Noszę w sobie ogromną chęć robienia tylu dobrych rzeczy, ale jest tego mnóstwo, a ja opadam z sił i najprostsze sprawy wydają się trudne… Chciałabym umieć rozeznać, co z tego jest najważniejsze i naprawdę miłe Bogu.
Po ludzku sił w swej kruchości nie znajdę, choć nawysłuchiwałam się wielu „dobrych rad” w zakresie zdrowego trybu życia:) Tylko zanurzona w Panu, Jego prosząc o pomoc, przekroczę swoje ograniczenia i lęki.
Powtórzę więc modlitwę za św. Augustynem: „Boże, daj mi siłę, abym mógł zrobić wszystko, czego ode mnie żądasz. A potem żądaj ode mnie, czego chcesz.”
Perły inspiracji
Pan da nam kiedyś ciała podobne do swojego, a i teraz jest źródłem mocy i zdrowia…
Ciało przemienione, marzenie :)) Ciekawe, jak to będzie 🙂
Dostawałam już od Pana taką siłę, że aż byłam zadziwiona. Ba! Bóg, dotykając mojego serca, uzdrowił je swego czasu nie tylko duchowo, ale i anatomicznie… Tylko dlaczego wciąż zapominam?!
Dobre pytanie… Ja mam kilka odpowiedzi.
1. Jeśli zapominamy zaprosić Pana, to jego Obecność może być mniej odczuwalna,
2. Jesteśmy kuszeni – źle jest pomylić pokusę z własnymi myślami,
3. W nasz samych jest „złogi” dawnego życia. Widząc je powinniśmy oddawać Panu .
Ostatecznie to życie walki, ale postępu w dobrym. Odnawiania się naszego ducha każdego dnia
Puello, Pan żąda od człowieka tyle, na ile człowiek ma siłę… i to jest dobro, którego od nas oczekuje… każda odrobina dobra buduje Boże Królestwo… Pozdrawiam serdecznie 🙂
Dziękuję, Mario 🙂
Wiem, że Bóg nie zażąda od człowieka więcej, niż ten może podołać. I tym się pocieszam:) Miewałam już stany, że w moim odczuciu przekraczałam swoje możliwości. To była moc od Pana, płynąca z całkowitego zawierzenia!
Tak jak człowiek wciąż się musi nawracać, tak ja również wciąż muszę o tym pamiętać, by się nie zachwiać…
Każda odrobina dobra jest promyczkiem, a jak się tego uzbiera, będzie porządny snop światła:)
Pozdrawiam 🙂