Howard Storm, czyli twardy ateista w zaświatach!

 
Głos, który słyszałem zaczął ją powtarzać. Nie wiem, dlaczego ale nagle zapragnąłem uwierzyć w to. Nie mając już nic innego chciałem uczepić się tej jednej myśli i krzyknąłem:
– Jezusie, proszę uratuj mnie – ta myśl była wykrzyczana całą tlącą się we mnie jeszcze siłą i uczuciem.
Kiedy to zrobiłem, zobaczyłem gdzieś daleko w ciemności maleńką gwiazdkę. Nie wiedząc, co to jest pomyślałem, że jest to kometa lub meteoryt, ponieważ poruszała się prędko. W chwilę później zdałem sobie sprawę, że zmierza w moim kierunku. Bardzo szybko zaczęło się rozjaśniać.
Kiedy światło zbliżyło się jego jasność wylała się na mnie i powstałem – nie moim wysiłkiem – po prostu uniosłem się. Potem zobaczyłem, zobaczyłem to bardzo wyraźnie, jak wszystkie moje rany, łzy, moje załamanie zaczęły roztapiać się i w tej jasności stałem się znowu całością.
Wtedy wybuchnąłem niekontrolowanym płaczem. Płakałem nie ze smutku, ale dlatego, że przeżywałem rzeczy, których nie odczuwałem nigdy wcześniej w moim życiu.
Zdarzyło się jeszcze coś. Nagle dowiedziałem się wielu rzeczy. Wiedziałem, że to światło, ta jasność zna mnie. Nie wiem jak wyjaśnić to skąd wiedziałem, że ono mnie zna. Po prostu wiedziałem to. Zrozumiałem, że to światło zna mnie lepiej niż moi rodzice. Świetlisty byt, który objął mnie znał mnie bardzo blisko i zaczął objaśniać mi ogromnie ważne sprawy. Wiedziałem, że on wiedział wszystko o mnie i że jestem bezwarunkowo kochany i akceptowany.
Światło wyjaśniło mi, że kocha mnie w sposób, którego nie jestem w stanie wyrazić. Nigdy wcześniej nie zdawałem sobie sprawy z tego, że można być kochanym w taki sposób. Był skoncentrowanym polem energii, świecącym w chwale, której nie można opisać inaczej jak dobro i miłość. Siła tej miłości przerasta ludzkie wyobrażenie.
Wiedziałem, że ta promienna istota jest potężna. Sprawiała, że czułem się bardzo dobrze. Czułem jej światło na sobie – jak dotyk bardzo delikatnych dłoni. Czułem, że światło obejmowało mnie. Kochało mnie z wszechobejmującą mocą. Po tym wszystkim, co przeszedłem uczucie bycia tak dobrze znanym, akceptowanym i bezgranicznie kochanym przeszło moje wszelkie wyobrażenie. Zacząłem mocno płakać. Potem obaj, ja i to światło wznieśliśmy się i oddaliliśmy się z tego miejsca.
Poruszaliśmy się coraz szybciej opuszczając ciemność. W objęciach światła, czując się cudownie i płacząc zobaczyłem w oddali coś, co wyglądało jak galaktyka. Było jednak większe i było w niej więcej gwiazd niż widywałem z ziemi.
Było to wielkie centrum światłości. W środku znajdowała się koncentracja ogromnej jasności. Niezliczone miliony sfer świetlistych latało wokół, wchodząc i opuszczając wspaniały Byt w centrum. Było to w znacznej odległości.
Wtedy (nie powiedziałem tego, lecz pomyślałem) zwróciłem się do światła:
– Odeślij mnie z powrotem.
Mówiąc do światła, by odesłało mnie z powrotem, miałem na myśli odesłanie mnie do ciemności. Tak bardzo wstydziłem się tego, kim byłem przez całe moje życie, że jedno, co chciałem zrobić to ukryć się w ciemności. Nie chciałem już więcej iść w kierunku światła. Jak wiele razy w ciągu życia zaprzeczałem i drwiłem sobie z istoty będącej teraz przede mną. Jak wiele razy używałem jej, jako przekleństwa. Jaką niewiarygodną intelektualną arogancją było używanie jej imienia w ten sposób. Bałem się podejść bliżej. Byłem również świadomy tego, że ogromna intensywność emanacji mogłaby zdezintegrować to, co wciąż odczuwałem jako nienaruszone ciało fizyczne. Istota, która wspierała mnie, mój przyjaciel wiedział o moim lęku, oporach i wstydzie. Po raz pierwszy odezwał się do mnie męskim głosem i powiedział mi, że jeśli czuję się skrępowany nie musimy już bardziej zbliżać się. Zatrzymaliśmy się więc, wciąż niezliczone mile od Wspaniałego Bytu.
Pierwszy raz mój przyjaciel (Jezus Chrystus), powiedział wtedy:
– Jesteś stąd.

