Powiedzcie mi wy, którzy chcecie żyć pod Prawem, czy Prawa tego nie rozumiecie? Przecież napisane jest, że Abraham miał dwóch synów, jednego z niewolnicy, a drugiego z wolnej. Lecz ten z niewolnicy urodził się tylko według ciała, ten zaś z wolnej – na skutek obietnicy. Wydarzenia te mają jeszcze sens alegoryczny: niewiasty te wyobrażają dwa przymierza; jedno, zawarte pod górą Synaj, rodzi ku niewoli, a wyobraża je Hagar: Synaj jest to góra w Arabii, a odpowiednikiem jej jest obecne Jeruzalem. Ono bowiem wraz ze swoimi dziećmi trwa w niewoli. Natomiast górne Jeruzalem cieszy się wolnością i ono jest naszą matką.
Wszak napisane jest:
Wesel się, niepłodna, która nie rodziłaś,
wykrzykuj z radości, która nie znałaś bólów rodzenia,
bo więcej dzieci ma samotna
niż ta, która żyje z mężem.Właśnie wy, bracia, jesteście jak Izaak dziećmi obietnicy. Ale jak wówczas ten, który się urodził tylko według ciała, prześladował tego, który się urodził według ducha, tak dzieje się i teraz. Co jednak mówi Pismo? Wypędź niewolnicę i jej syna, bo nie będzie dziedziczyć syn niewolnicy razem z synem wolnej. Tak to, bracia, nie jesteśmy dziećmi niewolnicy, ale wolnej.
Fragment dość czytelny, jak na alegorię: Hagar i Sara, niewolnica i wolna, Izmael – syn z ciała i Izaak – syn obietnicy. Górna (mesjańska) Jerozolima matką dzieci wolnych! Duchową matką, nie z ciała. Matka – Kościół :)))
Kwestia poddania się Prawu Starego Przymierza, zwłaszcza członków gmin chrześcijańskich wyrosłych wśród pogan, była kontrowersyjna w tamtych czasach. Św. Paweł jednoznacznie woła: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli! (Ga 5, 1)
Czy tylko wtedy mieli dylematy? Czy my jesteśmy wolni? Mnie niewolą i krępują dziesiątki, o ile nie setki spraw. Powoli Pan uczy mnie je rozpoznawać i pomaga się uwalniać. Oj… długi i bolesny proces leczenia. Miewam jednak przebłyski poczucia prawdziwej wolności dziecka Bożego :))
PS. Tak po ludzku to mi właściwie zawsze żal było Hagar. Niewolnica, wypędzona, w ostatniej chwili odratowana z dzieckiem na pustyni… Ale epizod pychy też miała! Ooo i tu pułapka! Czy nie zdarza się, że ludzie wpadają w pychę własnej pobożności? Chyba dosyć na dziś mędrkowania… :))
Wolność… Temat rzeka, ale chcę się podzielić moim największym odkryciem dotyczącym wolności. Otóż nawet wolni od trosk finansowych, zdrowotnych, uzależnień, bez prześladujących nas ludzi i organizacji nie jesteśmy wolni! Problemem są elementy naszej własnej osobowości!
Nie zdajemy sobie sprawy z tego wymiaru najczęściej. Może warto sięgnąć do klasyka – Teresy Wielkiej. Widziała duszę jako wielki zamek z masą korytarzy, w których było wiele okropieństw , szczególnie w tych zewnętrznych… Podsumowując – wolność w najgłębszej swojej istocie pochodzi od zjednoczenia z Panem. Mówiąc ewangelicznym obrazem – od bycia STALE gałęzią krzewu winnego! To jest dopiero być wolnym! Dar pochodzący wprost od łaski! Wymaga wytrwałości w modlitwie i non stop trwania w krzewie winnym
Właśnie o wolność wewnętrzną mi chodziło. Zewnętrzne sprawy stają się mało znaczące, kłopoty łatwe do pokonania, gdy żyje się w Panu. Staram się trwać w krzewie winnym, ale wciąż moja odrośl się chwieje. Całe szczęście, Pan za każdym razem mnie podnosi i zasila nowymi sokami:)
Widzę, że od czasu powrotu do Kościoła moja wolność wewnętrzna wzrasta, ale tyle razy jest wystawiana na próbę! Ileż razy wydawało mi się, że już „przeszłam przez Morze Czerwone”, a okazywało się, że wciąż jestem „w Egipcie”! Moje lęki i ograniczenia… W Bogu wszystko do przezwyciężenia! Dziś to znów to poczułam 🙂 Ufać i trwać!
