Uczta Baranka – Eucharystia – Niebo na ziemi

 

Jak to możliwe, że konwertyta pisze najpiękniejszą książkę jaką czytałam o Eucharystii? Może dlatego, że ostrzej widzi to, do czego my przywykliśmy w rutynie?

Scott Hahn bo o nim mowa, jest teologiem, biblistą, wykładowcą uniwersyteckim. Przez długie lata jako protestant wnikliwie studiował Pismo Święte, by osiągnąć wnioski, że najbliższy biblijnej wizji chrześcijaństwa jest Kościół katolicki. Najbardziej jednak zachwyciła go Eucharystia. Znamienne, że jak mało który katolik, najpierw poznał Biblię, a dopiero potem zderzył się z Mszą Świętą. Myślę, że zasadne jest by przedstawić fragmenty książki, by zachęcić do przeczytania jej w całości

(…)

Msza Święta to rzeczywistość, z którą każdy katolik jest bardzo dobrze zaznajomiony. Ponadczasowe modlitwy, pieśni oraz gesty sprawiają, że na Eucharystii czujemy się jak w domu. Jednakże większość katolików pozostaje na powierzchni wyuczonych modlitw, nie zagłębiając się zupełnie w kryjącą się za nimi tajemnicę. I bardzo niewielu stara się zrozumieć to niezwykłe i nieziemskie wydarzenie, w którym wierni biorą udział w każdą niedzielę. Papież Jan Paweł II nazwał Eucharystię bramą nieba, wyjaśniając, że „gdy sprawujemy ofiarę Baranka, uczestniczymy w liturgii niebiańskiej”.

Msza Święta to rzeczywistość nam bliska, natomiast wizje z księgi Apokalipsy wydają się czymś odległym i niezrozumiałym. Na każdej stronie znajdziemy dziwne i przerażające obrazy: wojny, plagi oraz bestie, wymierzających sprawiedliwość aniołów, rzeki krwi, demoniczne ropuchy i siedmiogłowe smoki. Stworzeniem budzącym największą sympatię jest Baranek mający siedem rogów i siedmioro oczu.

Skoro to dopiero wstęp – twierdzą niektórzy katolicy. – To raczej wolę się w to nie zagłębiać”.

Tymczasem ja w swojej książce składam wam pewną dosyć osobliwą propozycję. Sugeruję, że kluczem do zrozumienia Mszy Świętej są wizje zawarte w księdze Apokalipsy, a nawet więcej, uważam, że Eucharystia to jedyna droga do odkrycia sensu ukrytego w tej księdze.

(…)

Wślizgnąłem się któregoś razu do katolickiej kaplicy w Milwaukee, gdzie sprawowano Eucharystię, i stanąłem z tyłu, pragnąc zobaczyć, jak wygląda Msza Święta. Wtedy pełniłem jeszcze funkcję pastora, więc występowałem incognito, ubrany po cywilnemu. Przyciągnęła mnie w to miejsce zwykła ciekawość, ale wówczas nie wiedziałem jeszcze, że to był zdrowy objaw. Studiując pisma pierwszych ojców Kościoła, znalazłem mnóstwo odniesień do liturgii, Eucharystii oraz ofiary. Dla tamtych chrześcijan księga Biblii, którą kocham nade wszystko, była niezrozumiała bez wydarzenia określanego przez współczesnych katolików jako Msza Święta.

Pragnąłem zrozumieć pierwszych chrześcijan, lecz nigdy nie uczestniczyłem w liturgii. Postanowiłem więc sprawdzić, na czym to polega. Takie zwyczajne akademickie doświadczenie. Przy czym obiecałem sobie, że na pewno nie będę tam klękał ani brał udziału w całym tym bałwochwalstwie.

Zająłem miejsce w ławce, gdzieś na samym końcu kaplicy. Przede mną klęczeli pobożni wierni, mężczyźni oraz kobiety w różnym wieku. Ich zamyślenie zrobiło na mnie wrażenie, widać było, że się modlą. Wtem rozległ się dzwonek i wszyscy wstali, a przy ołtarzu pojawił się kapłan.

W czasie Mszy coś mnie jednak głęboko zastanowiło. Biblia, którą miałem obok, nie była jedynym egzemplarzem. Oto miałem tę Świętą Księgę przed sobą – w słowach Mszy Świętej! Pierwsze czytanie pochodziło z Księgi Izajasza, potem śpiewano jeden z psalmów, po którym odczytano fragment z listów św. Pawła. To było niesamowite. Miałem ochotę krzyknąć: „Hej, chcecie, żebym wam wyjaśnił, co się teraz dzieje w kontekście Biblii? To cudowne!”. Milczałem jednak, pozostając obserwatorem. I siedziałem tak na uboczu, dopóki nie usłyszałem słów konsekracji wypowiadanych przez kapłana: „To jest bowiem Ciało moje… To jest bowiem kielich Krwi mojej”.

I wtedy poczułem, że opuszczają mnie wszystkie wątpliwości. Zobaczyłem kapłana unoszącego białą Hostię i usłyszałem modlitewny szept wyrywający się z głębi mojego serca: Pan mój i Bóg mój. To naprawdę Ty, Panie!

Od tego momentu przypominałem kłębek nerwów. Nie wyobrażałem sobie, że słowa mogą wywrzeć na mnie aż takie wrażenie. A uczucie to jeszcze bardziej się pogłębiło, gdy wierni zaczęli powtarzać: „Baranku Boży (…) Baranku Boży (…) Baranku Boży”, a kapłan po chwili oświadczył: „Oto Baranek Boży…”, i uniósł Hostię.

