Roman Brandstaetter (1906 Tarnów – 1987 Poznań) to najwybitniejszy w powojennej literaturze polskiej pochodzenia żydowskiego pisarz, eseista a przede wszystkim poeta. Zafascynowany był Biblią, tematyka franciszkańską i maryjną. Był chrześcijaninem z wyboru: wychowany w inteligenckiej rodzinie żydowskiej w połowie życia przeszedł na katolicyzm i tak opisywał to nagłe spotkanie z Jezusem Chrystusem: „Skończyłem pracę po północy. Zapaliłem papierosa. Wstałem od stołu, rozejrzałem się po pokoju i przypomniałem sobie, że nie mam w domu nic do czytania”. Ze sterty czasopism wyciągnął kilka tygodników. Z jednego wypadła na podłogę duża wkładka. Była na niej reprodukcja rzeźby przedstawiającej ukrzyżowanego Chrystusa, dzieło Innocentego da Palermo z kościoła San Damiano w Asyżu. Podniósł ją. „Wyobrażała Chrystusa w chwilę po Jego śmierci. Z pół rozchylonych warg uszedł ostatni oddech. Kolczasta korona spoczywała na Jego głowie jak gniazdo uwite z cierni. Miał oczy zamknięte, ale widział. Głowa Jego wprawdzie opadła bezsilnie ku prawemu ramieniu, ale na twarzy malowało się skupione zasłuchanie we wszystko, co się działo. Ten martwy Chrystus żył. Pomyślałem: Bóg… Dzieje tej biblijnej nocy są dla mnie smugą najwspanialszego światła, jakie widziałem w moim życiu”. W 1946 roku przyjął chrzest w Rzymie.
Był jednym z największych polskich pisarzy religijnych. Był pisarzem trudnej, żarliwej i autentycznej wiary. Mawiał, że aby wierzyć, trzeba być artystą wiary szukającym co dzień śladów Boga, jak poeta szukający słowa, a malarz barwy. Wiara w jego ujęciu jest ciągłym zmaganiem:
Wszystko jest dla mnie
Kamieniem.
Cały świat.
I chleb.
I Ty.
I Bóg.
Szczególne miejsce w poezji Brandstaettera zajmują „Hymny Maryjne”, napisane w konwencji tradycyjnego hymnu, litanii, pełne czułości, ciepła, dziecięcej wręcz żarliwości i zawierzenia, stanowiące świadectwo wiary o tyle znaczące, że mamy do czynienia z nawróconym izraelitą.
„Hymny Maryjne” opublikowane zostały w 1963r. i cieszą się od początku dużą popularnością. Łączą one harmonijnie piękno poetyckiego słowa z głęboką medytacją modlitewną; są one w swej wymowie bardzo osobiste, a jednocześnie uniwersalne; dotyczą zarówno człowieka wierzącego jak i tego, który odwrócił się od Boga.
A oto fragmenty z niektórych wierszy:
Hymn do Czarnej Madonny
(…)
Usłysz głosy,
Napełń myśli człowiecze,
Panno zwolena,
Maryjo.
Niech ani jedno słowo
Nie będzie złe.
Niech ani jedno słowo
nie nienawidzi.
Niech nie krzywdzi.
Niech nie zabija.
Niech wybacza.
Niech leczy.
Niech łagodzi.
Niech zamyka
Człowiecze rany
Jak skrzydła ołtarza.
(…)
Madonna Ateistów
(…)
Czuwam nad tymi,
Którzy nie wierzą
W mojego syna
Pragnę im pomóc.
Są moimi dziećmi,
Jak wszyscy.
Chociaż nic o tym
Nie wiedzą.
Modlę się.
(…)
Hymn do Madonny atomu
(…)
Dlatego w każdym atomie
Jest Droga Krzyżowa
I Wzgórze Golgoty
I krzyż,
Na którym umiera Jej Syn,
On bowiem zawsze odkupuje
Swoją męczeńską śmiercią
Wszystko, co z winy człowieka
Obraca się przeciw człowiekowi.
Oto jest dramat Boga.
(…)
Spójrz na nędzę naszych mózgów,
Które wykopały przepaść
Między człowiekiem a Twoim Synem,
Między człowiekiem a człowiekiem,
I wypełń tę pusta przestrzeń
Swoją modlitwą
Za wszelkie żywe stworzenia
Za wszelkie rzeczy
Które mają swoje miejsce
Na ziemi.
Wielkie jest cierpienie
Pustych miejsc.
(…)
Litania ekologiczna do najświętszej Maryi Panny
(…)
Módl się za życie na ziemi.
I za życie naszej wiary
I za życie naszej nadziei,
I za życie naszego sumienia,
I za życie nasze po śmierci.
Módl się za życie…
Czytałem Romana Brandstaettera… Bardzo ciekawa i wciągająca proza. Pisał tez wiersze. Fascynujące nawrócenie:) Już wiem, jaki będzie następny świadek wiary na pierwszej stronie portalu:) Dziękuję Mario za wydobycie jego postaci dla naszej uwagi.
Cieszę się :). Będąc wczoraj w Farze Poznańskiej na czytaniu Hymnów Maryjnych przez Halinę Łabonarską (przepięknie, częściowo z podkładem muzycznym) w ramach VERBA SACRA , pomyślałam, że na początek Adwentu dobrze coś o tym napisać… I stąd to przypomnienie sobie i Wam tej postaci…
Pingback: Roman Brandstaetter – z narodu wybranego, przekonany do Jezusa przez sztukę! – Perły świetlne