Niezmiennie wielką radość sprawiają mi sakralne dzieła sztuki. Teraz, w okresie Bożego Narodzenia, szczególnym zachwytem napawają obrazy przedstawiające narodzenie Jezusa.
Nie jestem historykiem sztuki, choć obracając się w świecie piękna minimalne pojęcie o niej mam. Do opisu dzieł w sposób merytoryczny, muszę odesłać zainteresowanych do innych źródeł. Przedstawiane w tym poście obrazy, są wybrane przeze mnie absolutnie subiektywnie. Niedawno przeczytałam w znakomitej książce Dariusza Czaji „Kwintesencje- pasaże barokowe” słowa wprawdzie dotyczące muzyki, ale jestem pewna, że oddają sens próby opowiedzenia o uczuciach kiedy odbiera się sztukę : „Piszę więc o tym, co mnie w muzyce porywa, co mnie w niej zachwyca, co mnie zniewala i pozostawia na wdechu”
To co mnie wzrusza do głębi, to widok małego Jezusa, bezbronnego, który potrzebuje ludzkiej opieki…a przecież to Bóg… Decyzja, żeby narodzić się, to znak umiłowania człowieka, a jednocześnie okazanie delikatności…żeby nie bać się Boga Wszechmogącego. Nowonarodzone dziecko w każdym domu wprowadza inny czas, inne odczuwanie, wszystko staje na głowie, wszystko podporządkowuje się niemowlakowi.
Nie inaczej jest z Bogiem-Dzieckiem. Przyjmujesz Go i całe Twoje życie zmienia się.
Nie mogę zapomnieć o Matce Boga…Jej twarz jest co najmniej zamyślona, czasem wręcz smutna…ona wie, co spotka jej Dziecko. Pomimo tej wiedzy, jest miłość.
Wyrazić Wcielenie w sztuce… Gdybym miał talent też bym spróbował. 🙂 Niezwykle trudne. Miriam matka Jezusa łaski pełna. Jezus – Bóg mocy i niemowlę jednocześnie:) Kiedyś w Niebie zobaczymy te chwile dokładnie tak jak się odbywały:)
Ufam:)))