Dziś Niedziela Wniebowstąpienia Pańskiego. Choć w czytaniach mszalnych jest fragment innej Ewangelii, chciałabym tytułem wstępu do wiersza przedstawić końcówkę Ewangelii wg św. Marka:
I rzekł do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie”. Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga.
(Mk 16, 15‐19)
Kto z nas nigdy nie dziwił się tym słowom? Ale jak to: węże, wyrzucanie złych duchów, języki, odporność na trucizny, uzdrawianie w imię Pana? Przecież wierzę… a nic takiego się nie dzieje w moim życiu! :)) Czy nasza wiara aby na pewno jest tak mocna?…
DLA POCZĄTKUJĄCYCH
finał jest z fajerwerkami
gdy można zabłysnąć wiarą
przez włożenie rąk
które uzdrawia chorego
które uwalnia opętanego
gdy śmiercionośne węże
i zabójcze trucizny
się nie imają
gdy można chwalić Boga
wszelkim językiem świata
początek bywa trudny
z pewną dozą banału
gdy wśród zgiełku dnia
cisza przed tabernakulum
pokora na kolanach
modlitwa by wyjść
i promieniować Bogiem
dzień po dniu
gdy chce się chwalić Boga
myślą słowem i czynem
/Ks. Adam Ryszard Prokop/
*
Tu znajduję odpowiedź, w tym wierszu. Bo przecież ja wciąż początkująca, ale dobrze mi z tym na razie. Droga do Boga jest fascynująca, odkrywanie Go, otwieranie swojego serca na wiarę i uzdrowienie, uczenie się krok po kroczku życia w Obecności Pana… Daleka droga… Nie potrzebuję od razu fajerwerków 🙂
A wiersze? Ksiądz ‐ poeta Adam R. Prokop mówi, że jako forma bardzo osobistej ekspresji mogą pomóc w zbliżeniu ludzi do Boga.
Znam ludzi modlących się w językach, byłem świadkiem cudu w imię Jezusa, są nawet „tańczący z wężami:)”. Pawła i chyba kogoś ze świętych nie udało się otruć… Czy te cuda są potrzebne? Owszem, choć nie zawsze nam tu i teraz. Największym cudem dla mnie jest bycie gałęzią winnego krzewu:)
http://perlyswietlne.net/wp-content/uploads/2017/05/obr.jpg
A na kazaniu dziś w moim kościele usłyszałam że cuda są przede wszystkim dla tych którzy nie wierzą i wątpią…wierzący nie potrzebuje cudów
Pierwsze prawda. Drugie – NIE! Potrzebujemy umocnienia w wierze i takie nadzwyczajne dary jak dar języków czy dar proroctwa bardzo pomagają. Nie mówiąc już o tym, że całe życie z Panem jest cudem – czymś nadprzyrodzonym! Poza tym zgłaszam się do Pana dla siebie i innych po cuda uzdrowienia! Jestem przekonany, że szczera chęć TRWANIA W PANU, zawsze kończy się wejściem w sferę nadprzyrodzoną, która jest cudem nieprzemijającym.
Tak Tomaszu:)) ja rozumiem to w ten sposób, że wierzę i nie domagam się cudów żeby tę wiarę potwierdzać:))) ale tak…modlę się o cuda dla innych, także po to, by uwierzyli:)))
A ja myślę, że ciągle potrzebujemy umacniania naszej wiary, cały czas… nawet jak jest prawdziwa i głęboka… bo ciągle możemy być bliżej… aż do zjednoczenia z Bogiem. Wierzącym pomagają w tej drodze różne „środki”, niektórym też cuda…
Dla mnie ogromnym wzmocnieniem jest wiara innych, mądrych ludzi… ich świadectwa, które jednak są cudami….