Z nową żarliwością powróciłem do studiowania pism z początków chrześcijaństwa i stwierdziłem, że pierwsi biskupi oraz ojcowie Kościoła dokonali tego samego odkrycia, którego doświadczałem teraz każdego ranka. Postrzegali Księgę Objawienia jako klucz do zrozumienia liturgii, natomiast w liturgii odnajdywali wyjaśnienie Apokalipsy. Działo się ze mną coś przedziwnego, zarówno jako naukowcem, jak i człowiekiem wierzącym. Księga Biblii, którą uznawałem za najbardziej niezrozumiałą, czyli Księga Objawienia, rzucała światło na najistotniejsze dla mnie kwestie wiary, w tym na koncepcję przymierza jako świętą, rodzinną więź z Bogiem. Co więcej, Msza Święta, którą postrzegałem jako największe bluźnierstwo, okazała się wydarzeniem pieczętującym to przymierze. „To jest bowiem kielich Krwi mojej, nowego i wiecznego przymierza”

(…)

Potem przyjmujemy Go w Komunii Świętej. Przyjmujemy Tego,którego wychwalaliśmy śpiewem hymnu Gloria i głosiliśmy w Credo! Przyjmujemy Tego, przed którym składaliśmy naszą uroczystą przysięgę!Przyjmujemy Tego,który jest Nowym Przymierzem, oczekiwanym w historii ludzkości! Kiedy Chrystus przyjdzie na końcu świata, Jego chwała nie będzie ani odrobinę większa od tej,którą otrzymuje w momencie, gdy spożywamy Go całego! W Eucharystii przyjmujemy to, czym będziemy przez całą wieczność, gdy zostaniemy porwani przed niebiański tron na ucztę Baranka. Podczas Komunii Świętej już tam jesteśmy. I nie jest to żadna metafora. To przemyślana, dokładna i metafizyczna prawda, o której uczył Jezus Chrystus

(…)

Od tylu lat próbowałem zgłębić księgę Apokalipsy jak rodzaj zakodowanego przekazu mówiącego o końcu świata, o uwielbieniu, jakie będzie miało miejsce w niebie, o rzeczywistości niedostępnej dla większości chrześcijan tu, na ziemi. A oto po dwóch tygodniach codziennej obecności na Mszy Świętej miałem ochotę wstać i zawołać: „Słuchajcie, zaraz wam powiem, w którym momencie Apokalipsy się znajdujecie!Rozdział 4,wiersz 8. Właśnie jesteście w niebie…”

Artykuły o wierze

5 odpowiedzi do artykułu “Uczta Baranka – Eucharystia – Niebo na ziemi

  1. Tomasz

    Wiele czasu spędziłem kiedyś na rozmowach z protestantami, takimi otwartymi i niepotępiającymi katolików, czyli elitą bo bardzo wielu oskarża nas o bałwochwalstwo właśnie. Ten kontrast między Obecnością Pana w Eucharystii, a tym co oni o tym myślą, jest ciężki do wytrzymania. Nie zmienia to faktu, że wiele innych darów Ducha, którymi żyją jest autentyczna. W KK można znaleźć wszystko co u nich jest dobre, ale juz Newman zauwazył, że Eucharystia jest bezcenna! Ciekawa postać Scott Hahn…

  2. Mirella Autor

    Czy to nie święty Ojciec Pio powiedział, że gdyby ludzie wiedzieli, co dzieje się podczas Eucharystii, nie wychodziliby z kościołów?
    Ubolewam bardzo nad wtórnym analfabetyzmem wierzących, nad ich letniością, obojętnością wręcz. Należy docierać w każdy możliwy sposób do świadomości ludzi, że Eucharystia to największy cud jaki ofiarował nam Pan

  3. Maria

    Eucharystia nasz przemienia… daje nam siłę i pokój serca w trudnych momentach naszego życia…często tęsknimy za przyjęciem Pana w Komunii Św. i wtedy Duch Św. prowadzi nas do Kościoła….I uczymy się przeżywać w Niej Tajemnicę Pana Jezusa…
    To kilka moich doświadczeń…

  4. Mirella Autor

    Jest takie nieporozumienie, że należy być idealnym by przystąpić do Ołtarza Pańskiego…oczywiście, musi być stan łaski uświęcającej, nie można być w stanie grzechu ciężkiego… Ale wielu myśli, że jeśli znów upadłem, nie mogę przyjąć Pana do swego serca. A Eucharystia to nie jest nagroda dla ideałów, to wręcz Święte Lekarstwo, które uzdrawia nasze, częstokroć poharatane dusze.
    Pisze Hahn
    „Im bardziej świadomie przeżywamy Mszę Świętą, tym większe łaski otrzymujemy. I pamiętajmy, że łaski udzielane podczas Eucharystii są nieskończone, gdyż zawierają w sobie całe niebo. Jedynym ograniczeniem jest nasza zdolność przyjmowania tych darów”

  5. Maria

    Uczestnictwo w Eucharystii bez przyjęcia Pana w Komunii Świętej jest niepełne…Człowiek nie czuje do końca spełnienia w Tej Modlitwie Dziękczynienia.. Przyjmując Pana do swojego serca, łączy się w jakiś sposób z Jego Tajemnicą…
    Zainteresował mnie Scott Hahn i Jego przeżycia związane z Eucharystią… dziękuję, chętnie ją przeczytam…

Skomentuj Mirella Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

rfwbs-slide

Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies. więcej informacji

Aby zapewnić Tobie najwyższy poziom realizacji usługi, opcje ciasteczek na tej stronie są ustawione na "zezwalaj na pliki cookies". Kontynuując przeglądanie strony bez zmiany ustawień lub klikając przycisk "Akceptuję" zgadzasz się na ich wykorzystanie.

Zamknij