, za fajną galerię. 🙂
Kiedy Pan przebaczył mi, jeszcze długo rozczulałam się nad sobą…zresztą wspomnienie przeszłości uwierało pamięć. Pan miał dużo pracy ze mną:))) zanim dotarło do świadomości, do serca, do mojego jestestwa, że tylko On, jest tu i teraz, mój Osobisty Jezus*, Zbawiciel, i nikt inny nie jest w stanie Go zastąpić
*Personal Jesus (DM)
Twój własny, osobisty Jezus
Ktoś, kto słyszy twoje modlitwy
Ktoś, kto się troszczy
Twój własny, osobisty Jezus
Ktoś, kto słyszy twoje modlitwy
Ktoś, kto jest przy tobie
Czujesz się obco,
I jesteś wszędzie sam
Z krwi i kości
Przy telefonie
Zbawię cię
Podnieś słuchawkę
A sprawię, że uwierzysz
Wiesz, że łatwo wybaczam
Sięgnij po wiarę i dotknij jej
Twój własny, osobisty Jezus
Sięgnij po wiarę i dotknij jej
Wiersz do poezji Ducha:) A rzeczywistość z Bogiem, niesamowita! Jak biedni są Ci nieznający…
Egzotycznie i tak cieplutko się zrobiło :)) Dziękuję, Mario 🙂
Podoba mi się taka galeria wypieków:) Dostajemy chleb ziemski razem z poezją Ducha o chlebie życia wiecznego:)
Mój patron… Było bierzmowanie, a ja byłem niedowiarkiem. Jakbym usłyszał głos: Weź Tomasza, on też taki niedowiarek, niech się męczy. Uznałem to za świetny dowcip i … wybrałem to imię. Minęły lata i Pan doprowadził mnie do wiary i teraz jak Tomasz mu służę (nieużytecznie)! Zadziwia mnie Tomasz. Kochał Jezusa. Był gotowy za niego umrzeć, a jednocześnie był taki nieufny i ostrożny. Tylko jak uwierzył, to dotarł aż do Indii. 🙂 Lubię Tomasza i codziennie proszę go o modlitwę:)
Ileż mu zawdzięczamy. Choćby Bóstwo Jezusa potwierdzone. Tomasz powiedział Jezusowi: „Pan mój i Bóg mój”, a Jezus to pochwalił! Lub „Kto mnie widzi, widzi i Ojca” Cudowne Słowa dzięki niemu wypowiedziane.
Ps. Kiedyś nazywałem go niewiernym Tomaszem. Teraz z niedowierzaniem przeczytałem niewierny w tytule … Jakoś dla mnie przestał być niewierny. Niedowiarek, ale niewierność to co innego:)
Cieszę się, że Pana daje Ci tak piękne odczucie Nieba:) Radosne jest być z Panem już teraz i mieć nadzieję na Pełnię w jego Domu.
Teologicznie wydaje mi się, że nie musi tak być, że Pan nas kocha bardziej od aniołów. Grzech Aniołów mógł być po prostu inny. Wybór dokonany przy pełnym? poznaniu Boga. Coś podobnego do grzechu przeciwko Duchowi Świętemu. Wtedy odkupienie jest po prostu niemożliwe, bo nie ma skruchy. Oczywiście to głośne myślenie dziecka w Królestwie:) Pan zna rzeczywistość:)
Oglądałam kiedyś film o św. Tomaszu. W pamięci utkwiły mi szczególnie fragmenty obejmujące ucieczkę, kiedy pojmano Jezusa, przerażenie, rozpacz, próby wyparcia, zapomnienia, tęsknota… zdziwienie, promyk nadziei i niedowierzanie, gdy dowiedział się, że inni widzieli Zmartwychwstałego… No i ta słynna scena… Przeogromna radość ‐ „Pan mój i Bóg mój”!
W pieśni „Pośrodku wielkiego tłumu”, opowiadającej o uzdrowieniu kobiety cierpiącej na krwotok, która po kryjomu, ale z wiarą dotknęła szaty Chrystusa, padają też słowa: „Jeśli chcesz dotknąć Jezusa, możesz dotykać Go wiarą.”
To naprawdę cudowne doświadczenie :))
Pisałam to wczoraj pod wpływem impulsu, Tomaszu:) Chyba nawet się nie zastanawiałam, co to znaczy „ukochać”, ale czułam, że miłość należy rozumieć jako poświęcenie.
” Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.” (J 13, 15) Tak powiedział Jezus… i umarł za nas, gładząc największy grzech ludzkości. On, Bóg! Sam się za nas wydał. Ukochał…
Kiedyś się zastanawiałam, czy możliwy jest powrót upadłych aniołów do Pana. Czy w ogóle możliwa jest skrucha u istoty, która w pełni świadomie, bo znając Boga, wyparła się Go w swojej pysze. Nie nam to wiedzieć…
Pan kocha swoje stworzenia, a więc i Aniołów:) Obiektywnie są istotami doskonalszymi od nas… ale to człowiekowi Bóg okazał Miłosierdzie 🙂
Lubię czytać Żydów mesjańskich, słuchać ich pieśni. Dlaczego o nich? Bo oni stale zadają to pytanie! W przenośni lub dosłownie. Oczekują powrotu Pana do Jerozolimy i tysiącletniego Królestwa. To inna niż nasza interpretacja Apokalipsy. Dosłowna, a nie alegoryczna. W obu Pan wraca do nas! To najważniejsze.
Czas… Ojciec Niebieski wie o nim wszystko. My możemy zaufać:) Choć odrobinę wskazówek otrzymujemy!
Taki sen o miłości jaki wyśpiewuje Michael musi skończyć się źle lub … być początkiem drogi dojrzewania. Nikt z nas aniołem nie jest. Nikt takiej wizji o sobie u współmałżonka nie wytrzyma! Szokująco może piszę. Zauważyłem, jaką pułapką dla relacji jest idealizowanie drugiej osoby. Na wiele sposobów… Po pierwsze, oznacza to kosmiczne OCZEKIWANIA od innych. Skoro ktoś jest aniołem, to nie może powiedzieć głupoty ani mieć gorszego humoru! Przecież nikt nie potrafi sprostać nawet takim prostym próbom przez dłuższy czas.
Do tego dochodzi widzenie siebie jako dziecka, które ma prawo oczekiwać… Osądzać i oczekiwać! A gdzie współodpowiedzialność?
Wyobrażam sobie czyściec kapłanów na Ziemi. Skoro jesteś sługą Pana to powinieneś i lista się zaczyna:) Chodzić we włosiennicy, zawsze mieć dla mnie czas, odpowiedzieć na wszystkie moje wątpliwości, zawsze mnie kochać , a ja … jestem świecki szaraczek i nic prawie nie muszę:)
Ufff… Ale najważniejsze, że w tej pieśni jest światło miłości. Jeszcze powiedzmy szczerze bardzo niedojrzałej, ale ona jest! Niech więc rośnie i odnajdzie się w Królestwie Bożym:)
Największym problemem jest to kiedy młodzi stają na ślubnym kobiercu i myślą, że to zwieńczenie dzieła…a ciężka praca dopiero przed nimi. Miłość to zadanie, wymaga pielęgnacji i opieki, nie wolno dopuścić by wrosły w nią chwasty. Zgadzam się, że idealizowanie drugiego człowieka w małżeństwie stwarza wiele zagrożeń. Kiedy umiera we mnie moje egoistyczne ja, powstaje miejsce na pełną miłość…
A jednak przekornie, Tomaszu, dobrze jest wiedzieć, że jestem jedyna w życiu mojego męża:))) Jeśli jest we mnie Pan, to mój mąż ma szansę spotkać Boga w życiu i zostać uratowanym:)))
Tak Mirello, małżeństwo to ciężka praca…Bo im dłużej małżonkowie z sobą żyją, tym wyraźniej każde z nich doświadcza słabości i granic swojego partnera… A budowanie wspólnoty tych dwojga, jakże różnych osób, wymaga świadomości potrzeb drugiego, ich zrozumienia, godzenia się z nimi, wielkiej cierpliwości i ciągłego przebaczania…
Bo im bardziej małżonkowie pozwolą jeden drugiemu być w pełni sobą, być wolnymi w tym związku, tym głębsza więź i większa radość tej relacji…
Gdzieś przeczytałam kiedyś : małżeństwo nie może być podporządkowane samowoli człowieka, lecz jego samowola musi się poddać małżeństwu….
Uważam, że nauka kościoła, prowadząca młodą parę od zakochania do małżeństwa i potem, mimo różnych trudności, wymagań i ograniczeń, powoduje budowanie głębokiej miłości i oddania a w konsekwencji prowadzi do ostatecznego spotkania kiedyś z Bogiem….
Tak Mario! Im więcej wyrzeczenia się samego siebie, tym więcej przestrzeni dla Miłości…tak wiele osób nigdy nie dochodzi w małżeństwie do poświęcenia siebie…człowiek który nie rozumie ofiary Jezusa na Krzyżu, nie pojmie istoty współ-bycia….
Ile razy te Słowa były dla mnie pomocą… To jedno z największych zaskoczeń dla mnie po odzyskaniu wiary, że Bóg naprawdę potrafi pomagać na tym świecie zagubionym ludziom. Mnie pomógł w sposób nadzwyczajny i daję temu świadectwo. 🙂
A tu ten psalm po hebrajsku Psalm – youtube
Tomaszu, słuchałam tej hebrajskiej wersji, bo dałeś też link na TT:) Bardzo przejmujący głos
Mi ten Psalm wciąż i na okrągło pomaga, kiedy choć trochę duch mój zaczyna słabnąć…
Jak wielka jest Miłość Boga do nas!
Nie wnikałam w interpretację NT przez Żydów mesjańskich, ale to faktycznie logiczne. Skoro uwierzyli w Jezusa jako Mesjasza, a pozostają przy kultywowaniu swej tradycji, to mogą oczekiwać Pana fizycznie w Jerozolimie…
Ciągle mam wrażenie, że ludzie próbują „wydrzeć część potęgi Boga”, jak to obrazoburczo cokolwiek, wykrzykiwał Gustaw‐Konrad w „Dziadach cz.3” Mickiewicza.
Pan daje jednak częściowe poznanie duszom, które w Nim trwają…
Mnie rozłożył na łopatki biskup Miziołek przemawiający do kropidła, jak do mikrofonu :))
Sama byłam świadkiem, jak księża „gotowali się” w czasie Liturgii, a niestety czasem przyczyną, ale o tym sza.. 😉
Potwierdzam! Świadectwa braci w Panu bardzo mnie wzmacniają 🙂
Tak Puello… ciągle wołam: Boże, mój Boże szukam Ciebie i pragnie Ciebie moja dusza…..
