- Stracona szansa oświecenia.
- Jak Kościół teraz określa swój stosunek do nauki
Średniowiecze, to czas sojuszu , ale też rywalizacji Kościoła i monarchii w Europie. Wydarzyło się wiele dobrego. Powstawały uniwersytety, państwa, rozpowszechniała się kultura pisania i kwitły charytatywne działania zakonów. Niestety doszło też do wojen religijnych i prześladowań na tym tle. W czasie zwanym oświeceniem wielu chciało to zło przypisać samej instytucjonalnej religii. Jak wielki to błąd wiedzą wszyscy, którzy znają historię straszliwych zbrodni w ciągu wieków dokonywanych w imię rozumu i przy odrzuceniu wszelkiej religii. Problemem więc jest CZŁOWIEK i w każdym „kostiumie” instytucji i poglądów potrafi źle czynić. Widzimy to współcześnie na przykładzie nietolerancji czynionej przez tych, co tolerancję uczynili swoim sztandarem! Chociaż sami myśliciele „Oświecenia” optowali za religią naturalną (rozumu) , to plonem ich myśli często jest odrzucenie religijności totalne. Przeciwstawienie wiary i rozumu. Gigantyczny błąd, zawierający też w sobie pogardę dla ludzi wciąż religijnych. Jak powinno być dobrze?
Moim zdaniem ludzie nauki powinni umieć zachować pokorę i mówić tylko to co wiedzą. Jeśli próbują wyciągać szersze wnioski, to jako już filozofowie, a nie naukowcy.
Wspólnoty religijne muszą uznać, że o Bogu mówi też nauka. Skoro stworzył on świat, to też jego dzieło świadczy o nim. Taka postawa jest też normą we współczesnym Kościele Katolickim.
Ps. Wiara chrześcijańska na przykład jest racjonalna, bo nie jest ślepym przyjęciem dogmatów jak wielu sądzi.
Rozum musi zdecydować o prawdziwości autorytetu, za którym idzie. Potem o prawdziwości proponowanej mu wykładni przekazu tego autorytetu i na koniec, zgłębić sens tego przekazu.