Obracasz w proch człowieka
i mówisz: „Wracajcie, synowie ludzcy”.
Bo tysiąc lat w Twoich oczach
jest jak wczorajszy dzień, który minął,
albo straż nocna.
Porywasz ich, stają się niby sen poranny,
jak trawa, która rośnie:
rankiem zielona i kwitnąca,
wieczorem więdnie i usycha.Naucz nas liczyć dni nasze,
byśmy zdobyli mądrość serca.
Powróć, o Panie, jak długo będziesz zwlekał?*
Bądź litościwy dla sług Twoich!Nasyć nas o świcie swoją łaską,
abyśmy przez wszystkie dni nasze mogli się radować i cieszyć.
Dobroć Pana Boga naszego niech będzie nad nami
i wspieraj pracę rąk naszych,
dzieło rąk naszych wspieraj.Ps 90,3-6.12-14.17
Prawda o przemijaniu naszego życia, bardzo trudna.
Czy jest na to rada? Żyć z Panem mądrze, korzystać z jego pomocy. Szczególnie starość bez pomocy Pana jest smutna… Tyle ST.
W NT już wiemy, że będzie zmartwychstanie, więc pamiętajmy, to początek istnienia!
Thomas Merton: „(…) muszę nauczyć się w samotności stanąć twarzą w twarz z własną nieprawdą, przygotowując się na przerażający fakt nieodwracalnego zmierzenia się z nią w chwili śmierci, kiedy nie będę już mógł pokładać nadziei w niczym ziemskim, niczym poza Bogiem(…)”. Tak…. przemijanie… ciągle nie umiem się z nim pogodzić… ciągle się z nim „boksuję”… ciągle nie przyjmuję do wiadomości…ciągle nie wierzę, że mnie to również dotyczy…a wszystkie zewnętrzne jego oznaki… nie zauważam… a jednak ciągle, nieodwracalnie, z minuty na minutę zbliżam się do mojej śmierci… a może do nowego życia…???
Boże, daj mi siłę…. Proszę…
To jest przerażające, ale mnie od pewnego czasu przestało przerażać. Pan ma taką łaskę… Można Go o to prosić!
Bo taka jest kondycja człowieka… bo taka jest jego nędza….