Duchowość karmelitańska nieodłącznie związana jest m.in. z symbolem góry. Góra, czy też jej dynamiczna metafora wstępowania to jakby biblijny obraz zbliżania się do Boga, podejmowania trudu, by dojść do wyżyn. Doskonale opisał to św. Jan od Krzyża w dziele „Droga na Górę Karmel”.
Św. Teresa od Jezusa (z Avila) w tym jednym zdaniu „Upadając i podnosząc się, nauczyłam się iść pod górę” przekazuje nam prawdę uniwersalną. Droga do Boga, do zjednoczenia z Nim, nie jest łatwa. Wymaga wysiłku, a my, słabi ludzie, upadamy. Po każdym upadku Pan jednak wyciąga do nas rękę, gotowy nas podźwignąć. By się podnieść i iść dalej, musimy jednak chcieć! Uczymy się też na własnych błędach…
Tak się rodzi wytrwałość:
Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi, ilekroć spadają na was różne doświadczenia. Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków.
Jk 1, 2‐4
Upadki i wzloty przerabiałam sama wielokrotnie, jednak z uporem trwam i próbuję się wspinać, a Bóg w ogromie swej miłości podrzuca mi kolejne liny, których się łapię. Czasem jest to wspinaczka fizyczna, przede wszystkim jednak duchowa 🙂
Piękny obraz i jaka zachęta do wspinaczki na Górę Życia w Bogu:)
Faktycznie ten obraz może być zachętą. Dziewczyna weszła już na szczyt i widzi tęczę 🙂
Mimo wszystko, nie chcę upadać. Wolę pozostawać w komunii z Panem i wiem, że On pomaga mi poprzez podanie najlepszego Lekarstwa w Eucharystii 🙂
Kto lubi upadać:) Ja też nie:)
Nikt nie chce upadać, bo to niefajne jest. Obawiam się jednak, że dla człowieka nieuniknione, no bo jeśli nawet św. Teresa…
„Pan mi powiedział: ‹Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali›. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. (…) Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny.” — 2 Kor 12, 9.10b
Wyobrażam sobie, że wchodzenie na „Górę” to wspinanie się w życiu duchowym na spotkanie z Bogiem, to możliwość naszej przemiany… Każde wejście na „Górę” przybliża nas do tego zjednoczenia w Bogu, do którego tęskni cały człowiek…
Przychodzi jednak czas zejścia z tej „Góry” i zanurzenia się w codzienności…
Życie wiary człowieka często przypomina sinusoidę… Oby ta maksymalna wartość tej funkcji trygonometrycznej przybierała coraz bardziej kształt linii prostej…
Mario, piękne jest Twoje wyobrażenie o wspinaczce duchowej, ale przeraziłam się tym schodzeniem w dół.
Właściwie to nawet nie powinniśmy się oglądać wstecz, choć noga nam się może omsknąć i trochę polecimy w dół.
A co do wykresów, takie y=x jest fajne :))
Bardzo inspirująca fotografia, że jednak można pokonać trudności. Trzeba tylko uwierzyć…