Nawet jeśli ktoś ma wszystko, co życie może mu zaoferować, to i tak pozostaje w nim niedosyt i tęsknota za „Czymś”….
Wydaje mi się, że człowiek wolny to człowiek spełniony… głęboka wiara i tylko wiara może wyzwolić człowieka do pełnej wolności…dlatego w swoich modlitwa proszę dla siebie o wiarę…
Życie w wolności, to pokój serca w każdej sytuacji życiowej… dla nas istnieje wtedy tylko Bóg… i On nas kocha, ochrania, daję siłę do walki z przeciwnościami… jesteśmy z Nim Jednością….
To w Jezusie Chrystusie, w Jego Zmartwychwstaniu rozpoczyna się nasza przyszłość, nasze uwolnienie; doświadczamy przede wszystkim życia w wolności od grzechu, śmierci, miłości ludzkiej, bez której czasami trudno żyć, lęku i samotności…
I dzieje się to w wyniku miłości Boga do nas…
Ach, jak trudno czasami odczuć i odszukać tę Miłość Boga do nas… A Ona załatwia wszystko…
Tak, Mario, wiara i ufność wyzwalają ku wolności!:)
W modlitwie często proszę Pana o przymnożenie wiary, a jeszcze częściej o Pokój. Oczywiście wiem, że Pokój jest naturalnym wynikiem trwania w Bogu, ale moje emocjonalne „ja” wciąż działa destrukcyjnie… Co do wiary – nawet Apostołowie mieli ją na początku mniejszą niż ziarnko gorczycy…
Powtarzam to ludziom i jestem głęboko o tym przekonana, że urodziliśmy się na Golgocie. Kościół ma swój początek w Krwi i Wodzie, które wypłynęły z boku Chrystusa. I każdy z nas w tym ożywczym Strumieniu może się narodzić! W końcu Jezus przez swoją śmierć i Zmartwychwstanie zerwał więzy grzechu, wyzwolił nas! 🙂
Nasze zjednoczenie z Panem załatwia wszystko… Tak, ja też tak sądzę. Ja szukałem Pana tam gdzie mówił, że jest . W Eucharystii, Słowie, wspólnocie wierzących, w modlitwie osobistej, w charyzmatach, w jego obietnicach, szczególnie pasterskiej opieki. Po latach wiem jaką niesamowitą pracę ma Bóg w nas. Jak bardzo się nie nadajemy tacy jacy jesteśmy do życia w Niebie. On jest jednak cierpliwy i gotowy pracować nad nami non stop”:)
Ha! Lata świetlne dzielą mnie od nadawania się do życia w Niebie! Chociaż, z drugiej strony ja tego nie wiem, Pan zna mnie lepiej niż ja samą siebie, a Jego Miłosierdzie jest nieskończone… Doskonale zdaję sobie sprawę ze swojej słabości i oporności.
Śmiać mi się chce na wspomnienie ulgi widzianej w oczach mojego proboszcza, kiedy powiedziałam, że proszę o jednorazową rozmowę duszpasterską, a nie o kierownictwo duchowe:)
Dla mnie najpełniejsze i najowocniejsze trwanie w Panu to spożywanie Jego Ciała i picie Jego Krwi oraz osobista modlitwa poprzedzona czytaniem Pisma. Wtedy czuję powiew tej prawdziwej wolności!
Udział w liturgicznym i wspólnotowym życiu Kościoła też jest pomocny:)