Na Ziemi jesteśmy tylko przez chwilę. Zadziwiające, jak udaje się ludziom o tym zapominać. Tak naprawdę zastanowienie się nad rzeczywistością powinno być pierwszym co robimy. A tymczasem …
Dla mnie obrazem wiecznej ojczyzny jest Dom Ojca z przypowieści o Synu Marnotrawnym.
Tworzy Go Miłość Ojca cierpliwa dla obydwojga synów.
Trafne spostrzeżenie…prawdziwy Dom Ojca to Miłość Ojca, cierpliwa i ciepła dla obu synów…oczekująca i wybaczająca…
Jak łatwo można Jej doświadczyć a jak trudno chcieć Ją zrozumieć…
Fascynujące pytanie… Widzimy czytelnika Słowa, który czyta i nie rozumie, a chciałby! Co robi Pan? Wysyła mu pomoc. I to chyba jest klucz do odpowiedzi. Pan chcącemu wyjaśnia Pismo sam przez Ducha i przez Kościół. Nie mniej nadal możemy źle coś pojąć. Przykładem były niesłuszne interpretacje umożliwiające proces Galileusza. Osobiście wiem, że czas spędzony z Panem i Słowem jego daje zapisanie Słowa w sercu. Często wiem co mówi Słowo na jakiś temat i tylko wystarczy poszukać odpowiedniego wersetu komputerowo:)
Wielkie wewnętrzne światło…
Znam ten wizerunek Matki Bożej z Dzieciątkiem!
W bardziej barokowej wersji jest w Sanktuarium Domaniewickim jako Matka Boża Pocieszycielka Strapionych, ew. Matka Pięknej Miłości
http://mbdomaniewice.republika.pl/strony/hist1.htm
Niesamowite… kopia kopii i kult się rozszerza… Chwała Panu!
Dziękuję, Włodku:)
Teraz Niebo dla mnie to przestrzeń w takim wymiarze, którego nie potrafię sobie wyobrazić 🙂
Ale jest to Dom Ojca i z Bogiem się tam stale przebywa, blisko…
Czy można sobie wyobrazić większe szczęście?
Bez tego Chleba tracę siły… fizyczne i duchowe…
Jezus prawdziwie karmi nas swoim Ciałem na życie wieczne, ale i tu, na ziemi, Eucharystią się sycimy 🙂
Oczywiście ja też musiałam swoje przejść, by zrozumieć, poczuć i uwierzyć…
Duch Święty prowadzi Kościół i tych, którzy tego chcą…
Dlatego wierzę, że wszelkie złe interpretacje są korygowane. Po owocach można poznać…
Jak słusznie zauważyłeś w tweecie na TT, Tomaszu, potrzebna jeszcze POKORA do przyjęcia Słowa Bożego!
… lecz ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą.
(Ks. Izajasza 40:31, Biblia Tysiąclecia)
http://perlyswietlne.net/wp-content/uploads/2017/05/runner.jpg
Piękny obraz:))) Nikt nie wie, jak wyglądała Maryja…często twórcy obrazów przedstawiali kobiety bliskie sercu, jako Matkę Boga…
Ja też dziękuję Włodku:))) i mam nadzieję, że będziesz często dzielił się z nami swoimi zachwytami:))
Kiedyś powiedziałem do Jezusa : Panie Ty nazywasz siebie Dobrym Pasterzem, a ja jestem Twoją owcą, więc MUSISZ się mną zająć.
Zrobił to! Doświadczam jego opieki już wiele lat i On naprawdę jest Drogą, Prawdą i Życiem 🙂
Banalne mogą wydawać się stwierdzenia, że człowiek nie może żyć bez miłości. Nie może, nawet kiedy wielu zaprzecza tej tezie, ubiera się w szaty sceptycyzmu, sarkazmu, obojętności. Te uczucia pozwalają żyć bez miłości, choć człowiek usycha…Umiera tu i teraz. Ale kiedy wypiera się Miłości pochodzącej od Boga, nie tylko nie istnieje prawdziwie teraz, ale nie ma szans na istnienie w Niej na zawsze.
Puello…piękny fragment Pieśni nad pieśniami…być czyjąś własnością, bo jest się kochanym i kocha się, nie może być niewolą…to pełnia wolności:))
Słowa wypowiedziane do Apostołow wciąż trwają. Możemy je usłyszeć trwając w Słowie, a Pan daje siebie wierzącym w jego imię…
Niesamowite i nic o tym nie widzialem:) Dziekuję Mario, że zabrałaś mnie w to miejsce:)
Jak ważne Słowa… Intencje Boga jasno wypowiedziane. Zycie w obfitości. Pomyśleć, że przez uwierzenie w kłamstwa złego o Bogu ludzkość cierpi od tysięcy lat. Więcej, wielu z nas nadal w nie wierzy, pomimo Krzyża!
Pingback: Ja przyszedłem po to, aby /owce/ miały życie i miały je w obfitości. – Perły świetlne
Wszystko co napisałaś Puello to prawda… tylko w miłości z wzajemnością rozkwita kobieta, promieniuje radością, fascynuje innych… i to wszystko zapisane jest w oczach i całej osobowości zakochanej kobiety… Miłość w relacji nie przychodzi sama, doskonali się i rozwija w miarę poznawania się, dojrzewa…
Uważam, że gwarantem miłości bezinteresownej, miłości dającej prawdziwą wolność, która nie rani a daje nowe inne życie, jest tylko Jezus Chrystus… Proszę Boga o taką Miłość, bo ona wystarczy za wszystko…
Tak! Jezus kobietom przywraca ich prawo do bycia kochaną czystą i wierną miłością.:) Dzisiejsze feministki sobie wyobrażają spełnienie we władzy, pieniądzach i żądaniach … Ale miłości w tym NIE MA.
Cudowne niebo, morze i trudna historia: okupacja, wojna i choroby. W tym wszystkim historie ludzkie. Ludzi, których spotkamy w Niebie!
Dziękuję Mario za wzięcie mnie na wycieczkę w tak ciekawe i piękne miejsce.
Jezu jesteś Bramą, którą często omijamy w naszej drodze życiowej, wybierając inne wygodniejsze, przyjemniejsze… Ciągle zapominamy, że to tylko chwila i świat o nas zapomni…
Dziękujemy, że nas ciągle wyszukujesz w zapętlonym naszym życiu; że nas nawracasz, abyśmy mogli wejść Bramą, którą dla nas przygotowałeś …
:)))
Nigdy nie byłam niewierzącą…ale wiara moja była bardzo letnia…powierzchowna…W ogóle nie postrzegałam miłości i małżeństwa w powiązaniu z Bogiem. To smutny wniosek. Ale Pan odnalazł mnie, pokazał jak bardzo mnie kocha i jak ja mogę w tej nowej rzeczywistości być z moim mężem.
Odrzucenie miłości przez nieprzyjęcie zbawienia czy przez formalne przyjęcie zbawienia bez wdzięczności i miłości do Jezusa? Rozumiem, że to drugie raczej…
Ta modlitwa i muzyka – coś niesamowicie pięknego. Oj, najwyraźniej Pan mnie woła…
Niesamowicie bogate wnętrze… Piękna galeria:) Dziękuję Mario. Ps. Ileż życia jest w Kościele, że nawet w wiosce powstał tak dopracowany kościół.
Kochana dziewczyna… Tak ją odczytuję pomimo dystansu czasu i przestrzeni… Była gotowa zginąć byle Polska była wolna od terroru rosyjskich komunistów.
Znajomy ksiądz opowiadał, że będąc w górach, wiele razy próbował sprawdzić, czy stado owiec zareaguje na jego głos. Nie dało się!
Owce szły tylko za swoim bacą 🙂
Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo: mężczyznę i kobietę.
Tak więc przedstawiciele obu płci, jedynie żyjąc w Panu, odkrywają swoje prawdziwe ja, swoje powołanie i dary 🙂
Bardzo ciekawie opowiadasz historie, Mario! Do tego super zdjęcia :))
Poczułam się, jakbym tem była i żyła życiem tamtych ludzi.
Faktycznie, przez tysiąclecia trędowaci byli izolowani od społeczeństwa. Mieli szczęście, jeśli w ogóle ktoś o nich dbał…
Obiektywnie patrząc, odrzucenie Miłości jest zaskakujące i niewiarygodne! Bo jak można nie przyjąć i nie odpowiedzieć na tak wielki Dar?
Człowiek jednak jest skażony grzechem, za bardzo żyje światem… dlatego tak wielu kompletnie nie rozumie tej Miłości…
Piękne miejsce… Ku chwale Pana i Jego Matki!
Szukałam tych aniołów na piszczałkach i jakoś nie znalazłam 🙂
Czasem w trakcie modlitwy błagam spontanicznie Pana, aby zrobił ze mnie swoje narzędzie, bo tego pragnie moja dusza.
Ciało jednak jest słabe, więc od razu i o siły proszę…
Im bardziej jestem otwarta i pozwalam się prowadzić, tym owoce lepsze, w byciu narzędziem też 🙂
Nie znałam postaci s.Marii Eligii. Alicjo, dziękuję za ten wpis i bardzo ciekawy filmik 🙂
Fascynujące jest to, że Leopoldyna Stawecka zawsze szła za głosem serca i gdy odkryła w sobie powołanie, nie wahała się zrezygnować z kariery i wstąpiła do zakonu… by być z Oblubieńcem…
Polska jest pełna znaków wiary dawnych pokoleń. Zróbmy wszystko, by dar życia duchowego nadal miał wielu posiadaczy w naszym kraju! Polichromie surowe i pełne treści jednocześnie:)
Jezus jest również zwany Słowem. Bo tak jak Duch przemawia do naszych dusz, tak Jezus przemawiał werbalnie jako Człowiek. A Obie te Osoby są głosem Ojca. Bóg w Trójcy Jedyny!
Nie jestem teologiem i jeszcze w coś się zaplączę, więc tak zakończę: Sluchajmy Pana! :))
Przedziwne malowidła, widać, że średniowieczne. Dobrze, że nikt z konserwatorów na przestrzeni wieków nie próbował ich specjalnie unowocześnić:)
Takie miejsca mają w sobie niesamowity klimat…
Piękne te modlitwy Puello… muszę je skopiować….