I wtedy usłyszał słowa Jezusa kierowane bezpośrednio do jego umysłu: To nie jest pomyłka, właśnie tutaj ma być twoje miejsce. Musisz się jeszcze przygotować, dojrzeć i oczyścić. Na prośbę Jezusa pojawiły się jasne istoty, promieniujące radością i miłością. Były to duchy czyste, anioły, które komunikowały się przez bezpośrednie przekazywanie myśli. Cokolwiek Storm pomyślał, one natychmiast o tym wiedziały. Jego bezpośredni opiekun, Anioł Stróż, oznajmił mu, że musi wrócić do ziemskiego życia, że nie jest jeszcze gotowy, aby przejść do wieczności. Uświadomił mu również, że Pan Bóg obdarzył wszystkich ludzi zdolnością do przyjęcia lub odrzucenia Jego miłości, która jest całkowicie wolnym i bezinteresownym darem, dlatego może być tylko przyjmowana w całkowitej wolności, przez ufną i szczerą modlitwę. Z tego powodu właśnie ludzie powinni się dużo modlić. Anioł Stróż tłumaczył również Stormowi, żeby kochając, nie oczekiwał jakiejś nagrody lub innych korzyści, tylko pragnął jednego – by w całkowitej wolności akceptował i wypełniał Bożą wolę, bo tylko w ten sposób będzie stawał się dzieckiem Boga i szedł najprostszą drogą do nieba.

Najobszerniejsza wersja relacji na  http://karrlk.webpark.pl/ – tłumacz nieznany

Autorem skróconej wersji jest ks. Mieczysław Piotrowski TChr

Filmowe świadectwo Storma zawiera dodatkowe  informacje nieobecne w obu wersjach.

Howard Storm  radykalnie zmienił swoje życie  pragnąc zrealizować dobre warianty przyszłości USA i świata..

Wielebny Storm

Aktualnie jest pastorem United Church of Christ in Covington, Ohio. Pamięta o potrzebach biednych.
Obraz Jezusa na ścianie budynku w Belize jest jego dziełem. Artystą jest więc nadal …
Jego świadectwo opowiedziane po latach… poniżej :

Niestety angielski bez tłumaczenia, ale jak się rozumie, wierzcie mi niesamowite wrażenie. Wieczność , która jest twarda jak granit i niesamowicie realna. To oczywiście porównania.

Ps. Istnieje wywiad z młodszym Howardem, z polskimi napisami

Perły świadectwa

4 odpowiedzi do artykułu “Howard Storm, czyli twardy ateista w zaświatach!

  1. Tomasz

    Wysłuchałem ostatniego wywiadu z Howardem. Opowiadał o swojej rozmowie z Jezusem na temat tego co powinien robić kiedy wróci na Ziemię. Storm zadeklarował, że wybuduje Bogu piękny kościół o formie zwracającej uwagę wszystkich. Jezus – Możesz, jeśli Ci to sprawi satysfakcję, ale ja  tego nie potrzebuję.  Howard – Więc co mam robić? Jezus – kochaj osobę z która jesteś!  Ktoś kochany odpowiada miłością i może kochać następną osobę. Kochać to troszczyć się i pamiętać o kimś. Howard – Naprawdę może to zmienić świat ? Jezus – Tak, to samo robią inni chrześcijanie i moi aniołowie. W końcu miłość ogarnie świat! Ps. Odtwarzam rozmowę z pamięci i nie jest to dosłowne jej tłumaczenie tylko coś oddające sens.

    Przykazanie miłości… Tyle razy czytamy o  nim w Piśmie, ale czy zdajemy sobie sprawę, że jest kluczowe do metanoi świata?

  2. Maria

    Zdajemy sobie sprawę…. bardzo mądra rozmowa…. tylko miłością i jej rozlaniem możemy zmienić świat…. uważam, że ciągle musimy podnosić świadomość w sobie, w ludziach…. ewangelizacja w każdej formie, na TT też…:)

  3. Maria

    Podobne doświadczenia opisuje Eben Alexander w swojej książce Dowód, amerykański neurochirurg, który jak pisze, przekroczył granicę śmierci i odkrył niebo…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

rfwbs-slide

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij