Największym obrońcą i promotorem kobiet w historii ludzkości jest Jezus Chrystus. On uczył mężczyzn szlachetnej miłości do kobiet i troski o ich los. Jednocześnie stanowczo przestrzegał przed wyrządzaniem kobietom krzywdy, choćby pożądliwym spojrzeniem. Wszystkie kobiety, które spotykały Jezusa, stawały się zdolne do niezwykłej miłości, wierności i ofiarności. Te, które przeżywały kryzys, w Jego obecności przemieniały się i nawracały, podczas gdy wielu mężczyzn odchodziło od Niego. Nawet Jego uczniowie opuścili Go w godzinie próby, a jeden z nich zdradził. Kobieta zaprzyjaźniona z Chrystusem rozkwita w swej kobiecości, promienieje radością i duchową głębią, która fascynuje i przemienia mężczyzn. Przyjaźń z Jezusem to dla kobiet wszystkich czasów najlepsza szkoła dorastania do ich geniuszu.
Ks. Marek Drzewiecki
Cytat pochodzi z książki ks. Marka Drzewieckiego pt. „Ona, on i miłość”. Dłuższą zachętę do przeczytania można znaleźć pod adresem:
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR/ona_on_01.html
Kiedy trafiłam na te słowa, pomyślałam – Tak, to jest to! Czysta prawda, której świat oficjalnie nie dostrzega, ale serca widzą! Czasem podświadomie 😉
Jest powiedzenie, że kobieta rozkwita pod wpływem miłości… A któż może kochać bardziej niż Jezus? I miłość do kogo bardziej przemienia, uszczęśliwia i nadaje życiu sens niż do Niego? Tak promieniejąca kobieta emanuje Miłością Chrystusa i wypływającymi z niej uczynnością, łagodnością, dobrem, czystością, uśmiechem, troskliwością…
Dla faceta… wymarzona żona! :)))
Wszystko co napisałaś Puello to prawda… tylko w miłości z wzajemnością rozkwita kobieta, promieniuje radością, fascynuje innych… i to wszystko zapisane jest w oczach i całej osobowości zakochanej kobiety… Miłość w relacji nie przychodzi sama, doskonali się i rozwija w miarę poznawania się, dojrzewa…
Uważam, że gwarantem miłości bezinteresownej, miłości dającej prawdziwą wolność, która nie rani a daje nowe inne życie, jest tylko Jezus Chrystus… Proszę Boga o taką Miłość, bo ona wystarczy za wszystko…
Tak! Jezus kobietom przywraca ich prawo do bycia kochaną czystą i wierną miłością.:) Dzisiejsze feministki sobie wyobrażają spełnienie we władzy, pieniądzach i żądaniach … Ale miłości w tym NIE MA.
Nigdy nie byłam niewierzącą…ale wiara moja była bardzo letnia…powierzchowna…W ogóle nie postrzegałam miłości i małżeństwa w powiązaniu z Bogiem. To smutny wniosek. Ale Pan odnalazł mnie, pokazał jak bardzo mnie kocha i jak ja mogę w tej nowej rzeczywistości być z moim mężem.
Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo: mężczyznę i kobietę.
Tak więc przedstawiciele obu płci, jedynie żyjąc w Panu, odkrywają swoje prawdziwe ja, swoje powołanie i dary 🙂