Kiedyś prosiłam Pana, abym była ołówkiem w Jego dłoni…
Odrzucenie Miłości….Tylko w Miłości człowiek może doświadczyć namiastkę szczęścia wiecznego tutaj na ziemi… Któż z nas nie pragnie szczęścia…
Ukrzyżowany Bóg – taki przekaz niesie dzieło sztuki, krucyfiks. Może dlatego Pan uczynił z niego naczynie dla swojego miłosierdzia dane ludziom. Podobnie powiedział o obrazie Miłosierdzia do Faustyny. Śmierć pod stopami Jezusa… Jak znak, że została pokonana:) Tak odczytuję sens.
Ogromna machina kłamstwa…aborcja to wybór, eutanazja to śmierć na życzenie…smutne…
Wystarczy słuchać… wystarczy…słuchać
Wszystkie gesty, działania, myśli, odkąd jestem w Panu, nakierowane są na dawanie…niepojęte jak mogłam być zamknięta wcześniej…Miłosierdzie Jego jest niezmierzone, obmywa grzech, podnosi z dna, leczy…
Kiedy dotarło do mnie, że Pan jest naprawdę, poprosiłem Go o opiekę nad moim życiem… Naprawdę, Bóg jest dobry! Wiem, bo już wiele lat minęło, ale wieczność dopiero przede mną:)
Dokładnie walki z Bogiem chcą planujący ” śmierć chrześcijaństwa”. Wystawiający ludziom zamiast Ewangelii prawo do grzechu! Ale w tym nie ma szczęścia, nie ma miłości i nie ma dobrej wieczności… Dobrze wiedzieć, że to wszystko jest daremne i Królestwo Jezusa przyjdzie na wieczność:)
Wielka rzecz i radość, być błogosławionym przez Pana, co stworzył Niebo i Ziemię! Ps. Wydawałoby się zwykły widok, a tyle w nim gracji i łagodnego piękna 🙂
Prawdziwy głos z Nieba o sprawach aktualnych, to niesamowicie cenna pomoc. Fałszywy – utrapienie. Fatima przeszła próbę czasu i stale mówi do nas…
Jak tu nie lubić Teresy z Lisieux:) Dziękuję, że pokazałaś mi jej piękny wiersz:) Jestem przekonany, ze Teresa pomoże nam z Nieba czynić rzeczy piękne i potrzebne.
Prawda o burzach… Oddane Panu lub prowadzące do niego dają wzrost. Takie mam doświadczenie…
Kiedy patrzę na ten Krucyfiks i Zbawiciela na nim, odczuwam pokój, ciepło, wszechogarniającą Miłość… i tchnienie minionych wieków. Tyle modlitw, tyle ludzkiego zawierzenia Panu, tyle wdzięczności…
Z kolei czaszka pod Krzyżem kojarzy mi się z Golgotą (wzgórze czaszki) po prostu, ale Tomasza tłumaczenie też mi się podoba.
Już jakiś czas temu poczułam, co to znaczy głód Słowa i że ono naprawdę karmi! 🙂
Teraz i na życie wieczne…
Ciężką próbę przeszły dzieci z Fatimy w swoich czasach, przekazując orędzie, ale wytrwały! Otuliła je kochająca Matka, Duch wspierał. Prawdziwi święci 🙂
Orędzie jakże aktualne nadal…
Maryja prowadzi nas do Jezusa. Gdy śpiewam pewną pieśń, całe serce wkładam w słowa „i naucz nas kochać Twego Syna, tak jak Go kochałaś Ty”.
Jeśli nas tak boli brak jedności w Kościele, spory, schizmy, próby „pisania Ewangelii na nowo”, to jak to musi boleć Głowę, czyli Jezusa Chrystusa. To Jego Ciało jest rozdzierane…
Rada św. Pawła:
„A zatem zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani do jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który [jest i działa] ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.” (Ef 4, 1‐6)
Wow, mocne uderzenie! Faktycznie burza czasem niezbędna, pod warunkiem, że i deszcz popada:)
I pamiętajmy, że po nocy nastaje dzień, a po burzy spokój…
Oczy i twarz Jezusa na tym obrazie mówią wszystko… odkrywają głębię tej Miłości.
Nadziwic się nie mogę, jak ludzie wypaczają pojęcie „kochać” i jak zapominają, że kochać Boga, to być wiernym przykazaniom, Słowu…
Wierność przykazaniom umożliwia miłości Pana dostęp do nas. Wynika z tego wezwania jasno, że ich nieprzestrzeganie jako postawa powoduje wypadnięcie, wyjście z miłości Boga
Znosząc siebie nawzajem w miłości – ten werset zwrócił moją uwagę, kiedy jeszcze wspólnota chrześcijan wydawała mi się rajem prawie. Bliżej się poznając zawsze jednak odkrywamy kolce… Do Nieba jeszcze za wcześnie:)
Święte, więc już czyste i Boże… Tylko w Duchu możliwe. Uświadomiła mi ta modlitwa gigantyczny dystans świata i życia w Bogu.
Duch Święty ofiarowany nam przez Jezusa. Uczniowie musieli na niego czekać, zlęknieni, niepewni, osamotnieni…A kiedy przyszedł, ogarnął ich i porwał. Są tacy, którzy mówią „Bajdy”…A On dotyka i uświęca mnie codziennie, daje siłę i natchnienie, budzi moją świętość.
Niesamowite bogactwo formy:) Cudowne, że świątynia jest żywa do dzisiaj i nie mamy francuskiej katastrofy. Twoja galeria Mirello pozwoliła mi na luksusowe zwiedzanie kościoła i na podróż w czasie… Przemijamy, ale starosta Opaliński i biskup Pstrokoński pozostawili trwały ślad na polskiej ziemi. 🙂
Te obrazy są takie ciepłe i żywe! Coś niesamowitego. Noc w muzeum 🙂 Brzmi ciekawie i trochę groźnie:) Każdy z osobna zasługuje na własny post:)
Rzeczywiście…tyle detali a ja nie czułam żadnego kiczu;)
Natomiast zawsze podziwiam kunszt…
Byliśmy w kościele w czwartek…ilość ludzi stojących w kolejkach do konfesjonałów była dla mnie niezwykłym przeżyciem…następnego dnia był Pierwszy Piątek Miesiąca….
To prawda…za każdym kryją się historie…mieliśmy szczęście i odprowadzała nas pani konserwator która pięknie opowiadała.
Światło było specjalnie dostosowane do wystawy…ponoć są przepisy które określają ilość luksów do prawidłowego oświetlenia:)))
Osobiście sądzę, że nie da się zaplanować swojego świadectwa. Oczywiście możemy starać się robić co możemy i powinniśmy! Tylko efekt bardziej zależy od stopnia naszej przyjaźni z Panem niż od naszych wysiłków. To co naprawdę przekonuje – Pokój, radość życia, wewnętrzna wolność, to Obecność przede wszystkim:) Ps. Najtrudniej być prorokiem we własnym domu:)
Myślę, że po prostu trzeba żyć Ewangelią, tak naprawdę. Kochać, naśladować Jezusa. Masz rację, Tomaszu – to wszystko możliwe jedynie w Panu, bez Niego jakiekolwiek wysiłki byłyby tylko zewnętrzną fikcją.
Ale pomyślałam sobie, że jeśli by nam szczególnie na kimś zależało, żeby poznał Boga, to można by trochę ukierunkować swoją troskę wobec niego. Jak np. Paweł wobec strażnika… Dajmy się jednak prowadzić Duchowi 🙂
Ja kiedyś usiłowałem opowiedzieć o spotkaniu Boga koledze z Akademika:) Z tego samego pokoju:) Powiedział mi, że przekonujący byłem tylko … podczas modlitwy osobistej:) Widział na mojej twarzy coś czego nie mógł sobie wyjasnić
Głoście Ewangelię…a jeśli trzeba będzie, użyjcie słów:))) to bodajże słowa św Franciszka z Asyżu. Według mnie kwintesencja …
Urodziłam się na Śląsku, gdzie króluje w kościołach neogotyk. Z tym większą przyjemnością zobaczyłam prawdziwy gotyk:)) Zachwyca przestrzeń …
Przestrzeń, pracujące we wnętrzu światło i kolory:) Do tego symbolika sztuki:)
Prawie czterysta lat historii … Ciekawe, że postać Eliasza przywołana. Zwiedziłem z przyjemnością:) Dziękuję Mario:)
Kocham to miejsce i „ładuję” się tam duchowo… szkoda, że to tak daleko…
Puello dzięki za modlitwę :)….Od dziś będzie też moją codzienną (tak bym chciała)… a Ducha Świętego od początku mojego zbliżenia się do Boga darzę wielką atencją… I wszystkie trudne sprawy powierzam Mu w modlitwie…
Jesteś cudowną, mądrą mamą Mirello… 🙂
Rozmawiałem kiedyś z kolegą o karierze życiowej. Powiedział mi, że on chce napisać książkę, która będzie stała na półce kilka pozycji obok Kanta. Moja odpowiedź zaskoczyła go całkowicie. Wolałem zostawić ślad w sercach ludzi, uczniów. Bycie klasykiem jakiejkolwiek nauki specjalnie nie wydaje mi się ciekawe… Wbrew pozorom, ludzie są trwalsi od książek! Nie ma niczego bardziej chwalebnego niż uczestniczyć w ich stwarzaniu i wychowaniu! Przywilej macierzyństwa nawet bardziej.
Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze. Dan 12:3
Mądre myślenie Tomaszu… Co prawdziwie ma sens w życiu? Ten ślad w sercach ludzi z czasem może zaowocować w następnych pokoleniach… książka pozornie trwalsza, materialna, zostaje..
Dawać miłość i serce innym to powołanie człowieka, ale to też realizowanie siebie głębiej, zaspakajanie swoich potrzeb duchowych… i pisząc to zdanie pomyślałam czy to nie jest egoizm???
Często myślę o moim Aniele Stróżu. Z pewnością go znam „duchowo” bo jak jest ze mną lata całe, to znam go na pewno:). Ciekawy jestem jak wygląda:) Jaką miałby twarz, gdyby przyjąj ludzkie oblicze:)
Znam ludzi modlących się w językach, byłem świadkiem cudu w imię Jezusa, są nawet „tańczący z wężami:)”. Pawła i chyba kogoś ze świętych nie udało się otruć… Czy te cuda są potrzebne? Owszem, choć nie zawsze nam tu i teraz. Największym cudem dla mnie jest bycie gałęzią winnego krzewu:)
http://perlyswietlne.net/wp-content/uploads/2017/05/obr.jpg
A na kazaniu dziś w moim kościele usłyszałam że cuda są przede wszystkim dla tych którzy nie wierzą i wątpią…wierzący nie potrzebuje cudów
Pierwsze prawda. Drugie – NIE! Potrzebujemy umocnienia w wierze i takie nadzwyczajne dary jak dar języków czy dar proroctwa bardzo pomagają. Nie mówiąc już o tym, że całe życie z Panem jest cudem – czymś nadprzyrodzonym! Poza tym zgłaszam się do Pana dla siebie i innych po cuda uzdrowienia! Jestem przekonany, że szczera chęć TRWANIA W PANU, zawsze kończy się wejściem w sferę nadprzyrodzoną, która jest cudem nieprzemijającym.
