Od góry Hor szli w kierunku Morza Czerwonego, aby obejść ziemię Edom; podczas drogi jednak lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: «Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny». Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła. Przybyli więc ludzie do Mojżesza, mówiąc: «Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże». I wstawił się Mojżesz za ludem. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: «Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu». Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogoś wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu.
Jezu na Krzyżu.
Patrzę na Ciebie i z Tobą cierpię…a Ty chronisz mnie przed śmiertelnym ukąszeniem złego
Perły Słowa
Wąż na krzyżu, który uzdrawia od ukąszenia węży. Zadziwiał mnie ten symbol… Tak głęboka teologia za nim. Jezus, który przyjął nasze grzechy na krzyżu uzdrawia od grzechu…
Szemranie, wciąż szemranie i ten biedny Mojżesz, któremu ciągle się „dostawało” od ludu, który przestawał ufać Panu!
Kiedy się modlę patrząc na Krzyż z figurą konającego Chrystusa, otwierają mi się pewne zakamarki duszy i doznaję w nich szczególnego uzdrowienia. Zwykle są to zakamarki grzechu, którego nie dostrzegałam. Adoracja Krzyża przynosi mi też Pokój i pomaga zrozumieć moje własne cierpienie.
Tylko Krzyż czyli prowadzi do Zmartwychwstania…nie mogę o tym zapomnieć