Tak Tomaszu:)) ja rozumiem to w ten sposób, że wierzę i nie domagam się cudów żeby tę wiarę potwierdzać:))) ale tak…modlę się o cuda dla innych, także po to, by uwierzyli:)))
W mieście Pana i nas 🙂 Jerozolimie Niebiańskiej, będą obecne bogactwa narodów:) Muzyka Bacha z pewnością też:)
Wniebowstąpienie … Jezus jest w Domu Ojca, ale przecież z nami też przebywa. Naprawdę ciekawe i zbawienne:)
Mario…wierzę, a wiara to zaproszenie do zawładnięcia sobą przez Ducha Świętego…więc Jego mocą mądra mogę być… to cudowne doświadczenie
Tomaszu:)) piękne:)
…Jezus wstępuje do nieba. Nie rozpina kombinezonu ciała, nie zdejmuje płaszcza cielesności, aby stać się czystym duchem. To wydarzenie czyta się tak, jak zostało napisane: w ciele wstąpił do nieba. Chwalebne ciało, ale wciąż noszące podpis mojej ludzkiej historii- poranione, pohańbione, wyszydzone- powraca do Ojca i takie zostaje przyjęte. Odtąd moje ludzkie ciało wraz z całym doświadczeniem cielesności- starzeniem się i młodością, siłą i słabością, seksualnością i wstrzemięźliwością- jest wprowadzone we wspólnotę Trójcy Świętej…
W niebo wpatrzeni, Marcin Cielecki, poeta i eseista
Jejku jakie piękno:) Do tego poezja szukająca źródła:) Niesamowite, ze dokładnie taka myśl intrygowała mnie. Być w lesie nad strumykiem i szukać jego źródła:) Ta drabinka odrobinę „emocjonalna”. Dziesięć metrów! Coś podobnego:) Dziękuję Mirello, że podzieliłaś się przyjemnością spaceru w ciekawej okolicy:) Jaki raj dla geologa, te odsłonięte skały:)
https://robertpeciak.files.wordpress.com/2011/06/19_gc3b3ry-opawskie-mapa.jpg
A ja myślę, że ciągle potrzebujemy umacniania naszej wiary, cały czas… nawet jak jest prawdziwa i głęboka… bo ciągle możemy być bliżej… aż do zjednoczenia z Bogiem. Wierzącym pomagają w tej drodze różne „środki”, niektórym też cuda…
Dla mnie ogromnym wzmocnieniem jest wiara innych, mądrych ludzi… ich świadectwa, które jednak są cudami….
Piękności:) Znowu mnie zabrałaś na ciekawą wycieczkę:) Dziękuję Mario:)
Niesamowita tajemnica, ale radosne owoce:)
Jezus wypełnia swoje obietnice:) posłał Pocieszyciela, Nauczyciela, Dawcę łask wszelkich… ile razy czuję suchość, a co za tym idzie kruchość moich kości z proroctwa Ezechiela…A on zrasza je, podnosi, ożywia, dodaje zdolności, uświęca, uzdalnia:))) Cudowne uczucie Obecności…nie jestem sama…nigdy, odkąd oddałam siebie Bogu:))
Ze mną to samo:)
Tak, Duch buduje Kościół i jest kluczem do czegoś naprawdę dobrego. Wszystko z nim trzeba robić, jeśli nie chcemy zmarnować życia.
Pamiętam z Ewangelii pytanie uczniów o urodzonego niewidomym… Jezus wprost odpowiedział dlaczego. Że cierpienie przyjęte, połączone z Krzyżem ma sens, to optymistyczne. Choć świat w którym może to być konieczne – jest bardzo, bardzo trudnym miejscem do życia. Chyba warto w tym kontekście przypomnieć sobie, że Jezus obdarzał zdrowiem wszystkich dookoła siebie! Jeśli żyjemy blisko niego to błogosławieństwo jest codziennością jakby normą. Trudne sytuacje, czymś wyjątkowym. Przynajmniej ja znam takiego Jezusa. Pokazywanie całego obrazu jest ważne, bo inaczej pokazujemy ludziom Boga którego mogą się przestraszyć! Bóg jest dobry!
Tomaszu ja przede wszystkim znam takiego Jezusa, pełnego miłości i dobra, czułego i delikatnego. Dającego mi radość i pokój serca. Takiego, który podnosi mnie kiedy upadam i który z radością sadza mnie na Swoich kolanach i tuli w Swoich Ramionach.
Aczkolwiek dał mi Jezus w moim życiu doświadczenie duchowej pustki,ciemności i zniechęcenia. To doświadczenie jeszcze bardziej pomogło mi zrozumieć, ze ON jest ze mną w tych momentach trudnych, kiedy jest ciemno, kiedy nie widać nadziei.
Takie jest nasze życie; przeplatane radością i smutkiem. Ale najważniejsze jest to, ze ON jest obecny pośród tych radości i smutków.
Zgadzam sie absolutnie, że należy przede wszystkim pokazywać Jezusa, który jest MIŁOŚCIĄ i DOBROCIĄ.
Bóg jest przy człowieku, zwłaszcza w najtrudniejszych momentach jego życia. Pan tam był, nie zapobiegł koszmarowi, jak myślę, bo miał pewien plan. Wiara Emily wzrosła, a jej odważna postawa i modlitwy przyczyniły się do przemiany serca gwałciciela.
Trudne to, bardzo. Często w pierwszej chwili budzi sprzeciw… ale gdy się prawdziwie ufa, to i zrozumienie przychodzi…
Różne motywy i cele przyświecały bogatym fundatorom kościołów, klasztorów, kalwarii itp. przez wieki, ale to nieistotne. Najważniejsze, że dzięki nim lud Boży miał i ma teraz piękne miejsca modlitwy, a i podziwiać możemy niezwykłe dzieła sztuki sakralnej…
Dlatego niezmiennie jestem im wdzięczna 🙂
Fajne 🙂
Najbardziej podoba mi się „Wieczerza w Emaus” Antona Beyera. „Matka Boża Pomocna” jest taka ciepła, łagodna, bardzo sympatyczny wizerunek.
Dziękuję, Mirello :))
Słowa św. Jana Pawła II z 1991 roku jakże prorocze:
„Proszę o «wzmocnienie siły człowieka wewnętrznego», błagam o «wzmocnienie siły człowieka wewnętrznego» dla wszystkich synów i córek tej ziemi, mojej Ojczyzny, teraz, u progu czasów, które nadeszły i które idą!”
Nie lubiłam kiedyś gotyku… bo miałam lęk wysokości :)) Teraz podziwiam te wszystkie smukłości i „wzbijanie się” w niebo 🙂
Tomaszu, postać Eliasza przywołana, bo to klasztor karmelitański, a jak wiadomo, Eliasz na górze Karmel sporo czasu przebywał i tam dokonały się niezwykłe dzieła.
Od kiedy przyjęłam karmelitański Szkaplerz Matki Bożej, pielgrzymka do sanktuarium w Czernej dla mnie to wezwanie :))
Nie mogę przebywać w górach, ale dzięki Tobie, Mario, mogłam tam się wybrać. Dziękuję 🙂
Fakt:) Karmel:)
Twórcza płodność Bacha i piękno jego muzyki nieustannie mnie zaskakują i zachwycają!
To oratorium i słuchacza unosi „do Nieba” 🙂
Cudne okolice… Szmer wody tak uspokaja..
Tego mi było potrzeba! Dziękuję, Mirello 🙂
Chyba po raz pierwszy mogę zawołać: Tak, byłam tam! Pamiętam! 🙂
Ludzie jednak i tak po tych wydmach chodzili…
Pamiętam też bujną roślinność na brzegach jezior Łebsko i Gardno oraz mnóstwo ptaków.
Na początku było Słowo,
a Słowo było u Boga,
i Bogiem było Słowo.
Ono było na początku u Boga.
(J 1, 1‐2)
To zadziwiające, jak łatwo zapominamy, że Jezus jako jedna z Osób Trójcy jest odwieczny.
Choć tak powszechne są słowa, że „Słowo ciałem się stało” 🙂
Pełen wers (1 Kor, 12, 3) brzmi:
Otóż zapewniam was, że nikt, pozostając pod natchnieniem Ducha Bożego, nie może mówić: „Niech Jezus będzie przeklęty!”. Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: „Panem jest Jezus”.
Ponieważ prędzej bym umarła, niż powiedziała to pierwsze, pocieszam się… że jednak pozostaję pod natchnieniem Ducha Świętego 🙂
I naprawdę doświadczam tej przedziwnej Obecności…
Mario, dziękuję za ten bardzo ciekawy artykuł i piękne zdjęcia 🙂
Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że odwiedziłam to sanktuarium podczas pobytu na obozie w czasach szkolnych :))
Szliśmy tam pieszo z Cetniewa, aby posłuchać koncertu muzyki organowej. Rozpoznałam teraz to miejsce po opowieści o powrocie figury Matki Bożej na falach morskich… i po studzience 🙂
No właśnie, ciekawe. Mówią, że Duch Święty jest najbardziej tajemniczą z Osób Trójcy, ale przecież to On najbardziej bezpośrednio nas dotyka i w nas działa 🙂 Oczywiście, jeśli się nie będziemy opierać…
Jeśli chodzi o ikonografię prawosławną, to dzieło Rublowa przedstawia całą Trójcę. Czasem zwane Ikoną ikon, piękna symbolika.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Trójca_Święta_(ikona_Andreja_Rublowa)
Jednak rzeczywiście… Duch najbardziej jest widoczny poprzez działanie 🙂
Na własnej skórze, w swoim życiu też przekonałam się, że wszystko jest „po coś”. Przypadków nie ma 🙂
Wydarzenia, chociażby bardzo trudne, doświadczenia, których początkowo nie mogę zrozumieć, ludzie, których Pan stawia na drodze życia, ba – nawet upadki… to wszystko prowadzi mnie do Boga, do poznania własnej słabości, a położenia ufności w Nim.
Człowiek lubi sobie planować, ale Bóg i tak zawsze wie lepiej! Dlatego idę przez świat, wiedząc, że On czuwa… czego nie mogą zrozumieć ci moi znajomi, którzy wydają się być dziećmi tylko tego świata…
Prosta logika, prośmy o jak najwięcej Bożej ingerencji w nasze życie, bo Pan przecież dobra chce i jest miłosierny!
Choć sama do konfrontacji nie dążę, może za mało we mnie jeszcze wiary, że Duch może przemawiać przeze mnie, to pod moimi np. tweetami rozwija się czasem ostra dyskusja…. ateiści, protestanci, tradycjonaliści…
Do tej pory moja postawa była łagodna, ale jakby defensywna. Cierpliwie tłumaczyłam, ale coraz silniej byłam atakowana.
Ostatnio zmieniłam trochę taktykę. Zaczęłam zadawać pytania. Nie wiem, czy jest w tym ta mądrość, żeby zmusić rozmówcę do myślenia, czy raczej, żeby zapędzić go w kozi róg, ale widzę, że to wytrąca jakoś interlokutorowi miecz.
Myślę, że najważniejsze to zachować spokój. Kiedy sługa arcykapłana spoliczkował Jezusa, usłyszał:
„Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?” (J 18, 23)
Jakąś wskazówką dla mnie są słowa I Pieśni Sługi. To Słowo przyszło do mnie po scysji z moim katechistą, bo emocjonalnie czasem reaguję:
„Nie będzie wołał ni podnosił głosu,
nie da słyszeć krzyku swego na dworze.
Nie złamie trzciny nadłamanej,
nie zagasi knotka o nikłym płomyku.
On niezachwianie przyniesie Prawo.
Nie zniechęci się ani nie załamie,
aż utrwali Prawo na ziemi.”
(Iz 42, 2‐4)
Cenne dopowiedzenie:) łagodność, ale i żądanie myślenia przez ludzi!
Bóg kocha swoje dzieci i do każdego chce dotrzeć. Czasem w bardzo dramatycznych okolicznościach, jak u Kristen. Ważne, żeby nasza odpowiedź była „Tak!” Wtedy życie na ziemi nabiera już niebiańskiego smaku.
Dziękuję, Tomaszu, za to kolejne świadectwo:)
Na pewno cierpliwość. Jest to z pewnością owoc miłości, którą jestem obdarowana. Kiedyś moje musiało być na wierzchu. Ale nauczyłam się jeszcze jednego. Muszę pogłębiać znajomość Słowa, bo zdarzało się, że ateista miał ją lepszą ode mnie:)))
Nie ma przypadków. Od momentu urodzenia aż do śmierci. Ale dopiero w pełni doceniam, kiedy przeszłam przez piekło swojego grzechu. i odkąd nauczyłam się przyjmować świadomie i w wolności Jego wolę
Jezus prosił Ojca, aby odsunął od niego ten kielich, jeśli to możliwe… Ojciec by wysłuchał prośby Syna, jeśli byłaby inna droga zbawienia.
Zastanawiałem się dlaczego… Jeden wymiar chyba widzę. Odpadnięcie ludzkości od Boga nastąpiło przez brak wiary w czyste motywy Stwórcy. Nic poza Krzyżem by chyba tego nie zmieniło. Najgorsze, że wydaje się, że niektórym nawet on nie wystarcza.
Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi. Ew. Mateusza 5,37
Bardzo ważne Słowo… Kiedy słucham słów świata wiele z nich pochodzi od Złego! Czytałem przed chwilą jakiegoś „eksperta”, który partię Unionistów głoszących, ze Bóg stworzył Adama i Ewę, a nie Adama i Steve wyzwał od homofobów, czyli ludzi chorych po prostu – specjalnej troski! Obawiam się, że można je też za prosto rozumieć. Jako konieczność mówienia na dyktando ludzi, czasem ze złymi motywami, grającymi Słowem przeciwko nam. Pamiętam pytanie kapłanów do Jezusa: jakim prawem to czynisz. Można by pomyśleć, że Jezus MUSIAŁ im odpowiedzieć. Jestem Mesjaszem Izraela! On to powiedział wielokrotnie, ale wtedy kiedy sam miał taki zamiar. Jezus nie dał się zmanipulować!
Jak to dobrze, że Pan daje nam tak blisko siebie w Eucharystii:) Każdy Kościół staje się domem. Bliskim i ciepłym:)
Piękne:) Podoba mi się bardzo:) Piękny głos i muzyka, głęboki i prawdziwy tekst, piękna kobieta:)
… tylekroć jestem mocny siłą Chrystusa… Cudownie, że mamy możliwość chować się w ramionach naszego Pana… tyle razy ile nasza dusza zapragnie…
Puello- mądre, piękne słowa skierowane do każdego szukającego pomocy…
Nie wiedziałem, że : Jezu, Ty się tym zajmij sam Pan podyktował:))) Suuuper:) Dziękuje Izabello:) Piękna i użyteczna całość – Pismo i objawienie prywatne. W każdej trosce trzeba pamiętać.
Ten przykład miłości jest zaraźliwy…
Zawsze intryguje mnie w takim miejscu co mury mówią, co pamiętają … Mam wrażenie, ze wystarczy wsłuchać się i otworzy się świat wieków:)
Ludzie są jednak wspaniali…realizują prawdziwie MIŁOŚĆ… nie wiem czy umiałabym zrezygnować ze swojego życia nawet dla TAKIEJ idei….
Czy mam napisać, jak potraktował mnie ojciec Kramer na fb, kiedy zadałam mu pytania dotyczącego posta, który wzbudził we mnie niepokój? Nie zrobię, bo byłoby to z mojej strony uskarżaniem się. Bardziej istotne jest to, co poruszyłeś, Tomaszu, czyli brak możliwości dialogu. Ojciec Kramer wybiera szczęśliwców spośród ludzi mu schlebiających i z nimi rozmawia. To smutne. Zwłaszcza jego nawoływanie do „poskarżenia” na niego do przełożonych, jeśli widzę herezję w jego wypowiedziach… Modlę się o mądrość dla siebie , kiedy docierają do mnie teksty ojca, modlę się za niego, by on sam nie wiódł ludzi na manowce… zwłaszcza w kontekście objęcia przez niego za niedługo probostwa…
Miejmy nadzieję na dobre zmiany…
Gotowość do nawrócenia, jako warunek rozwoju… Prawdziwe, ale i tak tylko w Obecności możliwa. Dla mnie pierwsze- szukanie Obecności. Dopiero w niej chcenie i wykonanie nawracania się ma szansę…
Co to jest gotowość do nawrócenia? Na pewno uznanie swojej grzeszności, swojej słabości… Pan nie przyszedł do zdrowych…
Pięknie tam. Nigdy nie byłem na dłużej. Polska jest taka kochana!
Polska jest przepiękna… morze, góry, jeziora, lasy, pola, łąki… i jeszcze zmiana pór roku… i piękno każdej z nich… chciałoby się zatrzymać trwale w sobie te wszystkie obrazy, którymi nie można się nasycić do końca…
🙂
Znają wiele tajemnic… ciekawe… 🙂
Dziękuję Mario za wycieczkę na wyspę Polan:) Chyba tam nigdy nie byłem:)
Pięknie:)))
Ale może będziesz… :)))
Nie ma to jak przytulny dom modlitwy w pięknym miejscu:) Aż się chce tam być:) Dziękuję Mario za zaproszenie do kaplicy w Dębkach:)
Chciałam Wam ją pokazać… :), z tą kaplicą związana jestem od wielu lat… różne wspomnienia… też ludzi, którzy odeszli…
Bardzo ciekawe:) Ręka Ojca dla mnie oznacza dobro i ratunek:) W przyszłości – życie, o którym Pan mówi:”Oto wszystko czynię nowe”.
Ciekawe ułożenie ręki symbolizujące Trójcę św. 🙂 Dobrze wiedzieć:)
Ręka Ojca dla mnie również oznacza opiekę…
Piękny obraz i jaka zachęta do wspinaczki na Górę Życia w Bogu:)
Faktycznie ten obraz może być zachętą. Dziewczyna weszła już na szczyt i widzi tęczę 🙂
Mimo wszystko, nie chcę upadać. Wolę pozostawać w komunii z Panem i wiem, że On pomaga mi poprzez podanie najlepszego Lekarstwa w Eucharystii 🙂
Kto lubi upadać:) Ja też nie:)
Nikt nie chce upadać, bo to niefajne jest. Obawiam się jednak, że dla człowieka nieuniknione, no bo jeśli nawet św. Teresa…
„Pan mi powiedział: ‹Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali›. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. (…) Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny.” — 2 Kor 12, 9.10b
Wyobrażam sobie, że wchodzenie na „Górę” to wspinanie się w życiu duchowym na spotkanie z Bogiem, to możliwość naszej przemiany… Każde wejście na „Górę” przybliża nas do tego zjednoczenia w Bogu, do którego tęskni cały człowiek…
Przychodzi jednak czas zejścia z tej „Góry” i zanurzenia się w codzienności…
Życie wiary człowieka często przypomina sinusoidę… Oby ta maksymalna wartość tej funkcji trygonometrycznej przybierała coraz bardziej kształt linii prostej…
Mario, piękne jest Twoje wyobrażenie o wspinaczce duchowej, ale przeraziłam się tym schodzeniem w dół.
Właściwie to nawet nie powinniśmy się oglądać wstecz, choć noga nam się może omsknąć i trochę polecimy w dół.
A co do wykresów, takie y=x jest fajne :))
Jejku… Jestem zaszokowany. Jednocześnie to jest pamięć o tych co odeszli. Może wiara tak potrafi? Wiemy przez wiarę, że nasi bliscy mieszkają u Pana, więc czekamy na spotkanie?
Zapadająca się katedra… Piękno i historia, które może przestać istnieć. Ciekawe jak z trzęsieniami ziemi.. Tam przecież też występują. Tyle energii było w Meksyku by zbudować tak piękny obiekt, jednocześnie to kraj masonerii i prześladowania chrześcijan. Zadziwiające, jak zresztą wszędzie , dobro miesza się ze złem. Bardzo piękny i bogato napisany artykuł:) Dziękuję Mario:) Poczułem ciężar historii, posmakowałem widoków wnętrza. Nawet poczułem się modlącym w środku:)
Tomaszu, Twój wpis to kompleksowe podsumowanie „wczoraj” i „dziś”… dzięki :)… świetny 🙂
Jak nie kochać cywilizacji chrześcijańskiej:)
Domy z wyposażeniem:) Nic tylko się wprowadzić:) Dziękuję Mario. Dzięki Tobie zwiedziłem ciekawy skansen.
Zastanawiam się czy potrafiłbym żyć w takich chatach. A zima? Zarabianie na życie… Uff:)
Jednak miasto nas rozpuszcza i uczy wygody :))
Obejrzałem galerię na pełnym ekranie… Niesamowite! Zaczyna się od cudownej przyrody, jak naszej, ale jednak innej:) Piękno kościoła, piękno wnętrza…I obraz. Widzę człowieka, który obudził się po straszliwej burzy… Wykonało się. Pokój, prostota istnienia. Już na wieczność w naturze ludzkiej. Wszelkie zło powinno minąć, a tymczasem ile ludzi tyle dramatycznych historii. Myślę o Panu cierpiącym w miliardach ludzi, o wszystkich naszych błądzeniach i głupotach. Dziękuję Mirello za niezwykły dar podróży do tego kościoła. Za niezwykły obraz i jeszcze twoje ludzkie świadectwo przeżycia tego miejsca…
Mirello, bardzo poruszająca relacja Waszego spotkania z Wizerunkiem Zmartwychwstałego Pana… Ciągle jestem wewnętrznie pobudzona tym artykułem i piękną galerią… Dziękuję… Przyznam, że nigdy tak głęboko o tym Całunie nie myślałam…
Mirello, z całego serca dziękuję za ten artykuł!
Kiedy ponad dziesięć lat temu przeczytałam wspomnianą książkę jednym tchem, od razu uwierzyłam, że Całun z Manoppello przedstawia PRAWDZIWY WIZURUNEK Jezusa. Tak wyglądał nasz Pan w chwili Zmartwychwstania 🙂
Nikt, kto kontemplował Oblicze z Całunu, nie potrafi tego opowiedzieć bez głębokiego poruszenia. Wzruszyłam się, czytając Twoje wspomnienia. Jakbym tam była… W dodatku wspaniała galeria zdjęć, stopniowanie napięcia… coraz bliżej Chrystusa… Oblicza Tego, który tak nas umiłował…
I przyznam, że nie widziałam jeszcze zdjęć Całunu tak dobrej jakości!
Dziękuję…
Dziękuję za wszelkie dobre słowa. Spotkanie z Nim zostawiło ślad w moim sercu, a także tęsknotę…
Co za historia:) Świat jest pełen zadziwiających zdarzeń:)
Czy ktoś mógł przewidzieć taką konsekwencję małżeństwa polsko -filipińskiego?
O tak:) Piękne i prawdziwe:) A wieczność pokornie puka do naszych drzwi i już się chce nam dawać:)
„marność nad marnościami – wszystko marność” – taka jest prawda i nic tego nie zmieni… nasz czas tutaj trwa chwilkę… i wszystkie dobra materialne, swary, zło, którego jesteśmy powodem, to właśnie marność…pozostaje miłość tutaj na ziemi i wiara w Krzyż i Zmartwychwstanie Jezusa – to jedyna nasza nadzieja i sens życia… i nie stajemy wtedy pod ścianą…i widzimy perspektywę….i to daje inną jakość życia…
A jednak nie chcę myśleć o przemijaniu i swojej śmierci… mimo pełnej tego świadomości, że przecież jest to nieuniknione… i mimo krzyża, który dźwigam jak każdy, to kocham świat i kocham ludzi…
W małżeństwie ujawnia się dokładnie dlaczego nie nadajemy się jeszcze do Nieba… Bycie singlem, jeśli się służy Królestwu ma potencjał nawet większy od małżeństwa! Nie mniej dzieła Pana są dobre:)
Izrael nie miał jeszcze pełnych wymagań przedstawionych:) W NT już wiemy więcej i Pan oczekuje więcej. Ma też dla nas ogromne dary łaski…
Wszystko co jest dziełem ludzkim bywa skażone. Wcale nie nie mam na myśli tylko przeszłości. Twoją denominację, moją wspólnotę. „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy.” Mieszko przyjął jako władca wiarę, ale daleko mu było do jej ideałów. Decyzja przyjęcia chrześcijaństwa była dobra!
Pogaństwo, jako wysiłki religijne człowieka przed usłyszeniem Ewangelii, nie jest jednoznacznie czymś złym. Czy z nasz historię „nieznanego Boga” z Aten? Czytałem wiele relacji misjonarzy, którzy zdziwieni spotykali się z plemionami gotowymi na Ewangelię wskutek ich przekazów religijnych!
„On z jednego /człowieka/ wyprowadził cały rodzaj ludzki, aby zamieszkiwał całą powierzchnię ziemi. Określił właściwie czasy i granice ich zamieszkania, aby szukali Boga, czy nie znajdą Go niejako po omacku. Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powiedzieli niektórzy z waszych poetów: Jesteśmy bowiem z Jego rodu.”
Dzieje Apost. 17:26-28
Ludzkie wysiłki zasługują na szacunek, potrafią dać dobre efekty, choć czasem rodzą potworki, jak ofiary z ludzi.
Nie znam historii tej świątyni, ani motywacji jej budowniczych. Dlaczego w miejscu starej pogańskiej? Wiem, że czasem kościelne władze, by zmieniać kulturę ludów, zmieniały sens ich świąt. Dla krytyków to była poganizacja kościoła, dla innych rodzaj taktyki zmiany kultury. Osobiście opowiadam się za drugim wariantem. Pozdrawiam Bogna i dziękuję za Twój głos. 🙂
Wygląda na to że wyobrażony przez Ciebie Bóg jest dobry dla Ciebie , ale na świecie żyje około 5 miliardów ludzi takich jak dla których nie jest dobry a nawet można powiedzieć ,że jest okrutny etc.
Odpowiedź autorki artykułu:
” W chrześcijaństwie wierzymy, że Bóg jest dobry. Taka jest Jego natura, nie może być inny. Inaczej sam by sobie zaprzeczył, a to jest niemożliwe. Św. Jan pisze o tym, że Bóg jest miłością. I to jest prawda 🙂 On bardzo, bardzo Cię kocha. Na skutek grzechu pierworodnego pojawiły się choroby. Bóg nie jest źródłem zła i nie zsyła na ludzi chorób. On jest Tym, który chce uzdrawiać całego człowieka i mu błogosławić. Nie jest możliwe, aby Ten, który jest dobry i jest Miłością chciał dla Ciebie źle. On pragnie zbliżyć się do każdego człowieka i skutecznie mu błogosławić, czyli sprawić, aby człowiek był szczęśliwy. Życzę Ci, abyś otworzyła się na miłość, jaką pragnie obdarować Cię Jezus. Pozdrawiam”
Przyroda, historia, duchowość, biel ścian… Można się zakochać:)
Pierwszy raz spotykam taką interpretację braku wiary u uczniów na łodzi:) Ale bardzo pedagogiczna:) Ogólnie super, że sen jest czasem, kiedy Pan nas obdarza! Można spać nie tylko snem sprawiedliwego:), ale też dziecka czekającego na Bożego Mikołaja:) A nuż Pan przyjdzie z jakimś darem? Super post:)
Mario:)) parę lat temu byłam w tym czarownym miejscu. Dziękuję za przywołanie wspomnień…
Świętość wobec podłego zła w świecie… Heroizm i śmierć w fabryce śmierci. Od naszej strony straszne, ale dla Natalii drzwi do Nieba… Wydaje się, że jej widzenie świata jest bliskie naszemu. Prosimy więc o modlitwę w intencji Pereł jako ewangelizacji:)
Kolejna świątynia w Polsce. Mamy przywilej mieszkać w wierzącym kraju. Wielki przywilej.
Niewola… Jest znakiem, że źle korzystamy z wolności. W Eden wąż próbował przedstawić Boga jako „zabraniacza” ludzkich radości – owoców WSZYSTKICH drzew, ale proporcja jest odwrotna. Pan dał nam masę powodów do radości, a ostrzega przed rzeczami naprawdę złymi.
Tak, ta historia jest trudna… Odparcie ataku podstępem i drastycznym zabójstwem dowódcy bandyckiej armii. Gdybym był wtedy Izraelczykiem, nie miałbym wątpliwości, że to bohaterka.
Świat cząstki z funkcją falową, która nie „kolapsowała” jest naprawdę tajemniczy. Do tego dochodzi niesamowite zjawisko splątania kwantowego, kiedy jedna cząstka „wie” jaki jest stan kwantowy drugiej niezależnie od czasu i przestrzeni. Również prawda, że co kontemplujemy wpływa na nas bardzo, ale z wiarą jest jeszcze mocniej. Bo ona uruchamia nieskończoność – Boga. Dlaczego tak? Jak sądzę jest to własna decyzja Stwórcy. Jakby część wolnej woli jaką nam dał. Wierzymy – otwieramy się na Niego. Nie wierzymy – zamykamy. Pasjonuje mnie pytanie czy władza nad materią nie jest też skutkiem wiary. Dosłownie rozumiane Słowa Jezusa tak brzmią. Nie mniej – po wodzie bym trochę pochodził sobie z Panem:)
https://i.pinimg.com/originals/06/03/e3/0603e34146a4fd47e256d97cadd64276.jpg
gdy czytam, że Bóg utrzymuje nas w istnieniu, to wyobrażam sobie, że po prostu na nas patrzy z miłoscią i dlatego istniejemy. Ale też aktem Wiary powodujemy, że Bóg staje się kim realnie istniejącym i działającym w naszym życiu. Nie jest możliwośćią ale obiektywnie istnieje „kolapsuje się” w nas. Stąd wiara jest takim potężnym narzędziem gdyż uruchamia działanie Wszechpotężnego Boga. Chodzenie po wodzie Piotra to chodzenie po śladach Słowa, gdyż za nim wyjdzie za burtę każe się zawołać przez Jezusa.. . Wiara zatem domaga się Słowa i rozwija się tylko na Jego ziarnie.
Bóg, w przeciwieństwie do cząstki kwantowej zawsze jest realnie istniejący:) Chciałeś powiedzieć, dla nas staje się jakby namacalny. Wiara rozwija się na glebie Słowa, ale może nie tylko tego zapisanego w Biblii i żywego mocą Ducha, ale też w osobie Jezusa, Słowa Ojca, z którym idziemy przez życie. Jeśli Go zapraszamy stale to rodzi doświadczenie Obecności i wiarę:)
Jak dzielni potrafili być moi rodacy:) Ileż siły dała im wiara:) Jak trwałe są jej skutki. Niesamowite!
Piękny kościół:) Dziękuję Alicjo za podróż w czasie, przestrzeni i … wierze.
Tak, jest zawsze realnie istniejący niezależnie – inaczej niż kot Shredingera. :-))) – ale człowiek zamknięty na Niego pozostaje jakby poza Nim. Jezus ostrzega przed śmiercią ducha a to jest chyba nic innego jak „skolapsowanie” się jednej z możliwości Zbawienie/Nie Zbawienie.
Wiara w Jezusa powoduje dla wierzącego jakby kolaps Zbawienia i zniknięcie drugiej możliwości – potępienia. Dopóki człowiek nie uwierzy a żyje, ma potencjalnie te dwie superpozycje. Dokonując Wyboru – akt Wiary, jedna się kolapsuje druga znika trwale. ( taka analogia ).
Ciekawa bardzo analogia. 🙂
Cudowne to morze… Aż miałbym ochotę zanurzyć się w nim i pływać sobie kilometrami:) Nie mam takiej kondycji, ale może w świecie przyszłym:)
Jak niesamowite musiało być Boże stwarzanie świata. Nadanie mu praw i może pomoc w kształtowaniu? W efekcie mamy piękną Ziemię, kawałeczek stworzenia i gigantyczny kosmos:)
Jeśli potrafimy to piękno zgłębić, to potrafimy też cząsteczkę stwarzania świata sobie wyobrazić…
Bardzo głęboki artykuł… Dla mnie najcenniejsze Twoje skupienie się nad widzeniem Boga, że jego stworzenie jest dobre. Patrząc na morze łez spowodowane przez wielu ludzi, na ich opowiadanie się przeciwko Bogu, można zacząć wątpić w sens stworzenia człowieka! Ba, Słowo mówi, że nawet Bóg żałował stworzenia człowieka w czasie przed Potopem… Niesamowite. Jednak pozostaje jego widzenie w akcie stworzenia, że to co stworzył było dobre. Nasze istnienie ma sens, powstało w sercu doskonałej i mądrej istoty.
Poczucie sensu naszego istnienia jest atakowane również przez fałszywą pokorę doprowadzającą nawet do zaprzeczenia potencjalnego piękna ludzkiej istoty. To piękno odnajdujemy w naszym bracie – Jezusie z Nazaretu, posłusznym Dobremu Bogu aż do śmierci, kochającemu swoich braci i siostry w człowieczeństwie.
Dla mnie sensem istnienia jest uczestniczenie w miłości. Bycie kochanym i kochającym. W wielkiej rodzinie odnowionej ludzkości. Z potencjałem nieskończonego Życia, na wieczność!
Dziękuję za komentarz. :-))
To, że Bóg „pożałował” bardziej dotyczyło tego, że człowiek „zgubił się” i nie był zdolny odkrywać i żyć wg sensu.Jego życie stało się tylko egzystencją a nie odkrywaniem Bożego wezwania.
Grzech-bezsens wszedł przez nieposłuszeństwo. Sens życia jest czymś czemu jesteśmy posłuszni, np sumieniu.
Brak tego posłuszeństwa jest przyczyną głębokiego smutku Boga:
„Jeżeli zaś tego nie posłuchacie,
będę potajemnie płakał
nad waszą pychą.
Będę płakał nieustannie
i zamienią się w potoki łez moje oczy,
bo trzoda Pańska idzie w niewolę. „Jr 13.17
Trzoda Pańska idzie w niewolę…- jej życie zmierza ku katastrofie a nie ku Bożej Inspiracji dla której stworzył człowieka. Ku wolności na swój obraz i podobieństwo.
Wiara w Boga, RACJONALNA wiara w Boga. Kiedy patrzę na życie Jezusa, na jego głęboką mądrość, moc i zmartwychwstanie, widzę, zaufanie Jemu jest MĄDRE. Dołóżmy do tego doświadczenie wielu wierzących i moje własne z życia z Panem… Tak, Bóg jest i chce nas. Nadal ludzie mają wybór i mogą sprawdzać swoje wizje szczęścia poza Bogiem, ale wierzący w Jezusa już mogą się cieszyć pewnością jaką daje pozostawianie w ręku Wszechmogącego Ojca.
„Kto się w opiekę oddał Wszechmocnemu i w cieniu Wszechmocnego mieszka..”.
Modląc się w niepewnościach podświadomie łakniemy pewności ale tak naprawdę nie chodzi o to aby one zniknęły ale o Wiarę, że Bóg nas prowadzi nawet w niepewnościach które przychodzi nam przeżywać. Można to porównać do wędrówki w niepogodę i deszcz, z wiatrem w oczy. Ale idziemy gdyż jesteśmy świadomi celu, pewnej drogi oraz upływającego czasu.
„Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra”– nawet w przeciwnościach i niepewnościach i upadkach. Bóg nasz jest dla nas zawsze alternatywą dlatego nigdy nie jesteśmy w sytuacji bez wyjścia.
To niezłe „duchowe turbo-doładowanie”.
:-)))
Tak, nigdy nie jesteśmy w sytuacji bez wyjścia. Śmierć ciała nie jest prawdziwą śmiercią, ale przejściem. Pan nam potrafi i dodać życia… jeśli taka potrzeba istnieje i o nią prosimy. We wszystkim możemy odnaleźć łaskę przygotowującą do Życia w Domu Ojca.
Tak, uściślijmy. Nie ma ani jednej chwili życia w której nie byłoby dobrego-Bożego wyjścia. :-))
Bardzo trafny komentarz do Ewangelii. Bóg jest cierpliwym właścicielem winnicy.. – na szczęście. 😉
Ważny artykuł … Sam próbuję widzieć i rozumieć co dzieje się, co dziać się może… Na razie budujmy Polskę, może się okazać, że inni zaczynają nas słuchać. Dokładniej – Boga przez nas.
Mnie intrygowało czym jest drzewo poznania dobra i zła. Przekonuje mnie teza, że to była „udrzewiona” opcja wyboru rozwoju ludzkości poza Bogiem. Skoro Bóg dał nam wolność, to bycie z Nim mogło zostać przerwane właśnie przez nieposłuszeństwo. Oczywiście pierwsi musieli mieć złudzenia doskonałego poradzenia sobie i prosperity. Wolności od tłamszącego Boga… Jaki efekt – naprawdę nauka dobra i zła. Czy ktoś może mieć wątpliwości co jest dobre, a co złe, po koszmarnej historii ludzkości? Oczywiście ktoś uczciwie patrzący. Dziękuję za ciekawy artykuł:)
Zaskakujące jest to jak subtelna jest różnica między dobrem i złem.Dobre jest to,co służy życiu wiecznemu i w nim jest zakorzenione.Złe jest wsxystko to, co jest od niego oderwane. Św.Paweł powie,że tylko to,co dokonuje się w miłości jest dobre(hymn o miłości).
22 lata… Dar w nim od Pana! Jak wielkie dary są w nas dzisiaj do wykorzystania?
Krzyż jest Drzewem Życia, ale w Eden nie było jeszcze grzechu, a Drzewo Życia już było. Czy nie wynika z tego, że to Słowo Ojca było Drzewem Życia?
Sądzę, że owo „poznanie dobra i zła” jest poznawaniem dobra przez jego negację. Np. zjem coś zatrutego – świadomie, i ponoszę tego konsekwencję. Wtedy poznaję jaką wartością było zdrowie oraz jakie zło przyniósł mi brak rozwagi. Szatanowi właśnie chodzi o sprowadzenie człowieka na taki tor poznawczy rzeczywistości, bo zawsze na końcu procesu poznawczego spotkało go rozczarowanie i rozpacz.
Drzewo życia zaś uosabia to wszystko co jest afirmacją Mądrości i jej owoców: wszystkie dary duchowe jakie wymienia św.Paweł a także dary Ducha Świętego. Jezus swoim dziełem zbawienia przywrócił nam możliwość spożywania z tego drzewa Życia – o ile chcemy i otwieramy swoje wnętrze aby wydać Jego owoce.
pozdr.
Wolna wola może wybrać odrzucenie Boga, ale czy to oznacza, że Bóg stworzył coś złego tj. możliwość odrzucenia siebie? Chyba takie rozumowanie bliskie jest obłędu … filozoficznego.
Nie rozumiem do końca Twojego pytania, gdyż człowiek ma władzę stanowienia o sobie = kształtowania swojej przyszłości. Dlaczego zatem Bóg miałby być winny złym wyborom człowieka.
To nie jest pytanie, tylko nawiązanie do „Czytając opowiadanie o stworzeniu świata wielu ludzi uważa, że jest niemożliwym aby Dobry Bóg umieścił w nim coś, co zaszkodzi człowiekowi.” Drzewo Poznania Dobra i Zła wobec tych ludzi musi być dobre samo w sobie. Zapewne by argumentowali, że zło jako możliwy wybór nie może być dziełem Boga.
Tak, drzewo to „zmuszało” do podjęcia decyzji: posłuszeństwa lub nieposłuszeństwa Bogu. A więc korxystanie z wolności.
Irytują mnie homilie, w których księża starają się „rozbroić” Słowa Pana na różne sposoby. Czasami pomysłowo nawet – być Martą dla ludzi, a Marią dla Boga… Wystarczyłoby powiedzieć, że właśnie: NIC nie zastąpi czasu z Panem, a błąd Marty to brak proporcji. Więc nie powinniśmy być Martą:) Powinniśmy troszczyć się o innych, ale to nie oznacza „bycia Martą”:)
Pingback: Wspólnota modlących się #InwokacjaKrólujNam ma swoich patronów – świętych archaniołów – Perły świetlne
Kocham las:) Przyroda cudowna:) Dziękuję Włodku za udostępnienie zdjęć:)
Ileż piękna:) Dziękuję Mario:)
Miłosierdzie posunięte do przekroczenia granicy zdrowia i życia…
Abba.. Ojcze… Tatusiu:)
Chwila, kiedy zobaczymy i poczujemy w Bogu kochającego Ojca zawsze jest w jakiś sposób przełomowa na naszej drodze przeżywania wiary.
Tak, dla mnie ojcostwo Boga też jest ważne. Doświadczyłem jego przyjęcia jako powracający marnotrawny syn. Podziwiam jego postawę wobec starszego brata… Bóg jest łaskawym Ojcem i dała nam Jezusa… Wieczne zbawienie i miejsce w swoim domu.
Królestwo Boże ma witalność samego Pana i nie dziwią mnie nowe inicjatywy. Ta może pomóc odnaleźć się osobom samotnym i cierpiącym. Począć łączność ze sobą i Bogiem. Doświadczyć sensu…
Patrząc z punktu „ziemskiego”, ta działalność to zmiana jakości życia ludzi „wykluczonych”, to znalezienie sensu życia w cierpieniu i przewlekłej chorobie… Każdy taki stan powoduje ból somatyczny, psychiczny i duchowy…
Czy łatwe jest spojrzenie cierpiącego, chorego człowieka na swoją sytuację? Jest tragiczne… Poczucie własnej wartości spada do zera, równolegle z poczuciem jakości życia…
I oprócz pomocy fizyko-psychicznej, można takiego człowieka poprowadzić do znalezienia sensu życia właśnie w ofiarowaniu swojego cierpienia… ale do tego potrzebna jest wiara… człowiek mając wolną wolę sam musi wybrać taką drogę… a przy cierpieniu to jest dodatkowo bardzo trudne z powodu wielu czynników, przeżywanych wtedy przez człowieka…
Bardzo, bardzo to wszystko trudne… a jednak możliwe do realizowania… i do osiągnięcia radości i spełniania się w aktualnej sytuacji swojego życia…no i pomoc Kościołowi…
Brak miłości jest wielkim złem… Dla mnie wniosek – bądźmy z Panem jak wzywa stale, trwajmy w Nim, On nas przemieni!
Serce Polski wyraża się też w kapliczkach:) Dziękuję Mario za piękną galerię:)
Tomaszu, pięknie to ująłeś…
Kocham Polskę też w takich widokach jak na fotkach…
Piękna jest nasza Ojczyzna…
Skoro Bóg chce nas mieć na swój obraz i podobieństwo… wolność jest konieczna. Niesamowita potęga stwórcza. Powołać do istnienia osoby zdolne do miłości! Bardziej imponujące od kreacji kosmosu, jak sądzę.
Tak, dobry organista wiele wnosi:) Potrafi nadać muzyczną szatę modlitwie i przywraca dokonania naszych poprzedników.
Cudowne jest, że tak wiele w Polsce mamy kościołów. Są takie piękne. Każdy jest jak Dom Spotkania z Panem:) Zróbmy wszystko, by byli ludzie otwarci na Boga w Polsce:)
No i proszę odwiedziłem Kalwarię Pacławską. Natychmiast, bez uciążliwej podróży. Zadziwiłem się wiarą Polaków. Ona jest zdolna do tworzenia wielu pięknych świątyń, ale przecież nie tylko! Ta przyjaźń z matką Jezusa… Figura matki jest czytelna dla wielu, więc ona (przyjaźń) faktycznie może być bramą do wiary.
Dziękuję Mirello!
https://i.pinimg.com/736x/74/48/ca/7448ca7b78e3fdfe7bba2177b98d1388–funny-things-funny-stuff.jpg
Piękny naprawdę:) Tyle światła i przestrzeni. Jednocześnie od razu stawia przed oczy Obecność. Dziękuję Mirello:)
I dzięki Tobie znowu odwiedziłem piękny kościół 🙂 Dziękuję Mirello. Wszystkie są domami.
Czytałem o tym i zastanawiałem się nad Słowami Pana 🙂 Niesamowite, że dzięki Tobie Mario mogłem odwiedzić to jezioro. Dziękuję.
Piękna i rodząca dobro inicjatywa o. Góry On już odszedł, ale owoce trwają. Myślę o życiu , które wydaje trwałe owoce dobra, jako o szczególnym darze Pana. Chciałbym być wśród tych, którzy taką radość w Niebie mają:)
Dziękuję Mario, za zabranie mnie tam. Rozglądałem się z ciekawością:) i zadumą:)
Miałam to szczęście być tam kiedyś dawno służbowo i rozmawiać z ojcem Górą… Organizowany był wtedy Dom Świętego Jana Pawła II… Jego zaangażowanie w budowę Lednicy i determinacja w „walce” o nią, budziły podziw i respekt… Tam było Jego serce… i JEST …
Przejmujący obraz i bardzo głęboka refleksja..
Nie miałem pojęcia, że taka istnieje 🙂 Piękne miejsce, pełne historii i sztuki, a ciągle dom modlitwy:) Dziękuję Mario za tele-transport do tego miejsca:)
Piękna kaplica… i związana z początkami naszej państwowości i chrześcijaństwa… lubię ją odwiedzać… 🙂
GOD Bless You !
225 lat służby odnowionego i tradycja z 15 wieku… Najważniejsze – Obecność Pana:) Dziękuję Mario za zabranie mnie do Kicina:)
Fantastyczne!
Dziękuję Mario:)
Historia Mojżesza wiele mówi o Bogu. Chociaż Mojżesz nie zasłużył na wejście do Kanaan, to dostał możliwość widzenia.
Fascynująca historia.
Robi wrażenie!
Ciekawe, jakie widoki miał Mojżesz.. Ziemia Kannan była wówczas przebogata..
Podobają mi się zdjęcia, mają w sobie ten specyficzny klimat.
Mario, dziękuję za tę wspaniałą wirtualną wycieczkę 🙂
Na mnie też zrobiła wielkie wrażenie…cieszę mnie, że udało podzielić się tą historią Mojżesza…:)
Dziękuję Mario, że mnie zabrałaś na Pustynię Judzką. Czułem wręcz piasek i kamienie pod stopami…
Głębokich doświadczyłam tam przeżyć duchowych… dlatego chciałam o niej napisać… dzięki za możliwość Tomaszu 🙂
Piękne, pustynne miasto. Ciekawe skąd brali wodę! Nabatyjczycy zbudowali, ale Rzymianie nie zniszczyli. Może wiec z Rzymem lepiej było współpracować niż wojować…
Dziękuję Mario za podróż!
Rzymianie tez potrzebowali wody a zastali gotowe systemy jej gromadzenia. Na jednej z początkowych fotek, pokazałam kanał wodny, biegnący wzdłuż ściany wąwozu:))
Nabatyjczycy „łapali” w ten sposób każdą kroplę, która spadła w czasie opadów i ją gromadzili… Między innymi, dzięki też temu, tutaj właśnie biegły szlaki komunikacyjne…
Bardzo inspirująca fotografia, że jednak można pokonać trudności. Trzeba tylko uwierzyć…
Historia biblijna w kamieniu obecna… Musi się człowiek czuć niesamowicie tam:) Dziękuję Mario za podróż moją z Tobą:)
Na tamtych ziemiach poczułam jakąś łączność ze Starym Testamentem…
Pomimo, że od mojego pobytu TAM minęło zaledwie kilka tygodni, historie biblijne wciąż żywe i poruszające i sercu coraz bliższe.
Dziękuje Mario:) Byłem z Tobą tam i oglądałem mozaiki:)
🙂
Piękny dom modlitwy… Chciałoby się spotkać z Panem w nim! Dziękuję Mario , że wzięłaś mnie ze sobą do tego miejsca.
Cudowny jest Krzyż z Chrystusem, ale też zachwyca mnie obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem w bocznym ołtarzu, ale nic na jego temat nie umiem znaleźć…
Zawsze myślałem o van Goghu jako malarzu, ale teraz zobaczyłem w nim brata wierze:)
Piękne jego obrazy i może tak już jest, że kto sięga do Boga,
staje się oryginalny i wnosi wiele!
Dziękuję Mario!
Największą burzą jest prawda o nas – że jesteśmy grzesznikami, nie aniołami…
Wg mnie największe burze wynikają z tego, że zawodzimy. W małżeństwie dużo tego.Przychodzą rozczarowania, kryzysy.. bo jesteśmy właśnie grxzesznikami – wszyscy bez wyjątku. Warto się wyleczyć z przekonania, że jesteśmy aniołami. To pozwala na sięgnięcie fundamentu.. – z grzechu leczy Jezus. :-)))
O dziwo warto, się wyleczyć, że chrześcijanie to anioły – grzesznicy panie.. .
O tak… Szczególnie zwodnicze jest liczenie, że aniołem powinien być … współmałżonek, bo jest wierzący.
Wierzący, to grzesznicy, którzy się leczą z ciężkiej choroby…
Odległa dla nas historia, ale owoc tamtej myśli trwa do dziś… Chciałbym, by to co robię dla Pana było też tak trwałe:) Dziękuje Mirello za wycieczkę:)
Słodycze robione z pyłu zielonej herbaty… Nie wiem co to takiego:)
Dziękuję Mario za super galerię i opowiadanie o Japonii:)
Bardzo ładny kośćulek . Warto go odwiedzić. Polecam
Piękny barokowy kościółek, o zadziwiająco bogatym wnętrzu. Warto tu zatrzymać się na chwilę modlitwy do Matki Bożej Szkaplerznej cudami słynącej. Niezwykłe wrażenia, gorąco polecam !!
Benedyktyni ponieśli śmierć w bliskiej okolicy Międzyrzecza, a nie w Kazimierzu Biskupim. Zostali osadzeni w pobliżu granicy, by prócz poddanych Piastów, chrystianizować nieodległe plemiona wieleckie. Źródła historyczne nie pozostawiają żadnych wątpliwości, gdzie uzyskali palmę męczeństwa. W Kazimierzu rozwinął się jedynie ich kult.
Tyle, że słowa Jezusa z Łk 6:48-49 nie dotyczyły małżeństwa, a wiary w ogóle, chodziło też o próby, przez które w życiu przechodzimy (uciski, prześladowania czy nawet choroby). Wersety, które można odnieść do trwałości małżeństwa są np w Koh 4:12: „A jeżeli jednego można pokonać, to we dwóch można się ostać; a sznur potrójny nie tak szybko się zerwie.”. Zresztą nie ma nic złego w tym, że ludzi trzyma ze sobą oprocz samej miłości również strach przrd Bogiem czy też bojaźń (Wj 20:20). Również apostoł Paweł pisał aby swoje zbawienie sprawować z bojaźnią i drżeniem. Bóg jest dobry, miłosierny ale jest też ogniem trawiącym i należy o tym pamiętać. Oczywiście bojaźń, która jest początkiem poznania Boga nie kest zwykłym strachem przed karą, ale połączeniem szacunku, poddania się i pokornej postawy podobnej do miłości jaką powinno się darzyć rodziców.
A czy wg Ciebie małżeństwo nie przeżywa prób, kryzysów, przeciwności, etc. ?
Cytat na obrazku to 1 List Jana 3:14-15.
Mam pytanie odnośnie Grzechu Przeciwko Duchowi Świętemu. Proszę o kontakt na adres
Bardzo proszę o skontaktowanie się kapłanem.
Będzie najbezpieczniej.
Jakie to przepiękne! Niesamowite jak cudowna jest natura, powinniśmy dbać i szanować naszą planetę! 🙂 ja mieszkam w Turcji i polecam Chimerę jakby ktoś planował podziwiać cuda natury. Są to malownicze ruiny starożytnego miasta Olympos, tzw Ognie Chimery (tr. Yanartaş czyli płonące kamienie) (tłumacz turecko polski https://skrivanek.pl/tlumaczenia-turecki/)